Reklama

Za nami ostatni odcinek programu "Doda. Dream show", w którym pokazano finalne przygotowania do pierwszego koncertu wokalistki w ramach "Aquaria Tour". Nie zabrakło nerwów i wielkich emocji. Dzień przed wydarzeniem jeszcze nie wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Reklama

Przygotowania do koncertu Dody

Przez kilka tygodni na antenie telewizji Polsat wszyscy fani Dody mogli śledzić, jak wyglądają przygotowania jej trasy koncertowej. Wokalistka chciała doprowadzić do spełnienia swoich marzeń i realizacji spektakularnego show, a udało jej się to, dzięki pracy setek ludzi. Artystka pokazała, że na efekt końcowy ma wpływ nie tylko ona i reżyser, ale też m.in. kostiumograf, choreograf, technicy czy ludzie rozkładający scenę. Chociaż starała się mieć cały czas wszystko pod kontrolą, niektóre rzeczy okazały się niegotowe jeszcze na dzień przed koncertem.

Tak wyglądał pierwszy koncert Dody podczas "Aquaria Tour"
Mat. prasowe

Zobacz także: Tak wyglądał pierwszy koncert Dody podczas "Aquaria Tour". Artystka zachwyciła!
W poniedziałek 23 października został wyemitowany ostatni odcinek programu "Doda. Dream show". Widzom pokazano m.in. to, jak wyglądało budowanie oryginalnej sceny w studiu Polsatu w Warszawie. Wówczas artystka podkreśliła: "Niesamowite doświadczenie, widzieć tych wszystkich ludzi, którzy składają każdy centymetr sceny, na którym później będzie show. Ludzie nie mają świadomości, ile innych osób musiało kosztować wykonanie swojej pracy. Coś niesamowitego". Następnie pokazano też ostatnie spotkania sztabu Dody przed koncertem oraz próby wokalistki już z tancerzami, oraz wypróbowaniem wszystkich efektów specjalnych. Wtedy zaczęły sypać się iskry.

FOTOGRAFIA29

Zobacz także: Ekspertka oceniła koncert Dody. Wydała jednoznaczną opinię
Podczas finalnych prób wokalistka była niezadowolona z ustawienia tancerzy. Podkreślała jednak, że to normalne i na gotowej scenie zazwyczaj zmianom ulega 90 proc. ustaleń. Choreografka musiała z tego powodu przemyśleć wszystko na nowo. Doda nie była także zadowolona z faktu, że podczas jej prób nie było przy scenie stylisty, menadżerki czy osoby od technicznych rzeczy, których mogłaby zapytać o interesujące ją szczegóły.

Wszyscy mają być pod sceną. To nie jest piknik rodzinny
- grzmiała Doda.
Reklama

Następnie artystka chciała wypróbować wszystkie efekty. Wówczas okazało się, że winda, która miała dowieźć ją na scenę, działa zdecydowanie za wolno. Wokalistka nie kryła nerwów. Przed kamerami doszło do ostrej wymiany zdań, nie tylko z menadżerem. Finalnie jednak ekipa stanęła na wysokości zadania i wszystko zostało dopracowane. Na końcu wyemitowano również wypowiedź reżysera koncertów, który podkreślił, że na temat Dody słyszał wiele gorzkich słów, ale podczas pracy z nią całkowicie zmienił o niej zdanie.

Doda
Polsat - materiał prasowy
Reklama
Reklama
Reklama