Brytyjczycy chwalą Dodę, Brodkę i Farną
Mamy się czym pochwalić
Polska muzyka popularna raczej nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem za granicą. Kiedy rodzimi artyści jazzowi osiągają sukcesy i są doceniani przez słuchaczy na całym globie, popowi walczą o przetrwanie na polskim rynku. Być może wkrótce się to zmieni na lepsze. Brytyjski dziennik "The Guardian" napisał pozytywny artykuł o wiodących polskich gwiazdach, które przedstawia bliżej swoim czytelnikom. Pod lupę wzięto Dodę, Ewę Farnę, Brodkę, Nosowską i Izę Lach.
Najwięcej zachwytów spadło na zwyciężczynię III edycji "Idola", czyli Monikę Brodkę, o której napisano, że "stroi sobie żarty z twierdzących, że po Idolu nie można osiągnąć sukcesu". Jej płytę "Granda" uznano za "pełną wigoru i radości, która w kompleksy może wprowadzić nawet artystów grających alternatywną muzykę". Równie mocny komplement dostała Ewa Farna, której "Ewakuację" określono w artykule mianem "najlepszej polskiej piosenki minionego roku", a jej całą twóczość jako "podobną do Evanescene".
O Dodzie napisano, że "ma największe szanse na sukces za granicą, bo brzmi jak Lady Gaga, ale wymaga delikatnego dopracowania", doceniono także wygląd gwiazdy. Młoda wokalistka Iza Lach została porównana do Lily Allen (zapewne ze względu na podobny debiut) skrzyżownej z Goldfrapp. Słowne oklaski zebrała też Nosowska określona przez brytyjskiego dziennikarza mianem "królowej polskiej awangardy".
Ciekawe czy publikacje w takich krajach jak Wielka Brytania przyczynią się do większego zainteresowania twórczością polskich artystów za granicą. Oby tak było.
chimera