Marta Manowska przyjmując propozycję poprowadzenia "Sanatorium miłości" nie sądziła nawet, że aż tak zżyje się z uczestnikami. Sympatyczni emeryci od razu ją pokochali, nadając jej nowe imię - "Martynka". Szczególną słabość miał do niej Cezary Mocek. Senior darzył ją ogromną sympatią - z wzajemnością. Dlatego gdy okazało się, że emeryt umarł, Marta Manowska bardzo to przeżyła.

Reklama

Okazuje się, że jego duch wciąż jest obecny wśród ekipy programu. Marta Manowska zdradziła, co wydarzyło się podczas nagrań do świątecznego odcinka "Sanatorium miłości". Aż przeszły nas ciarki!

Cezary Mocek z "Sanatorium miłości" dał o sobie znak podczas nagrań?

W święta TVP1 wyemituje dwa specjalne odcinki "Sanatorium miłości". Jeden z nich został poświęcony pamięci Cezarego Mocka. Okazuje się, że senior dał o sobie znać podczas nagrań. Marta Manowska opowiedziała o tym poruszającym zdarzeniu w rozmowie z jednym z tabloidów.

W chwili, gdy wspólnie wspominaliśmy Cezarego, nagle zgasły światła. Mieliśmy ciarki na plecach i doszliśmy do wniosku, ze on gdzieś tam jest i patrzy na nas z góry - zdradziła Marta Manowska w rozmowie z "Faktem".

Zobacz także: Wielki QUIZ z "Sanatorium miłości". Sprawdź, jak dobrze oglądałeś!

Przypomnijmy, że Cezary Mocek zmarł w lutym 2019 roku. Dla całej ekipy programu "Sanatorium miłości" był to ogromny cios. Cezary był bowiem ulubieńcem kuracjuszy. Nie bez powodu został okrzyknięty królem turnusu.

Zobacz także

Myślicie, że faktycznie dał o sobie znać z zaświatów?

Mat. promocyjne

Cezary Mocek był ulubieńcem uczestników i widzów

East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama