Reklama

Ostatnie tygodnie Anety Zając ciężko uznać za wyjątkowe pomyślne. Z jednej strony rosnąca popularność i nowe kontrakty, z drugiej na jaw wychodzą kolejne konflikty z bliskimi współpracownikami. Aktorka nie dogadała się z administratorką swojej strony na Facebooku i w dość niejasnych okolicznościach panie zakończyły współpracę. Żalu nie kryje też była menadżerka Anety. Przypomnijmy: "Dostałam wielkim młotem w głowę"

Reklama

Teraz znów dowiadujemy się więcej o kulisach niesnasek między Zając a Anną Adamiak, która przez wiele lat kierowała karierą gwiazdy "Pierwszej Miłości". Niestety, ich rozstanie ciężko uznać za przyjacielskie. Jak donosi "Fakt", obie panie mogą spotkać się w sądzie, a była menadżerka domaga się od Zając około 30 tysięcy złotych odszkodowania. Za co? Za zrealizowane pracę i niedotrzymanie wcześniejszych ustaleń.

Na razie negocjujemy, chcemy się porozumieć. Szykujemy kolejne pismo do prawnika bądź bezpośrednio do pani Anety. Jeżeli ustosunkują się do niego negatywnie, to niestety będziemy się starali dojść sprawiedliwości w sądzie. Ja oczekuję po prostu płatności za naszą pracę i między innymi odszkodowania za zerwane ustalenia. Druga strona natomiast ma indywidualne podejście do tych rzeczy, jest chyba zbyt silnie pod wpływem złych doradców - wyznaje w "Fakcie" Adamiak.

To dość poważne rysy na idealnym dotąd wizerunku Anety. Uda im się rozwiązać to bez udziału sądu?

Zobacz: Kłopoty w raju? Zając pokłóciła się z bliską współpracownicą

Reklama

Aneta Zając na pokazie Łukasza Jemioła:

Reklama
Reklama
Reklama