Reklama

Córka Zbigniewa Wodeckiego, Katarzyna Wodecka-Stubbs udzieliła wywiadu portalowi weekend.gazeta.pl. Mówiła w nim o tym jaki prywatnie był wielki artysta. Nawiązała też do niezwykle trudnego momentu - ostatnich wspólnych chwil. Jak powiedziała, była z nim do końca.

Reklama

Wodecka-Stubbs założyła rodzinną Fundacji im. Zbigniewa Wodeckiego. Jet też dyrektorką Wodecki Twist Festiwal w Krakowie, poświęconego jej tacie. Przy okazji niedawnej rocznicy urodzin Zbigniewa Wodeckiego oraz rocznicy śmierci opowiedziała dziennikarce weekend.gazeta.pl o swoim ojcu. Szczególnie wzruszające są słowa na temat ostatnich wspólnych chwil.

Zobacz także: Za co rodzina kochała najbardziej Zbigniewa Wodeckiego? Mijają trzy lata od śmierci artysty

Córka Wodeckiego o ostatnich chwilach z ojcem

Zapytana, czy Wodecki mówił o śmierci Katarzyna Wodecka-Stubbs odparła, że sporo o niej żartował. Gdy jednak trafił do szpitala był przekonany, że po operacji szybko wróci do formy. Jak mówi córka, chciał opuścić go już tydzień po zabiegu.

Mówił, że da radę i że planowo zagra koncert, dlatego niczego nie odwoływał. Wiedzieliśmy, że raczej nie będzie to możliwe, bo przecież musi się zregenerować po zabiegu. Ale nic mu nie mówiliśmy - mówi Wodecka-Stubbs.

Jak dodała, ojciec wcześniej właściwie nie chorował. Nie odwoływał koncertów i - by nie zawieść publiczności - grał nawet wtedy, gdy czuł się zmęczony. Co więcej, „nie lubił być chory”.

Przed zabiegiem, który przeszedł w szpitalu w Warszawie, przyjechał do Krakowa na cały tydzień. Codziennie biesiadowaliśmy na wspólnych obiadach i kolacjach. Te spotkania były dla nas zwyczajne i tradycyjne, a okazały się nieświadomym pożegnaniem - mówi córka w weekend.gazeta.pl.

4 maja pojechał do Warszawy, Wodecka-Stubbs dojechała do niego dzień później.

Widzieliśmy się w szpitalu dosłownie każdego dnia. Zresztą byłam z tatą do końca - wyznała. - Tata pozostał we wspomnieniach innych taki człowieczy, taki normalny. Jak ktoś mi o nim opowiada, to zawsze jako o fajnym facecie, a nie wielkiej gwieździe - mówi.

EastNews

Wspomina również podróż pociągiem do Krakowa, niedługo po śmierci Wodeckiego. Siedziała w „Warsie” i słuchała piosenek ojca na słuchawkach.

Ktoś zajrzał mi przez ramię, zobaczył, że słucham Wodeckiego, i zaczęła się rozmowa o tacie. Początkowo się w nią nie włączyłam, ale w końcu nie wytrzymałam, gdy jeden z pasażerów wyciągnął komórkę i swoje zdjęcie z tatą pokazał drugiemu. A ten zrewanżował się fotografią taty z wnuczkiem.

Bardzo ją to wzruszyło.

Zobacz także: "Zacznij od Bacha", "Chałupy Welcome To"... Kochasz piosenki Wodeckiego? W takim razie ten QUIZ jest dla ciebie!

Mijają 4 lata od śmierci Zbigniewa Wodeckiego

Zbigniew Wodecki zmarł nagle 22 maja 2017 roku. Przyczyną śmierci był udar mózgu. Artystę pochowano na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, "za wybitne zasługi dla rozwoju polskiej kultury, za osiągnięcia w pracy artystycznej i twórczej" pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zostawił po sobie mnówstwo pięknej muzyki, która do dziś trafia tak do młodych, jak i nieco starszych słuchaczy. Rodzina Zbigniewa Wodeckiego, w tym córka za punkt honoru postawiła sobie, aby pamięć o nim nie zaginęła.

EastNews
Reklama

Zobacz także: Kim jest wnuk Zbigniewa Wodeckiego? Czy pójdzie w ślady znanego dziadka? Poznajcie Leo Stubbsa!

Reklama
Reklama
Reklama