Anna Kalczyńska miała wypadek: "Straciłam przytomność". Pokazała zdjęcie
Prowadząca "Dzień Dobry TVN" zdradziła, co się stało i zaapelowała do internautów. Sprawdźcie, co napisała Anna Kalczyńska!
Anna Kalczyńska podczas relacji na InstaStories pokazała dramatyczne zdjęcie z gór i wyznała, że miała poważny wypadek na nartach. Prowadząca "Dzień Dobry TVN" zdradziła, kiedy i co dokładnie się wydarzyło, a przy okazji zwróciła się do swoich fanów z ważnym apelem. Sprawdźcie, co o swoim wypadku napisała Anna Kalczyńska.
Anna Kalczyńska pisze o wypadku i apeluje do internautów
Kilka dni temu w kilku województwach w Polsce rozpoczęły się ferie zimowe, a w związku z tym z pewnością wiele osób wyjechało lub planuje wyjazd w góry na narty lub deskę snowboardową. Wszystko wskazuje na to, że właśnie z tej okazji Anna Kalczyńska postanowiła przypomnieć, co wydarzyło się podczas jej pobytu w górach w 2017 roku. Prowadząca "Dzień Dobry TVN" przeżyła wówczas poważny wypadek na stoku. Anna Kalczyńska opublikowała w sieci zdjęcie z tego wydarzenia i zdradziła, jak doszło do wypadku i co się działo później.
Gwiazda TVN zwróciła uwagę na coś bardzo ważnego!
Zobacz także: Dzieci Anny Kalczyńskiej są w szpitalu. Dziennikarka nie może ich odwiedzać!
Do wypadku Anny Kalczyńskiej doszło w 2017 roku. Co się wówczas stało?
Zjeżdzałam na pełnej petardzie, kwalifikując się do grupy na szkolenie. Reszty zdarzeń nie pamiętam - straciłam przytomność wskutek kolizji ze skręcającym narciarzem. Wszystko dobrze się skończyło. W szpitalu założono mi gips, w Polsce - operacja. Jestem pewna, że nie stało się nic poważniejszego, bo miałam kask - napisała gwiazda TVN.
Zobacz także: Anna Kalczyńska skasowała mocny komentarz pod wpisem Antka Królikowskiego: "Został źle zrozumiany"
Prowadząca "Dzień Dobry TVN" zwróciła się do swoich fanów z ważnym apelem.
NIGDY nie rezygnujecie z kasku - napisała Anna Kalczyńska.
Zobaczcie zdjęcie z wypadku gwiazdy TVN.
Zobacz także: W "Dzień dobry TVN" zrobiło się niezręcznie! Maryla Rodowicz była zaskoczona słowami Anny Kalczyńskiej: "A jak ja umrę..."?