"Program to dla mnie szansa, żeby coś zmienić w życiu" WYWIAD z Andrzejem z "Rolnik szuka żony 5"
"Program to dla mnie szansa, żeby coś zmienić w życiu" WYWIAD z Andrzejem z "Rolnik szuka żony 5"
1 z 5
Zbliża się 4 maja, a do tego dnia można wysyłać listy do wybranych rolników i rolniczki w nowej edycji "Rolnik szuka żony 5". Może ktoś chce napisać do samotnego górala o szlachetnym sercu?
Skontaktowaliśmy się z Andrzejem, góralem z Podhala, którego być może zobaczymy w nowej edycji "Rolnik szuka żony", oczywiście jeśli dostanie odpowiednio dużo listów. Czemu zdecydował się na udział w programie, jak zachęca, by nie bać się do niego napisać? Poznajcie inne szczegóły z jego życia - zapraszamy na nasz wywiad!
Andrzej ma 38 lat, 180 cm wzrostu i jest góralem. Jest uparty, tak jak każdy góral, ale potrafi też słuchać ludzi. To mężczyzna pracowity, dbający o rodzinę, który konsekwentnie dąży do celu. W wolnym czasie lubi wycieczki po górach, chodzić do kina, teatrów i muzeów. Interesuje się też historią.
Jeśli chcesz napisać do Andrzeja list:
- zarejestruj się na stronie www.rolnikszukazony.tvp.pl i wyślij list ze zdjęciem na adres: skr. poczt. 67, 02-741 Warszawa. U.P. 121, z imieniem na kopercie: ANDRZEJ.
Więcej informacji znajduje się w regulaminie na stronie: www.rolnikszukazony.tvp.pl
A co nam Andrzej powiedział o sobie? To człowiek z dystansem do siebie i chęcią zmiany życia na lepsze z kimś u boku!
Przeczytaj na następnych stronach.
Zobacz także: Rolnik szuka żony 5: Kim są i jak wyglądają nowi kandydaci do programu? Gdzie trzeba nadsyłać do nich listy?
2 z 5
Andrzeja można złapać tylko wieczorem. Pracuje do późna, wstaje wcześnie, żeby wszystko oporządzić. Dodzwoniłam się do niego po 20, gdy wstawiał naczynia do zmywarki, a jeszcze i tak miał zajrzeć do zwierząt.
Co Pana skłoniło do zgłoszenia się do programu „Rolnik szuka żony”?
Zgłosiła mnie do programu bliska osoba, ale potem ze cztery miesiące się zastanawiałem i wahałem. Na początku byłem na nie, bo bałem się oceny. Myślałem – po co mi to wszystko? Ale przyjaciele zaczęli mnie przekonywać, że co mi szkodzi. I moje obawy szybko się potwierdziły, bo po emisji wizytówki w telewizji ludzie zauważyli głównie, że jestem bałaganiarzem (śmiech).
Jednak program to dla mnie szansa, żeby coś zmienić w swoim życiu, aby było lepsze, bardziej kolorowe. Wiadomo, że do show wejdzie tylko 5 rolników, ale też może dzięki temu, że się pokazałem, znajdę tę osobę, która jest dla mnie i gdzieś się ukrywa. Poświęcenie dla pracy nie wychodzi mi dla zdrowia. Muszę to wszystko przeorganizować, a odpowiednia kobieta będzie tylko dalszą motywacją do działania.
Czy boi się Pan właśnie tych zjadliwych komentarzy na swój temat?
Nie boję się, jak już podjąłem decyzję, to wliczyłem to w ryzyko. Chcę jednak najlepiej przedstawić się w tym programie. A z tym bałaganiarstwem wyjaśnię... Tak, zbieram różne rzeczy na podwórku, ale potem przyjeżdża śmieciarka i je zabiera. Bardzo lubię porządek, bo maja mama, która już nie żyje, mnie tego nauczyła. W sobotę miała taki zwyczaj, że był on dniem na porządki. Dlatego do tych wszystkich, którzy komentują w Internecie anonimowo, że jestem bałaganiarz mówię: „przyjedź do mnie i sprawdź, jak jest naprawdę”. Ci którzy mnie znają i są blisko mnie wiedzą jak jest naprawdę. Każdy wie, że daję z siebie wszystko, choć mam dużo pracy.
3 z 5
Jakie były pierwsze reakcje po emisji Pana wizytówki.
Byłem zaskoczony, ale reakcje były pozytywne. A ci, którzy są przeciw, to chyba się nie odzywają. Są dyplomatyczni (śmiech).
Wspomniał Pan, że miał kilka nieudanych związków, a mimo wszystko chce pan spróbować jeszcze raz. Wierzy Pan, że znajdzie miłość?
Gdybym nie był optymistycznie nastawiony, to bym nawet nie próbował w tym programie się znaleźć. Ale gospodarstwo to nie jest zwykła praca. Powiedzmy, że jest sobota, dzwoni przyjaciel i mówi: „wpadnij na grilla, rozerwiesz się”. Ja wychodzę, a moja owca zaczyna rodzić małe. I choć jestem wyszykowany, ładnie ubrany, to muszę iść do stajni i być z nią. Kiedyś miałem też podobną sytuację, że dwa małe szczeniaki zgubiły się nocy, trzeba było je znaleźć i uratować, a byłem umówiony z kimś do kina. Jednak nie mogłem tak tego zostawić. Zwierzę to nie jest koparka czy ładowarka. Potem była kłótnia i nie było zrozumienia od tej drugiej strony, że musiałem uratować pieski.
4 z 5
Co by Pan powiedział, tym kobietom, które się wahają, żeby jednak do Pana napisały?
Nie taki diabeł straszny jak go malują (śmiech). Mam plan ograniczenia hodowania zwierząt, aby tej pracy było mniej. A gdyby była druga osoba, moglibyśmy więcej rzeczy robić razem, miałbym czas dla niej. Ja też nie chcę kobiety, aby była kurą domową do gotowania, sprzątania. Nie można deprecjonować drugiej osoby, żeby była moim sługą. Też lubię gdzieś wyjść, coś zobaczyć. Fajnie by było dzielić te chwile z kimś.
5 z 5
Na jaką osobę Pan czeka?
Chciałbym kogoś, kto poważnie myśli, i chce wyjść za mąż. Jeśli chodzi o małżeństwo to dla mnie wchodzi w grę tylko takie do końca życia. Wiele osób mi mówi, że może ktoś napisać do mnie, kto chce się pokazać w telewizji i wylansować, a nie będzie mu zależeć na mnie. Ale mój przyjaciel powiedział, że po obejrzeniu wizytówki jedno jest pewne: nikt nie poleci na pieniądze (śmiech).