Reklama

Annę Wendzikowską widzowie w Polsce kojarzą przede wszystkim z występów w "Dzień Dobry TVN" oraz wywiadów z największymi gwiazdami światowego kina. Nie wszyscy wiedzą jednak, że piękna dziennikarka samotnie wychowuje dwie córki - 7-letnią Kornelię i niemal 4-letnią Tosię. O samotnym macierzyństwie, rozstaniu i kryzysie męskości opowiedziała w ostatnim wydaniu pocastu "Tak mamy"

Reklama

Anna Wendzikowska o rozstaniu

Jak wyznała w szczerej rozmowie Anna Wendzikowska, jej rodzina to obecnie trzy osoby: ona i jej dwie córki: Kornelia i Antonina. Dziewczynki to owoc dwóch związków dziennikarki. W podcaście "Tak mamy" Martyny Wyrzykowskiej i Natalii Hołowni w portalu Ofeminin.pl opowiedziała m.in. jak układają się relacje pomiędzy dziećmi i ich ojcami. To już kolejny raz, gdy Wendzikowska gorzko mówi o samotnym macierzyństwie.

Niestety, musiałam bardzo mocno postawić granicę z tatą mojej młodszej córeczki, ponieważ w ciągu tych dwóch lat, kiedy się rozstaliśmy, on z jednej strony się wyprowadził, z drugiej cały czas próbował wracać. W związku z czym tworzył bardzo niestabilne emocjonalnie środowisko dla dzieci. I dla tej młodszej, i dla starszej, bo starsza dużo więcej rozumie. Wciągał ją trochę w takie... że on by chciał wrócić, że on nas kocha, że ja mu nie pozwalam itd. Wycofywał się, wracał, więc niestety mimo moich najszczerszych chęci, żeby to była taka relacja przyjacielska, to nie byłam w stanie tego zapewnić i chronić jednocześnie dzieci - mówi Wendzikowska w podcaście.

Zobacz także: Anna Wendzikowska pod studiem "Dzień Dobry TVN" z torebką za ponad 20 tysięcy!

W trakcie wywiadu, łamiącym się nieco głosem wyznała:

To, co ja przeżyłam przez ostatnie dwa lata, to jest koszmar. Uważam, że to jest trudne, ale ważne, by starać się zachować stabilne środowisko dla dzieci - mówiła.

Nawiązując do Weroniki Rosati, czy niedawnego rozstania Joanny Opozdy z Antonim Królikowskim w czasie gdy urodził się ich syn, Wendzikowska mówi o "tragicznym, ogromnym kryzysie męskości".

Ten moment końcówki ciąży, urodzenia dziecka, to jest jakiś koszmar dla kobiety. Te hormony, które w nas buzują, ten ogromny wysiłek naszego organizmu... naszego! To jest przecież tak, jakbyśmy miały przez dziewięć miesięcy pasożyta, który żywi się naszym organizmem, naszą energią... nami. I to jest naprawdę mentalnie i fizycznie duży ciężar do uniesienia. A dziecko wspólne. Dlatego, ja tak powiem szczerze, źle spoglądam na mężczyzn, którzy w takiej sytuacji nie okazują się mężczyznami. Bo najważniejsza funkcja mężczyzny to być tym opiekunem, ramieniem.

Zobacz także: Joanna Opozda pokazała rozczulające zdjęcie z synkiem prosto z łóżka. Tak wyglądają ich poranki

Jak wyznała, długo walczyła o swój związek.

W tych trudnych momentach okazywało się, że ta druga osoba nie jest w stanie za bardzo ogarnąć rzeczywistości. Pierwsze rozstanie przypadło tuż po narodzinach mojej córeczki młodszej. Ale jak poszliśmy na terapię, to przez jakiś czas nam się układało. A jak zaczęła się pandemia, to znowu trudna sytuacja spowodowała, że znowu bezpieczniki strzeliły, że tak powiem - wyznała w rozmowie dla Ofeminin.pl.

Reklama

Całość rozmowy w podcaście "Tak mamy".

Reklama
Reklama
Reklama