Agata Rubik zauważyła kłęby dymu koło domu. Co się stało?
Agata Rubik zauważyła kłęby dymu, rozciągające się nieopodal ich domu. Od razu zaczęła nagrywać całą sytuację i powiedziała, co tak naprawdę się wydarzyło.
Życie Agaty i Piotra Rubików wywróciła się ostatnio do góry nogami, gdy oficjalnie przeprowadzili się do Stanów Zjednoczonych. Jest to niemały krok, tym bardziej że ich córki musiały zmienić nie tylko szkołę, ale całe otoczenie. Od czasu wyprowadzki Agata chętnie relacjonuje w sieci realia życia w USA. Tym razem pokazała, co działo się w niedalekiej odległości od ich domu.
Agata Rubik nagrała, co dzieje się niedaleko od ich domu
Rubikowie postanowili zawalczyć o swój "amerykański sen" i wynieśli się już jakiś czas temu do Stanów Zjednoczonych, a dokładniej na Florydę. Stamtąd Agata Rubik regularnie nadaje na Instagramie, pokazując swoim fanom blaski i cienie tamtejszego życia.
Chociaż chętnie pokazuje te sielankowe momenty, jak to z Piotrem odwiedzają kolejne restauracje, Agata Rubik otwarcie mówi też o trudnych doświadczeniach. Niedawno opowiadała również o tym, jak jej córki zaaklimatyzowały się w nowym otoczeniu.
Gdy dziewczynki są w szkole, a Piotr ma swoje zajęcia, Agata sporo czasu spędza w domu. Z pewnością odczuła niepokój, gdy podczas przechadzki między pokojami, za jednym z okien zobaczyła rozpościerający się dym!
Zobacz także: Agatę Rubik dopadły problemy. Narzeka na amerykańską służbę zdrowia
Chociaż jego źródło znajdowało się w bezpiecznej odległości od domu Rubików, na pierwszy plan od razu rzuca się ogromna, zadrzewiona przestrzeń, przez którą ogień mógłby rozprzestrzeniać się w bardzo szybkim i trudnym do opanowania tempie.
Na szczęście, jak się okazało, był to wynik "kontrolowanego wypalania buszu w ramach programu dotyczącego gruntów zagrożonych środowiskowo hrabstwa Miami-Dade". Mieszkając na co dzień w takim miejscu, lokalna społeczność zapewne jest przyzwyczajona do podobnych widoków, ale dla Agaty to może być wciąż nietypowy widok.
Na InstaStory odniosła się również do zwodzonych mostów, których nie mamy w Polsce. Przyznała, że są one kłopotliwe szczególnie w momencie, gdy mamy zaplanowane jakieś spotkanie.
W Miami jest bardzo dużo zwodzonych mostów. Trzeba to brać pod uwagę planując spotkania, bo często wydłuża to dojazd do celu. Choć z drugiej strony... tu się każdy spóźnia - napisała.