Zapłakana uczestniczka w "Jakiej to melodii" to ustawka? Wydała mocne oświadczenie! Mamy odpowiedź producenta!
Co się wydarzyło na nagraniu?
O finale roku w programie "Jaka to melodia?" jest bardzo głośno, a to wszystko za sprawą nietypowego zachowania uczestniczki Kingi, która źle odgadła piosenkę, nie dostała się do finału i rozpłakała się, a następnie wybiegła ze studia. Zarówno widzowie, jak prowadzący, Robert Janowski, byli mocno zaskoczeni sytuacją. W rozmowie z Party.pl gwiazdor powiedział:
To było przede wszystkim wielkie zaskoczenie, bo nikt się tego nie spodziewał. Nigdy wcześniej taka sytuacja się nie zdarzyła. Próbowałem ją pocieszyć, ale to się działo tak szybko, że nie udało mi się zatrzymać Kingi. Nie wróciła już do studia, jej stan na to nie pozwalał. Ostatecznie zajęła drugie miejsce i może być z siebie dumna - mówi nam Robert Janowski.
Uczestniczka "Jaka to melodia?" wydała oświadczenie
W mediach od razu pojawiły się głosy, że to "ustawka", a zachowanie Kingi było mocno nienaturalne. Warto jednak od razu wspomnieć, że Kinga brała udział we wcześniejszych odcinkach, a do finału roku trafiła jako jedna z najlepszych uczestniczek 2017 roku. Co sama uczestniczka pisze o udziale w show? Na stronie se.pl pojawiło się niedawno oświadczenie, w którym zapewnia, że jej wybuch nie było planowany. Ma żal, że scena z płaczem nie została wycięta, a swoje zachowanie tłumaczy złym samopoczuciem i chorobą:
Nie było to zaplanowane i nie chciałam, by w ogóle coś takiego zostało pokazane. Nawet po tej sytuacji nie wiedziałam, że tak to zostanie pokazane. Program nie jest na żywo, więc pewne sceny można wyciąć. Wiedziałam, że jeśli przegram to na pewno będę zła. Bardzo dużo osób stawiało mnie w roli faworytki. Poza tym czułam się naprawdę dobra i mocna. […] Natomiast III runda to trochę loteria. Byłam już o krok, o te jedną piosenkę. Czułam już zwycięstwo i to bolało najbardziej plus to że dwa razy miałam dobrą pierwszą myśl i ją zmieniłam. Byłam wściekła na siebie. Łzy napłynęły od razu i wielki ból. Finał roku był moim dwudziestym odcinkiem. Wcześniej przegrałam już 5 razy w życiu, czasem też będąc blisko i ze swojego błędu, ale nigdy o taka stawkę, wtedy jeśli były w ogóle łzy to już poza. Poza tym na nagraniu byłam chora, słychać było w odcinku chrypkę oraz miałam gorączkę, co też sprzyja emocjonalnym zachowaniom, bo gra się z olbrzymim dyskomfortem i biorąc leki w dużych dawkach, by w ogóle dać radę wyjść z domu.
Produkcja komentuje! "Jej stan emocjonalny nie pozwolił na powrót do studia"
O komentarz poprosiliśmy producentkę programu, Katarzynę Ocioszyńską, która w rozmowie z Party.pl tłumaczy, że stan Kingi nie pozwalał na dogranie odcinka, którego nie można było też przerwać, ze względu na regulamin programu. W grę wchodzi przecież walka o spore pieniądze:
To bardzo zaskakująca sytuacja, ale nie ma mowy o żadnej "ustawce". Pani Kinga brała przecież udział w programie, już wcześniej, wygrała nawet finał kwartałów. W finale roku wszystkim towarzyszyły ogromne emocje - rzeczywiście, pani Kinga, po błędnej odpowiedzi, wybiegła ze studia. Musieliśmy to pokazać, ponieważ stan emocjonalny zawodniczki nie pozwolił na powrót do studia i dogranie wręczenia nagrody pocieszenia, prowadzący Robert Janowski był również bardzo zaskoczony. Uczestniczka na Instagramie kilka dni po nagraniu zachęcała do oglądania finału, a więc sądzę, że wszystko skończyło się dobrze. W grze toczy się walka o spore pieniądze, przy udziale publiczności i w otoczeniu kamer - takie sytuacje bywają stresujące - mówi nam Katarzyna Ocioszyńska.
Scen z udziałem Kingi nie można więc było wyciąć, bo byłoby to dość nienaturalne dla widza, ani też dograć - z naszych informacji wynika, że po tym, jak uczestniczka wybiegła ze studia, na miejscu pojawiła się karetka pogotowia, ponieważ jej stan był bardzo niepokojący!
Co o tym sądzicie?
Oglądaliście finał programu z Kingą?
Scena, która przejdzie do historii: