Alicja Bachleda-Curuś była kiedyś jedną z naszych większych nadziei na karierę polskiej aktorki w Hollywood. Miała dobry start w Stanach Zjednoczonych, a związek i dziecko z Colinem Farrellem w odczuciu wielu miał ją wywindować do pierwszej ligi gwiazd. Tak się jednak nie stało, Bachledę zaś stosunkowo rzadko możemy podziwiać w filmach. Ostatnio podobno starają się o nią polscy producenci, ale bezskutecznie. Przypomnijmy: Bachleda zapomniała, że Polska to nie Hollywood. Za rolę żąda aż...

Reklama

Ostatnio aktorka znów pojawiła się w Polsce na festiwalu kina niezależnego OFF Plus Camera w Krakowie. Przy okazji udzieliła kilku wywiadów, m.in. dla "Dzień Dobry TVN". Niebawem też wchodzi na ekrany film z jej udziałem zatytułowany "The American Side". Okazuje się, że przepustką do zagrania w produkcji nie był casting. Alicja przyznała nieskromnie, że większość ról jest jej proponowana, choć oczywiście zdarzało się jej też chodzić na tradycyjne przesłuchania.

Mam takie szczęście, że większość ról jest mi oferowana, natomiast również zdarzało mi się wygrać parę castingów, ale to akurat był wyjątek przy filmie The American Side. Amerykanie mówią mi podobnie (że mówi bez polskiego akcentu - przyp. red.) Myślę, że mam szanse grać inne role niż emigrantów ze Wschodu. W ostatnim filmie zagrałam Amerykankę. Wcześniej faktycznie byłam Szwedką bodajże, różne są te narodowości, ale zdarza mi się też grać Amerykanki - wyznała w Dzień Dobry TVN.

Być może Alicja podszkoliła nieco akcent, bo jeszcze niedawno sama Agnieszka Holland nie szczędziła jej uwag w tej kwestii... Naprawdę robi taką karierę w USA?

Zobacz: Holland krytykuje Curuś: "Jej angielski nie jest dobry"

Zobacz także
Reklama

Alicja Bachleda-Curuś została potencjalnym dawcą szpiku:

Reklama
Reklama
Reklama