Reklama

Edyta Górniak w ubiegłym tygodniu na łamach "Flesza" opowiedziała o problemach w jej relacjach z byłym mężem, Dariuszem Krupą. Nieporozumienia dotyczą syna. Była para ma odmienne zdanie na temat edukacji Allana. Edyta chce posłać go do prywatnej ekskluzywnej szkoły z dwoma językami, za którą zapłaci sama, a Dariuszowi zależy, żeby dzieciak uczył się w państwowej placówce razem z rówieśnikami z Milanówka.

Reklama

Według Edyty, Krupa podjął taką decyzję "żeby nie musiał wyjeżdżać zbyt daleko odprowadzając Allana". W rozmowie z magazynem "Party" diwa kontynuuje walkę o syna i przywołuje wspomnienia sprzed lat i przeżycie z 10 września, kiedy dostała informację ze szkoły Allana, że nie dotarł na lekcje na czas.

- Do poprzedniej szkoły w Ursusie jeździliśmy ponad 40 kilometrów, a ja w przeciwieństwie do Darka nie mam ani prawa jazdy, ani auta, a jednak Allan zawsze docierał na lekcje punktualnie.

Gwiazda nie rozumie, dlaczego Krupa ma do niej żal o to, że Allan nie chodzi do renomowanej szkoły.

- Działania mojego byłego męża szkodzą Allanowi, dlatego muszę walczyć. Kiedy stawką jest edukacja syna, liczy się każdy dzień.

Spór pomiędzy byłymi małżonkami toczy się także o zmianę zasad opieki nad synem. Obecnie Allan mieszka dwa tygodnie u mamy i dwa tygodnie u taty. Edyta zaproponowała, żeby teraz syn mieszkał w tygodniu u niej, a weekendy spędzał z Krupą.

- Chcę żeby Allan miał normalny dom, wzorce, pokorę i ambicję. Dlatego uważam, że powinien zamieszkać ze mną i Piotrem. Czekam na decyzję Darka. Albo on otworzy oczy, albo ja złożę pozew do sądu. Mój syn musi mieć stabilną drogę edukacji i stabilny dom. Ja takiego nie miałam, więc wiem, jak to jest bardzo ważne.

Cały artykuł przeczytasz na łamach nowego numeru magazynu "Party". Od dzisiaj w sprzedaży.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama