Reklama

2 marca ruszył 7. sezon "Sanatorium miłości" - hitowego programu Telewizji Polskiej. Tym razem uczestnicy szukający miłości zawitali do malowniczych Mikołajek. Choć sezon dopiero się rozpoczął, emocje już są ogromne. Teraz na jaw wyszło, że Marek, jeden z uczestników, nie jest postacią przypadkową. Jego rodzina jest dobrze znana, a on sam już wcześniej zwracał na siebie uwagę.

Marek z "Sanatorium miłości" już wcześniej wzbudzał zainteresowanie

Marek Dittmann, uczestnik 7. edycji "Sanatorium miłości", to nie tylko poszukujący miłości senior, ale także człowiek o niezwykłej historii. Na przełomie 2013 i 2014 roku dokonał czegoś, na co niewielu się odważy - przejechał na rowerze 46 tysięcy kilometrów dookoła świata. Jego podróż obejmowała niemal 40 krajów, w tym Rosję, Chiny, Kanadę, USA i Meksyk.

Wyruszyłem 10 maja, w swoje urodziny. Wróciłem równo po roku, w kolejne urodziny. Z Czerniewic pojechałem rowerem na Białoruś. Potem była Rosja, Chiny, Władywostok, Kanada, przejazd z zachodniego na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Potem dotarłem do Meksyku, objechałem kilka państw Ameryki Środkowej i Ameryki Południowej. Niczego nie planowałem
-wspominał Marek w rozmowie z 'Dziennikiem Toruńskim'.

Podkreślił, że jego wyprawa nie była szczegółowo zaplanowana. Kierował się intuicją i jechał tam, gdzie akurat poniosły go oczy. Aby skrócić czas podróży, korzystał także z samolotów.

Gdy w Argentynie dotarłem na lotnisko, zapytałem o najbliższy lot do Portugalii lub Hiszpanii. Ostatecznie wylądowałem w Lizbonie
- dodał w wywiadzie.

Jego trasa w Europie obejmowała Hiszpanię, Francję, Irlandię, Szkocję i Anglię, a na zakończenie objechał jeszcze znaczną część Polski.

To była przygoda życia
- podsumował Marek.

Jego historia pokazuje, że nie boi się wyzwań, a teraz stanął przed kolejnym - znalezieniem miłości w programie TVP.

Marek z "Sanatorium miłości" pochodzi ze znanej toruńskiej rodziny

Rodzina Marka od pokoleń jest związana z Toruniem i jest doskonale znana lokalnym mediom. Jego przodkowie odegrali ważną rolę w historii miasta, a nazwisko Dittmann wciąż budzi skojarzenia z dawnym handlem i żeglugą. Brat dziadka Marka, Antoni Dittmann, był właścicielem parostatków i holowników parowych, które kursowały po Wiśle, co czyniło go znaczącą postacią w toruńskim środowisku transportowym.

Rodzina Dittmannów miała także kamienicę, w której znajdowała się słynna restauracja "Pod Złotą Kotwicą". To miejsce przez lata było ważnym punktem na mapie miasta, przyciągającym mieszkańców i podróżnych. Marek dorastał w rodzinie z bogatą historią, a jego korzenie sięgają wpływowych postaci toruńskiej przeszłości.

Wychowałem się w pobliżu dworca Toruń Główny. Potem mieszkałem w rejonie skrzyżowania ulic Lelewela i Kołłątaja, w czasach, gdy były tam ogrody. W końcu przejąłem dom w Czerniewicach po babci i dziadku, wybudowany przez nich w 1939 roku. Mieszkam tam do dziś.
- zdradził Marek w rozmowie z 'Dziennikiem Toruńskim'.

Teraz, biorąc udział w "Sanatorium miłości", po raz kolejny sprawia, że jego nazwisko trafia na łamy prasy i do telewizyjnych relacji.

Zobacz także:

Marek z Sanatorium miłości 7
Facebook Sanatorium miłości TVP
Reklama
Reklama
Reklama