Reklama

Anna Kalczyńska relacjonowała na żywo zamachy terrorystyczne w Paryżu. Zapytaliśmy dziennikarkę czy bała się tego, że jest w samym sercu ataków terrorystycznych w Paryżu. Gdy tam była, cały czas istniało zagrożenie kolejnego ataku.

Reklama

Może to głupie, ale nie bałam się. Wiem dzisiaj, że powinnam się bać. Nawet biegając po mieście i zbliżając się do miejsc, w których doszło do napadu, na przykład na klub, nie bałam się. Moja producentka mówiła mi: Ania, jeśli się boisz to nie musimy tam iść. A ja uważałam, że przecież wszystko co złe już się wydarzyło, więc co mi może się stać? - mówi Party.pl Anna Kalczyńska.

Anna Kalczyńska dopiero teraz myśli, że to było brawurowe podejście.

Myślę, że taka refleksja przychodzi dużo później, dopiero gdy wracałam do domu, do dzieci dotarło do mnie gdzie ja byłam, co się stało, jak blisko byłam zagrożenia - przyznaje nam Kalczyńska. W nocy tuż po zamachach byłam zdenerwowana robiąc relację przez telefon. A rano, mimo opanowania przed kamerą, to i tak udzielają się emocje. Rozmawiałam ze zrozpaczonymi mieszkańcami, którzy nie widzieli co z ich znajomymi, czy ich dzieci pójdą do szkoły. Jak teraz będzie wyglądało ich życie? - mówi nam prowadząca DDTVN.

Kalczyńska o tym, czy jej bliscy nie bali się o nią, gdy była w Paryżu

A jak zareagowali bliscy dziennikarki na to, że jest w mieście, w którym zabito tyle ludzi w atakach terrorystycznych?

Paradoksalnie nie bali się. Z mężem byłam na gorącej linii, zadzwonił i zmobilizował mnie, żebym zaczęła pracować - śmieje się w rozmowie z nami Anna Kalczyńska i dodaje: - Ja już i tak to robiłam, pracujemy w tej samej firmie, podeszliśmy do tego co się stało zawodowo. Potem dostałam od niego sms-a "Tylko uważaj tam na siebie". Ale na przykład mama nie zadzwoniła przez cały wyjazd! Dzwonię do niej jak już wróciłam i słyszę: - Aniu, no nie dzwoniłam, bo nie chciałam ci przeszkadzać. Widziałam cię cały czas w telewizji. Mama zdążyła się przyzwyczaić, przecież już 12 lat pracuję w tym zawodzie. A poza tym mamy w domu powiedzenie - złego licho nie weźmie!

Jak Anna Kalczyńska tak szybko znalazła się z całą ekipą TVN w Paryżu? Okazuje się, że byli tam już od prawie tygodnia, by zrealizować serię dokumentów. Tego dnia gdy doszło do zamachów mieli odpocząć. Nie był to też debiut Anny Kalczyńskiej jako korespondentki.

Mam pecha do takich wydarzeń. Jeden z pierwszych moich dyżurów dziennikarskich to było wtedy, gdy spadł helikopter z Leszkiem Millerem. Potem na moim dyżurze doszło do tragicznego wypadku autokaru z licealistami pod Białymstokiem. Wtedy jechałam odtworzyć przebieg wypadku. Kiedy wybraliśmy się z mężem do Radomia na Air Show doszło do strasznego wypadku i katastrofy. Relacjonowałam jako osoba postronna, bo byłam już na miejscu. A teraz Paryż... - słyszymy od Kalczyńskiej.

Zobacz: Anna Kalczyńska ostro skrytykowana przez internautów za relację z Paryża. Wszystko przez jeden wpis.

Anna Kalczyńska na ulicy w deszczowy dzień:

Anna Kalczyńska z mężem na premierze Bonda:

Anna Klaczyńska w Paryżu:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama