Ten dom był jego ukochanym miejscem na ziemi. Jak mieszkał Krzysztof Krawczyk?
Krzysztof Krawczyk zostanie pochowany na cmentarzu niedaleko Grotników. To właśnie tam Krzysztof Krawczyk znalazł swój dom i swoją przestrzeń. Artysta mieszkał w pięknym domu, blisko lasu. Po wielu latach tułaczki to właśnie tam odnalazł swój dom.
Krzysztof Krawczyk na świat przyszedł w Katowicach. Później wraz z rodziną przeprowadzał się do Białegostoku, Poznania, Łodzi... Długie lata podróżował, zwiedzał cały świat. Splot przypadków sprawił jednak, że odnalazł swoje miejsce na Ziemi. Razem z żoną Ewą kupili dom od swojego przyjaciela, dosłownie za grosze, zainwestowali w remont i osiedlili się w Grotnikach. Tam szybko zyskali mnóstwo przyjaciół, działali na rzecz lokalnej społeczności. Dlatego właśnie tam, w miejscu, w którym Krzysztof Krawczyk stworzył swój dom, zostanie pochowany... Blisko swojej posiadłości i ukochanego brzozowego lasu.
Jak mieszkał Krzysztof Krawczyk?
Krzysztof Krawczyk trafił do Grotników za namową swojego kolegi z dawnych lat, Tadeusza Przybysza. Ów kolega wybudował piękny, drewniany domek położony przy lesie dla swojego syna, jednak gdy okazało się, że potomek nie chce tam mieszkać, Tadeusz Przybysz szukał zaufanej osoby, by sprzedać ziemię i dom, z którym był emocjonalnie związany. Panowie spotkali się tuż po tym gdy Krzysztof i Ewa wrócili z USA i zapragnęli mieć swoje cztery kąty. Długo nie dali się namawiać i kupili dom. Przed nimi był kawał ciężkiej pracy, ponieważ posiadłość popadła w ruinę i wymagała gruntownego remontu.
Gdyby nie ówczesny właściciel domu, pewien muzyk, nic by z tego nie było - wspomina Krzysztof Krawczyk w wywiadzie dla "werandy.pl" - Wybudował dom dla syna, ale syn miał inne plany, więc postanowił działkę sprzedać. Mój przyjaciel zaproponował, żebyśmy ją obejrzeli. „Krzysiu, pojedźmy tam. Dom jest na skraju lasu, ma piękny kominek. Może się wam spodoba?”. Ociągałem się, bo byłem bez grosza.
Krzysztof Krawczyk wspominał, że nie było mu łatwo na początku. Dał 15 tysięcy za dom, ale przecież musiał go wyremontować, wyposażyć! To wszystko łączyło się z wielkimi wydatkami. Spokojnie więc wziął się sam do pracy, grał więcej koncertów, a dom wypełniał się nowymi pomieszczeniami przedmiotami stopniowo:
Brakowało nam garnków, firanek, krzeseł. No i łóżka. Spaliśmy na materacu. A pierwszą jajecznicę usmażyliśmy na kominku, trzymając patelnię nad ogniem. Tyle że patelnia też nie była nasza, ale robotników, którzy wykańczali dom. Ewa prała mi koszule w zlewie. Jak zagrałem pierwszy koncert, to kupiliśmy żelazko. Prasowaliśmy na taborecie. Potem przyszła kolej na filiżanki do kawy. I jakoś poszło. Z czasem rozbudowałem dom o większą kuchnię, pokój gościnny, łazienkę. Miałem taki przypływ energii i byłem tak szczęśliwy, że mógłbym pracować od rana do wieczora. Tylko o jedno się bałem: że za oknem wyrośnie inny dom i zasłoni widok na las.
Krzysztof Krawczyk w końcu kupił tę ziemię na raty. Okazało się, że właściciel potrzebował nagłej gotówki, gdyż organizował wesele swojego dziecka. Gdy Ewa i Krzysztof kupili już ziemię obok domu, mogli odetchnąć z ulgą. Muzyk bardzo doceniał tę przestrzeń, mówił o tarasie, o pięknym ogrodzie, zawsze bardzo się z tego cieszył. Jego radość i poczucie przynależności do lokalnej społeczności zauważyli także sąsiedzi.
Nikt inaczej nie powie o Krawczyku jak: skromny, normalny. Nie zadzierał nosa. W kościele bywał regularnie. Zdarzało się, że śpiewał podczas mszy, na pasterce, także a capella, a latem organizował festyn, na który zapraszał swoich przyjaciół muzyków. Zawsze mówiliśmy: nasz pan Krzysio – wspominają sąsiedzi. – Ciepły, kochany, pomocny. Człowiek wielkiego serca. I taki prawdziwy. On nie udawał grzecznego, wierzącego. On taki był. Krzysztof to był człowiek świata. Cały świat zjechał, a tu w Jedliczu osiadł. A teraz część tego świata zabiera z sobą. Będzie nam go bardzo brakowało - wspomina sąsiadka muzyka w rozmowie z "Faktem".
Krzysztof Krawczyk w swoim ostatnim wpisie na Facebooku również nawiązał do swojego domu. Właśnie wrócił do niego z pobytu w szpitalu tuż po zakażeniu koronawirusem. W Wielką Sobotę napisał:
Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają 2 promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi. Dziękuję za modlitwę i życzenia! Zdrowia wszystkim życzę, nie dajmy się wirusowi!
Zmarł dwa dni później po południu. Msza pogrzebowa artysty odbędzie się 10 kwietnia w archidiecezji łódzkiej, zaś artysta zostanie pochowany na cmentarzu niedaleko Grotników pod Łodzią.
Zobacz także: Edyta Górniak pokazała nagranie z Krzysztofem Krawczykiem i pożegnała go w poruszającym wpisie: "Ryczę jak dziecko"
Krzysztof Krawczyk miał uroczy dom położony na uboczu. Otoczony pięknymi, wielkimi drzewami.
Wnętrze domu było urządzone raczej skromnie. Tutaj zdjęcie niedługo po remoncie. 1999 rok.
To właśnie pod domem muzyka w czerwcu minionego roku doszło do legendarnego spotkania "Trubadurów" niemal po 50 latach od zakończenia działalności.
Opublikowany przez Krzysztof Krawczyk Czwartek, 13 sierpnia 2020
Artysta uwielbiał korzystać z basenu, znajdującego się na podwórku swojego domu.
Opublikowany przez Krzysztof Krawczyk Wtorek, 7 kwietnia 2020
Krzysztof był dumny ze swojego domu. Często pokazywał go w swoich mediach społecznościowych.
Opublikowany przez Krzysztof Krawczyk Niedziela, 19 stycznia 2020