Reklama

Wciąż trudno w to uwierzyć. W sobotę fani grupy VOX i widzowie "Voice Senior" usłyszeli straszną wiadomość - nie żyje Witold Paszt. Jeden z najbardziej charakterystycznych polskich wokalistów i ukochany juror talent show zmarł w domu, otoczony przez bliskich.

Reklama

Paszt w ostatnich latach kilkakrotnie zmagał się z chorobą. Szczególnie źle przechodził Covid. Zawsze wracał jednak - osłabiony, wychudzony, ale uśmiechnięty. Dlatego gdy znów zniknął w ostatnich tygodniach i podano, że jest chory, fani spodziewali się, że szybko wróci. Jak zwykle...

Niestety. O tym, że nie jest dobrze wiadomo było już, gdy nie pojawił się w finałowym odcinku "The Voice Senior". O tym, że stan jurora jest zły informował także Krzysztof Prusik zwycięzca "The Voice Senior" z drużyny Witolda.

Chciał spędzić ostatnie dni w rodzinnym domu

Jak pisze portal SE.pl artysta wiele dni spędził w Wojewódzkim Szpitalu im. Jana Pawła II w Zamościu. Wrócił jednak do domu, tam Witold Paszt chciał spędzić swoje ostatnie chwile...

– Wolał być z rodziną. W szpitalu z powodu obostrzeń związanych z koronawirusem nie można go było odwiedzać – portal cytuje znajomego.

Niestety, w ostatni weekend dotarła do nas najgorsza wiadomość, która przekazała rodzina Witolda Paszta.

Wczoraj późnym wieczorem, dzień po rocznicy śmierci swojej Ukochanej Żony, odszedł nasz Tata, Witold Paszt. Wspaniały, najlepszy człowiek, najukochańszy dziadek, Artysta w pełnym znaczeniu tego słowa.

Natalia i Aleksandra Paszt poinformowały przy okazji, że Tata już trzeci raz mierzył się z koronawirusem:

Kiedy już wydawało się, że jest przemocny i niezniszczalny, bo pokonał swój trzeci COVID, nagle los się odwrócił i przyszły niespodziewane komplikacje, które znacznie przyspieszyły jego wytęsknione spotkanie z naszą Mamą. Bardzo się do Niej spieszył.

Tata odszedł spokojnie w domu, w otoczeniu córek, wnucząt, zięciów, najukochańszych zwierząt. Wierzymy, że zawsze będzie z nami poprzez swoją muzykę i dobro, którym obdzielał każdego potrzebującego.

Jesteśmy zrozpaczeni. Nasze serca są złamane - brzmi oświadczenie rodziny.

Witold Paszt dołączył do swojej ukochanej żony Marty. Byli razem 50 lat, artysta nie mógł pogodzić się z jej odejściem.

ONS.pl / Pawel Kibitlewski

Sąsiedzi wspominają Witolda Paszta

Jak się okazuje, Witold Pasz zdobył nie tylko serca fanów i widzów, ale i sąsiadów w Zamościu, gdzie mieszkał i które o miasto szczególnie kochał. Wszyscy go tam znali i lubili. Portal SE.pl rozmawiał z sąsiadami zmarłego wokalisty.

– Taki nasz chłopak z Zamościa. Nigdy się tego nie wstydził, ba, zawsze z dumą wspominał, skąd pochodzi. Miał cudowny dar zjednywania sobie ludzi swoją postawą: z taką samą uwagą słuchał podchmielonego przechodnia i profesora uniwersytetu. Skracał dystans, tak zwyczajnie – opowiada w SE.pl Stanisław.

Inna z rozmówczyń portalu, pani Barbara, przyjaźniła się z Pasztem od młodości. Wielokrotnie słyszała przez okno jak grał na gitarze i śpiewał. Widziała też jak majstrował z wnukiem w garażu przy motocyklu.

– Żałował, że nie pójdą już razem z najmłodszą wnusią na spacer, tak jak sobie to obiecywali… Po odejściu żony wokalista jeszcze bardziej ubóstwiał dziewczynkę, jakby chciał jej wynagrodzić brak babci – opowiada portalowi.

Reklama

Witold Paszt z wnuczką:

Instagram/@witoldpaszt.official
Reklama
Reklama
Reklama