Mikołaj Roznerski marzy o miłości? "Szczerze, wolałbym osiągnąć sukces prywatny" - przeczytaj wyjątkowy wywiad z gwiazdorem!
Mikołaj Roznerski marzy o miłości? "Szczerze, wolałbym osiągnąć sukces prywatny" - przeczytaj wyjątkowy wywiad z gwiazdorem!
1 z 5
Z Mikołajem Roznerskim spotkaliśmy się z okazji premiery komedii romantycznej „Narzeczony na niby” (w kinach od 12 stycznia), w której zagrał tajemniczego, seksownego mężczyznę. Przy okazji rozmawiamy o najważniejszej osobie w jego życiu, 7-letnim synu, i planach na przyszłość. Zaskakująco nie pada ani jedno słowo o... kobietach!
Twoja rola w „Narzeczonym na niby” jest zaskakująca!
Nie mogę zdradzić, kogo zagrałem. Powiem tyle, że kie- dy zadzwonił do mnie reżyser, to zapewniał mnie, że na- kręcimy wszystko z wyczuciem, bo film jest o sprawach subtelnych, czyli o prawdziwej miłości.
Kobiety, które obejrzały tę komedię, mówiły, że jest tam jedna scena, dla której warto iść do kina...
Znów musiałem pokonać zawstydzenie. Niedawno przyrzekałem sobie, że będę zdejmował ubranie tylko w scenach, które tego absolutnie wymagają. I znów dałem się przekonać (śmiech).
Więcej - na kolejnych stronach!
2 z 5
Chyba nikomu nie popsujemy oglądania, jeśli powiemy, że wynurzasz się z basenu, a kobiety... szaleją. Jak długo pracuje się na taką sylwetkę?
Chcesz zobaczyć moje zdjęcie z liceum?
Chcę!
Proszę bardzo. Widzisz? Byłem chłopcem wychowanym na pierogach i maślance.
A teraz non stop trenujesz. Jak znajdujesz na to czas?
Czasem przypomina to szaleństwo! Wczoraj po spektaklu w Koszalinie wróciłem do domu o trzeciej w nocy. A o szóstej byłem już na tak zwanym treningu sylwetkowym, a potem na drugim, sparingowym, bo przygotowuję się do filmu o MMA, czyli mieszanych sztukach walki. Co dalej? O wpół do dziesiątej musiałem iść na masaż. Teraz zaczęliśmy wywiad, ale gdy skończymy, wsiadam do samochodu i pędzę na spektakl do Olsztyna. I uprzedzę twoje pytanie: nie, nie jestem pracoholikiem.
3 z 5
Spałeś dwie i pół godziny! Kiedy planujesz odpocząć?
W pierwszy dzień świąt, kiedy mój syn będzie u swojej mamy. Potem jedziemy we dwoje na męską wyprawę w góry.
Jaki jest Antek?
To mądry, wrażliwy, fajny facet, który jest dla mnie motywacją do działania. Nawet przy dużym obciążeniu pracą, kiedy wieczorem gram przedstawienie, staram się go rano odwieźć do szkoły, żeby choć przez chwilę mieć okazję z nim poprzebywać i porozmawiać. Choć nie mieszkam z jego mamą, to opieką dzielimy się po równo.
Odrabiasz z nim lekcje?
Na razie malujemy różne szlaczki i piszemy literki. Choć powiem ci, że mój syn większość zadań odrabia w świetlicy.
A jakim ty sam byłeś uczniem?
W podstawówce byłem notorycznie zagrożony z ma- tematyki, a w liceum toczyła się już prawdziwa walka o przechodzenie z klasy do klasy. To był trudny etap mojego nastoletniego życia i miałem kłopoty właściwie z większością przedmiotów.
A potem osiągnąłeś spektakularny sukces...
Tylko czy jest on wyznacznikiem szczęścia? Szczerze, wolałbym osiągnąć sukces prywatny.
4 z 5
A jak go sobie wyobrażasz?
Chciałbym dawać coś od siebie, ale też do- stawać coś w zamian. Po prostu współgrać i uzupełniać się z drugą osobą. Ale dajmy już spokój takim tematom.
Przed rozpoczęciem rozmowy powiedziałeś, że nie chcesz mówić o kobietach. Dlaczego?
Bo zrobiono ze mnie jakiegoś bawidamka i przyprawiono mi gębę człowieka, który nie może sobie ułożyć życia osobistego. 90 procent tego, co o mnie napisano, to bzdury!
Chcesz coś zdementować?
Jestem nauczony, że pewnych spraw się nie tyka, więc nie zmierzam dementować niczego, co komuś powiedziała znajoma znajomego, albo mówić, czy to prawda, że się z kimś rozstałem, bo na przykład cały czas przed lustrem stałem. Patrz, jak się rymuje (śmiech).
5 z 5
A jednak się trochę uniosłeś...
Nie żebym się uniósł, ale czasem tak po ludzku się wkurzam. Chcę grać, wychowywać spokojnie syna. Kiedyś na pewno będę miał żonę i więcej dzieci, ale to jest moje życie! A jeśli ktoś uważa, że gram jak „drewno”, to rzecz gustu. Proszę bardzo, w tej kwestii można mnie oceniać. Pewien kolega, który lubi mi robić na złość, przysłał mi dowcip: „Istnieją trzy rodzaje drewna: liściaste, iglaste i Roznerski”. Uśmiałem się z tego.
Na czym chciałbyś się teraz skupić?
Kilka dni temu obchodziłem urodziny i to był moment, gdy pomyślałem sobie, że chcę pracować nad swoim rozwojem i stawać się co- raz lepszym człowiekiem.
Zorganizowałeś przyjęcie urodzinowe?
Nigdy nie organizuję takich imprez, bo nie mam potrzeby, aby to celebrować. Przynoszę do pracy ciastka, ludzie wysyłają mi SMS-y, składają życzenia i na tym z reguły się koń- czy. A tym razem w swoje urodziny grałem spektakl i już w czasie oklasków na zakończenie sztuki reżyser powiedział publiczności, że jestem jubilatem. Widzowie wstali i zaśpiewali mi „Sto lat”, dostałem kwiaty i prezenty na scenie. Powiedziałem im, że pierwszy raz w życiu obchodzę tak huczne urodziny. To wszystko było szalenie wzruszające
Zobacz: Mikołaj Roznerski odejdzie z "M jak miłość"?! Jest komentarz aktora!