Reklama

Doda przebywa obecnie na wakacjach w Hiszpanii. Gwiazda ładuje baterie przed letnią trasą koncertową, w którą rusza już w najbliższym czasie. Nie oznacza to jednak, że w kraju jest o niej cicho. Rabczewska pojawiła się bowiem na okładce najnowszego numeru "Gali" w pierwszej szczerej rozmowie po głośnych wydarzeniach w Chorzowie. Przypomnijmy: Dojrzała Doda na okładce magazynu: "Nauczyłam się wybaczać"

Reklama

Tuż po skandalu z domniemaną bójką z Agnieszką Szulim, artystka tylko zdawkowo komentowała szum medialny. Tym razem zdecydowała się na zdecydowanie dłuższą i bardziej refleksyjną rozmowę, w której opowiada o przyczynach konfliktu i swojej motywacji. Piosenkarka podkreśla, że najważniejsze dla niej jest dobro rodziny i przez cały czas towarzyszyła jej troską o matkę, która mocno przeżywała fakt, iż jej życie prywatne jest tak szeroko i złośliwie omawiane w telewizji.

Chciałam zadbać o mamę. Nie mogłam pozwolić na krzywdzenie jej. Ona też ma emocje, jest wrażliwa i ja chciałam ją chronić. Nie pozwolę ranić mojej rodziny. Jestem w stanie wziąć na siebie wszystkie rzeczy związane z ciemną stroną bycia w show-biznesie, bo taką sobie drogę wybrałam, natomiast moi rodzice nie mogą płacić tej ceny, nie są przecież osobami publicznymi. Ich życie intymne jest ich prywatną sprawą. Nie trzeba być Dodą, żeby chcieć bronić swojej rodziny - tłumaczy Doda w wywiadzie dla "Gali".

Dziennikarz zwraca jednak uwagę, że nie oznacza to, iż musiało od razu dojść do fizycznej konfrontacji, a podstawą porozumienia powinien być dialog. Doda przypomina mu w odpowiedzi, że prezentowane "fakty" z wydarzeń z Chorzowa są jedynie wersją drugiej strony konfliktu.

Gala: A nie mogłaś po prostu porozmawiać z Agnieszką Szulim? Musiałaś zaraz ją pobić?

Doda: A skąd wiesz, że tego nie zrobiłam? Historie, które opisywane są w mediach, to historie tylko i wyłącznie jednej strony. Produkowane w celu podgrzania atmosfery. Ja takie sprawy załatwiam honorowo, w cztery oczy. I tak też zrobiłam. Bardzo się cieszę, że ta cała szopka skończy się w sądzie. Bardziej cieszyć się nie mogę, bo to pokaże, jak było naprawdę i kto jakim jest człowiekiem.

Doda zaznacza też, że mogła np. uderzyć Szulim w trakcie medialnej imprezy, co przysporzyłoby jej ogromnego zainteresowania. Zdecydowała się jednak na bezpośrednie spotkanie, choć jej zdaniem, słynąca do tej pory z bezkompromisowych wypowiedzi i zaczepek Agnieszka, już w cztery oczy tej odwagi nie miała.

Gdybym chciała spoliczkować Agnieszkę na oczach wszystkich, zrobiłabym to na każdej imprezie, na której się mijamy. Gdybym chciała zrobić z tego show, nie miałabym z tym żadnego problemu. Mogłabym zrobić to publicznie i jeszcze spijać z tego medialną śmietankę. Chciałam z nią stanąć twarzą w twarz. Wydawało mi się, że ludzie, którzy - jak Agnieszka - zwą się szczerymi i bezpośrednimi, potrafią też wziąć na klatę konsekwencje swoich działań i spojrzeć prawdzie w oczy. A przede wszystkim honorowo stanąć twarzą w twarz z osobą, o której rodzinie mają tyle do powiedzenia przez ekran telewizora. A jednak nie - dodaje Rabczewska.

Wielkimi krokami zbliża się pierwsza rozprawa sądowa w tej sprawie. Wywiad Dody rzuca nowe światło na wydarzenia z Chorzowa?

Zobacz: Szulim nie może przestać mówić o Dodzie. A obiecywała coś innego

Reklama

Doda i Agnieszka Szulim w sądzie:

Reklama
Reklama
Reklama