Wczoraj informowaliśmy was o tym, że znana z serialu "Na dobre i na złe" aktorka Kamilla Baar miała wypadek samochodowy w centrum Warszawy. W auto gwiazdy uderzył inny pojazd kiedy ta jechała z małym synkiem, Brunonem. Dziś, dzień po tym zdarzeniu poznaliśmy nowe szczegóły kolizji. Przypomnijmy: Kamilla Baar miała wypadek samochodowy. Jechała z małym dzieckiem

Reklama

Wypadek miał miejsce na placu Unii Lubelskiej. W Volvo, którym kierowała Kamilla z impetem wjechał rozpędzony Mercedes, uszkadzając bok luksusowego auta gwiazdy. Natychmiast wezwano policję, która sprawdziła czy kierujący pojazdami nie byli pod wpływem alkoholu. Aktorka potwierdziła wczorajsze doniesienia dotyczące tego, że jej 3-letni syn został zabrany do szpitala, zaprzecza jednak, że stało mu się coś poważnego.

Mercedes uderzył we mnie. Stanęliśmy na środku ronda. Synek się wystraszył, ja zresztą też. Bruno został zabrany do szpitala, bo nawet przy najmniejszym uderzeniu trzeba sprawdzić, czy wszystko jest dobrze. Kręgosłup, kręgi szyjne... To normalna procedura. Jednak wszystko jest dobrze, nie został w szpitalu, mi też nic się nie stało - opowiada w rozmowie z "Super Expressem".

Zobacz: Paul Walker nie żyje. Ostatnie pożegnanie aktora

Drugi kierowca z rozciętą ręką został zabrany do szpitala. Według ustaleń policji był trzeźwy, wciąż jednak wyjaśniane są szczegóły całego zajścia. Dziennik dowiedział się również jak wygląda sytuacja uszkodzonego Volvo, według informacji dziennikarzy naprawa będzie kosztowała ponad 30 tysięcy złotych. Dla Baar ważniejsze od pieniędzy jest jednak to, że zarówno jej jak i dziecku nic się nie stało. Wczorajsze zajście traktuje jako znak z nieba

Pierwszy raz w życiu miałam wypadek, traktuję to jako znak z nieba, żeby bardziej uważać - wyznaje.

Cieszymy się, że wszystko jest w porządku.

Zobacz także

Zobacz: Wojewódzki skasował auto za milion złotych

Reklama

Kamilla Baar zachwyciła nową sesją:

Reklama
Reklama
Reklama