Wierzą, że wszystko w życiu dzieje się po coś. Dorota Chotecka (55) i Radosław Pazura (52) poznali się w łódzkiej Filmówce. Ona schodziła ze schodów w czerwonych legginsach, a on, gdy ją zobaczył, postanowił: „Będę zabiegał o tę kobietę do końca moich i jej dni”. Oświadczał się kilka razy, ale ona przeciągała sprawę. Przyznawała potem, że była w niej „duża rezerwa do małżeństwa”. O losach tej pary zadecydowała tragedia. W 2003 roku Radosław miał wypadek samochodowy. Spędził cztery miesiące w szpitalu, rehabilitacja trwała pół roku. Dorota miała czas, by wszystko przemyśleć. Kiedy się zaręczali, jej przyszły mąż jeździł jeszcze na wózku i miał rękę na temblaku. Dziś Radosław nie ukrywa, że dzieli swoje życie na okres przed wypadkiem i po nim.

Reklama

Zobacz także: Najdłuższe małżeństwa w show-biznesie! Te staże zaskakują...

W nowym serialu Polsatu „Mecenas Porada” gra pan ojca głównej bohaterki, który ulega wypadkowi samochodowemu. Po nim jeździ na wózku, traci pracę. Nie bał się pan, że trudne wspomnienia i emocje powrócą?

Radosław: Zależy, jak na to spojrzeć. Mogło mi się coś przypomnieć i wtedy byłoby mi trudno. Z drugiej strony, kiedy miało się podobne doświadczenia, to łatwiej je odtworzyć. Atmosfera na planie była taka, że nie miałem szans, by wracać myślami do wypadku. Poza tym minęło od niego dużo czasu, już prawie wszystko się pozacierało. Ważne, by pamiętać wyciągnięte w wczas wnioski. Przykre zdarzenia spotykają wszystkich. Grzegorz Porada nie jest złym człowiekiem, ale życie brutalnie go doświadczyło. Jest zgryźliwy, nieuprzejmy, trochę za dużo pije.

Polubimy go z czasem? Radosław: Jego postać jest bardzo barwna, to artysta. Ma porysowaną osobowość i…

Dorota: Nie mów, nie mów! Zepsujesz niespodziankę! Widzowie na pewno wolą przekonać się sami (śmiech). Wiele aktorskich związków nie wytrzymuje próby czasu. Wy od 33 lat tworzycie wyjątkowo zgodną parę.

Radosław: Ale na okładki nas nie biorą! (śmiech)

Zobacz także

Dorota: Bardziej rozchwytywani są rozwodnicy. Na okładki trafia ktoś, kto ma czwartą żonę. Pozostawanie w małżeństwie tak długo jak my nie jest dziś popularne. Marzymy o rodzinie, niby każdy dąży do tego, by ją mieć, ale mam wrażenie, że tak naprawdę uważamy to dziś za nudne. Gdybyśmy z Radkiem zrobili jakiś skandal, to zapewne od razu trafilibyśmy na pierwsze strony.

W waszym przypadku skandal to byłoby naprawdę coś.

Dorota: Pisaliby: „A jednak nie ma prawdziwej miłości!”.

Radosław: A przecież tylko miłość jest prawdziwa. I trzeba się jej uczyć.

Dorota: I pracować zarówno nad miłością, jak i nad swoją relacją. Jedna z naszych koleżanek powiedziała, że pracuje w pracy, więc nie będzie jeszcze pracować nad związkiem. Uważam, że to najgłupsza rzecz, jaką mogła z siebie wydobyć. Kiedy się nie pracuje nad związkiem, on się prawdopodobnie rozleci.

ONS

Zdradźcie, jak wy to robicie.

Radosław: Każdy musi wypracować swoją metodę. Wszystko, co jest ważne, dojrzałe i piękne, wymaga trudu. Wiemy o tym jako aktorzy.

Dorota: Jeżeli nie przebywamy ze sobą wystarczająco długo na co dzień, nie rozmawiamy, nie poznajemy siebie i swoich wad, nie wiemy, jak nad nimi pracować, to nic ze związku nie będzie. Musimy mieć czas, by w pełni zrozumieć, że mężczyzna lubi słuchać, a kobieta mówić. Ja bardzo lubię mówić, ale nie muszę spotykać się z koleżankami na kawie, żeby się wygadać, bo mam przyjaciela w domu, Radka. Tyle ze sobą rozmawiamy, że nie potrzebuję innych spotkań. Czuję się „wygadana”. A Radek lubi słuchać.

Idealny układ.

Na początku aż tak dobrze nie było. Na szczęście Radek zauważył, czego potrzebuję, czego mi brakuje, co bym od niego chciała. A ja musiałam się nauczyć, czego jemu potrzeba, co jemu nie odpowiada. Podstawą udanego związku jest bycie razem. Nie przez 20 minut dziennie. Chodzi o czas, który pozwala na prawdziwe skupienie się na drugiej osobie, jak wtedy, kiedy było się bardzo zakochanym. To wcale nie jest łatwe.

Radosław: Moja definicja miłości to wzajemne dawanie i branie. Związek wymaga równowagi. Problemy zaczynają się wtedy, kiedy ona jest zachwiana.

Zobacz także: Tajemnica udanego związku według Doroty Choteckiej i Radka Pazury? „Staramy się podgrzewać ciągle ten garnek”

Stworzyliście piękny dom w Podkowie Leśnej, w którym mieszkacie z 15-letnią Klarą.

Radosław: Mamy cudowną córkę, która nie daje nam okazji, by na nią narzekać. Nasz dom jest wypieszczony, ale najważniejsi w nim jesteśmy my, bo to my ten dom tworzymy. Jeszcze raz wrócę do tego, że w rodzinie trzeba mocno pracować nad relacjami, bo mam wrażenie, że ludzie to sobie odpuszczają. A potem łapią się za głowy, kiedy po latach dociera do nich, że zostali sami. My z Dorotą nie osiedliśmy na laurach. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty i to wcale nie kosztem kariery. A traktujemy ją bardzo poważnie, bo jest gwarantem tego, żeby w naszym domu było dobrze. I być może zabrzmi to kabotyńsko, ale chyba nam się coś w tej materii udało.

Mówi pan, że nie musieliście rezygnować z kariery. Czy to znaczy, że gdy Klara była mała, mogliście liczyć na pomoc babć i dziadków?

Dorota: To się samo ułożyło. Kiedy Klara przyszła na świat, byliśmy koło czterdziestki, babcie i dziadkowie byli więc już starsi. Ale wszystko nam jakoś sprzyjało. Radek miał wtedy bardzo dużo propozycji zawodowych, ja byłam częściej w domu. Potem, kiedy córka miała kilka miesięcy, zaczęłam więcej pracować i Radek przywoził mi ją na plan na karmienie. Grałam wtedy Cygankę Pimpuszę w serialu „Halo Hans! Czyli nie ze mną te numery!”.

Radosław: Ja również miałem w nim grać, ale nie przyjąłem propozycji. Dorota: Mąż chciał, żebym wróciła do pracy. To było bardzo piękne. Gdyby Radek przyjął tę rolę – ostatecznie zagrał ją Bartek Kasprzykowski, który na planie poznał Tamarę Arciuch, bo wszystko dzieje się po coś – przez kilka miesięcy nie byłoby go w domu. Byłabym sama z dzieckiem. Pewnie bym podołała, bo rodzina by pomogła, ale Radek chciał widywać Klarę. To było bardzo ważne, by był dla niej obecnym tatą. Ona tego nie pamięta, ale na pewno to czuła. Całe nasze życie polega na wyborach.

Pan Radosław był gotów poświęcić karierę dla pani i dziecka?

Dorota: Zdolność do poświęceń to cecha Radka, którą odkryłam, kiedy go poznałam. Dla niego kariera nie jest najważniejsza.

EastNews

Dlaczego pobraliście się w Rzymie?

Dorota: By uciec od paparazzich. Chcieliśmy, by nasz ślub był dla nas duchowym przeżyciem. Zaproponowali to nam nasi przyjaciele. Opowiedzieli nam o Frascati, o wzgórzu, Rzymie, pięknym kościele, gdzie jest 700 ślubów rocznie. Kiedy tam przyjechaliśmy, od razu wiedzieliśmy, dlaczego tam, a nie gdzieś indziej.

Radosław: Zbliża się 30-lecie sakramentu, więc może znowu pojedziemy do Włoch.

Dorota: Każdy powód do celebrowania jest dobry. Celebrujmy miłość, bo bez niej co by nam z tego życia zostało? Radujmy się!

Radosław: Radość jest częścią miłości. Jedno bez drugiego nie istnieje.

Zobacz także: 14 lat żyli „na kocią łapę”, czy ślub kościelny coś daje? Posłuchajcie, co powiedzieli nam Chotecka i Pazura!

Macie do niej powody. Spodziewaliście się 33 lata temu, że zostaniecie gwiazdami, a wszystko w życiu tak pięknie się ułoży?

Dorota: Poznaliśmy się w czasach studenckich. Nic wtedy nie mieliśmy i bałam się, że gdzieś utkniemy, dorabiając się. Byłam pesymistką. Natomiast optymistyczny Radek roztaczał przede mną wizję bogactwa i wielkiej kariery.

Radosław: Do tej pory mam przed oczami żonę pukającą się w czoło, kiedy jej to mówiłem.

Dorota: Wszystko, co wtedy mówił, sprawdziło się, i to z nawiązką. To mężczyzna wyrocznia.

Czyli dobraliście się na zasadzie przyciągania przeciwieństw.

Dorota: Radek ma bardzo silną osobowość i przez lata bycia z nim stałam się optymistką. Nie spodziewałam się tego.

Radosław: A ja zauważyłem, że czasem nachodzą mnie pesymistyczne myśli. To pokazuje, że jako małżeństwo dążymy do tego, by stać się jednością. Kiedy myślę o nas, to mam przed oczami znak nieskończoności.

Pani Doroto, nie mogę nie zapytać o „Ranczo”, w którym grała pani sklepową Krystynę Więcławską. Będzie kontynuacja?

Dorota: Tamto „Ranczo” było wspaniałe, a odgrzewane kotlety nie są dla nas. Zostawmy to tak, jak jest. Niech obrośnie legendą.

Radosław: „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”.

Zobacz także: "Ranczo": Powstanie film i miniserial na podstawie hitowego serialu? Co z postacią Kusego?

EastNews/AKPA
Reklama

Rozmawiała Anna Kilian

Reklama
Reklama
Reklama