Reklama

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy miała zagrać jak co roku: na początku stycznia. Jednak koronawirus nie odpuszcza i miesza nawet w przyszłym, 2021 roku. Przed nami „narodowa kwarantanna”, która potrwa do 17 stycznia. Nowe obostrzenia, w tym zamknięcie galerii handlowych, a przede wszystkim zakaz zgromadzeń powyżej pięciu osób, postawiły Jerzego Owsiaka (67) przed trudną decyzją: co z 29. Finałem WOŚP, zaplanowanym na 10 stycznia?

Reklama

– Jesteśmy tak skonstruowani, że wszystkie przeciwności bierzemy na klatę i natychmiast szukamy dobrych rozwiązań – mówi „Party” Owsiak, który błyskawicznie przeniósł Finał na 31 stycznia.

Jak będzie wyglądał ten dzień, co po latach mówią o ojcu dorosłe już córki Owsiaka i jak on sam poradził sobie z covidem?

Jurku, jak twoje zdrowie?

O, już jest! Ale oboje z żoną musieliśmy przeleżeć w domu trzy tygodnie z powodu koronawirusa. Pomagali nam, na szczęście, przyjaciele, rodzina, a nawet sąsiedzi. Bo wiesz, nie myślisz o takich rzeczach, ale potem pojawia się problem, kto np. wyrzuci nam śmieci.

Rozumiem, że odzyskałeś siły na 29. Finał WOŚP?

W tym roku mamy pracy, że ho, ho! Zawsze coś takiego zdarzy się przed Finałem, że staję do walki w pełnej gotowości. Pamiętam, jak kilkanaście lat temu, kiedy Polskę nawiedziły powodzie, zmieniliśmy termin naszego Najpiękniejszego Festiwalu Świata. Impreza się odbyła, mało tego! Nowy termin okazał się bardzo, bardzo dobry. 31 stycznia zbieramy pieniądze dla dzieciaków na laryngologii, otolaryngologii i na diagnostykę głowy. Graliśmy na ten cel 13 lat temu i od tego czasu oddziały dziecięce nie dostały nowego sprzętu, a stary się już zużył. Chodzi nam o zakup nowego technologicznie sprzętu z najwyższej półki do endoskopii, RTG i USG.

WOŚP zbiera ogromne sumy, z roku na rok coraz większe. Nie boisz się, że w tym roku rekordu nie będzie?

W ostatnim roku zebraliśmy około 186 mln złotych, ale ja dobrze wiem, że dziś ludzie mają mniej pieniędzy. To dla wszystkich trudny czas. Ale nawet przed pandemią tak w głębi serca czułem, by nie mówić o rekordach, bo jak go nie pobijemy, to co? Mamy spakować manatki? W sporcie jest podobnie – jak przybiegniesz czwarty, to tylko sekundy dzielą cię od pierwszego miejsca. My zbieramy już tak wielkie sumy, że rekord schodzi na dalszy plan.

W ubiegłym roku mieliście ponad 1700 sztabów, dziś jest ich mniej, bo 1362. Dlaczego?

W poprzednich latach organizowaliśmy je w szkołach, które teraz nie funkcjonują. Ale na ten Finał mamy aż 79 sztabów za granicą i internet, który daje ogromną moc i z którego czerpiemy garściami. Na ponad miesiąc przed Finałem zebraliśmy tą drogą przeszło 1,4 mln złotych, a 120 tys. puszek dla wolontariuszy rozjechało się po świecie.

Zabezpieczyliście swoich wolontariuszy?

Każdy sztab dostanie od nas maseczki i płyny dezynfekujące, które mamy od sponsorów. Rekomendujemy używanie rękawiczek gumowych. Dystans też będzie zachowany, wystarczy, że wolontariusz wyciągnie ramię z puszką.

Gdzie będzie centrum dowodzenia?

Stawiamy namiot pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie i tam będzie serce operacji. Już w czwartek wszyscy uczestnicy WOŚP przejdą testy na koronawirusa i nikt, kto otrzyma wynik pozytywny, do tego namiotu nie będzie mógł wejść. Mamy tzw. szybkie testy, które dają wynik po 10–15 minutach i mają skuteczność na poziomie 70–85 proc. Centrum Zdrowia Dziecka zobowiązało się, że jeśli ktoś otrzyma u nas wynik pozytywny, to ma gwarancję, że u nich zrobi jeszcze dokładniejszy test.

Możemy liczyć na koncerty podczas Finału?

Nie będzie koncertu ze sceną i tłumem ludzi, ale zapraszamy do spacerów w rozproszeniu i patrzenia na telebim, gdzie będziemy transmitować granie, do którego zgłosili się takie wspaniałe zespoły i wykonawcy jak: Dżem, Organek, Kwiat Jabłoni, Ania Rusowicz. Zaczynamy nadawać na żywo w sobotę od godziny 21, gramy przez całą noc i kolejny, niedzielny dzień.

Będziesz spał tej nocy?

(śmiech) Pewnie przytulę się na chwilę do poduszki i od rana w niedzielę wrócę do sztabu.

Gdzie obejrzę relację WOŚP, jeśli nie mieszkam w Warszawie?

W TTV, TVN, TVN24 i na Onecie oraz kanałach WOŚP w mediach społecznościowych. Gdzieś na pewno nas dorwiecie, nawet z Tajlandii, Cypru, Tanzanii czy Meksyku.

Co odpowiadasz młodym ludziom, którzy piszą do ciebie: „chcę mieć takiego dziadka”, „chcę mieć takiego ojca”.

„Oj, spokojnie! Widzicie mnie tylko na scenie i w telewizji, a ja ideałem nie jestem. Macie swoich rodziców i dziadków i oni was kochają”.

Córki poszły w twoje ślady?

Młodsza Ewa uczyła się w Londynie, ale dwa lata temu wróciła do Polski i teraz pracuje w Instytucie Chopina, zajmuje się menedżerowaniem, bo jej świat to muzyka i sztuka. Natomiast starsza Ola sprzedała restaurację i pracuje teraz jako trenerka fitnessu. Nie jest to obecnie najłatwiejszy zawód, bo kluby sportowe mogą funkcjonować tylko na restrykcyjnych zasadach. Do tego Ola ma dwójkę dzieci, więc razem z moją żoną Dzidzią staramy się pomagać.

Jakie są twoje wnuczki?

Maja jest w drugiej klasie licealnej, a Zuzia w trzeciej w szkole podstawowej. Mamy spokój z prezentami, bo kochają czytać.

Idealistki po dziadku?

Ola jest wegetarianką, a Ewa weganką. Niedawno Maja oświadczyła, że też chce przejść na wegetarianizm. Nasze dzieci zawsze miały wolność w takich tematach. Razem z żoną staraliśmy się im dobrze pokazywać świat.

Dziś chyba o to trudniej?

Nieprawda. Im bardziej świat jest skomplikowany, tym łatwiej o nim z dziećmi dyskutować. One są bardzo świadome, może dzięki potędze internetu. Zauważ, że Greta Thunberg, dziewczynka w wieku mojej Mai, jest aktywistką i zajmuje się globalnym ociepleniem i ekologią. Rozmawiam więc z wnuczkami o wszystkim, czy to kiedy jedziemy samochodem, czy kiedy wspólnie oglądamy programy Jamiego Olivera o gotowaniu.

Jak wychować niezależne, silne dzieci?

Kiedy dziś rozmawiam z córkami, to mają do mnie sporo zarzutów, np. mówią, że nie poświęcałem im wystarczająco dużo czasu. Mnie się wydawało, że się starałem, ale to pewnie one mają rację. Nigdy też nie
chciałem, by moje dzieci przeżywały to, co ja kiedyś z moim tatą. Ojciec nie dopuszczał mnie do dyskusji i nie mógł zrozumieć, dlaczego noszę długie włosy, uważał to za totalne świrowanie. Obdarzaliśmy z żoną dzieci zaufaniem, oczywiście bojąc się o wszystko, co może się im przydarzyć. Wciąż się o nie martwimy.

Ta troska nigdy nie mija?

Reklama

Ostatnio, gdy przypomniałem córce: „Pamiętaj, żebyś drzwi zamknęła”, odpowiedziała: „A co, wy za dziecko mnie macie?”. Ta troska siedzi głęboko w rodzicach. Zawsze staraliśmy się traktować dzieci po partnersku. Może to wyświechtane słowo, ale u nas się sprawdzało. Tak samo było w WOŚP. Podczas pierwszego Finału, kiedy zbieraliśmy pieniądze do worków foliowych, ludzie mówili: „Ale Jurek, trzeba jakieś metalowe puszki zorganizować, jakieś kłódki założyć”. A ja nie byłem przekonany: „Przecież jest tylu wolontariuszy, po co ja będę teraz kłódki kombinował, jak to tyle kasy kosztuje?”. Od 28 lat zbieramy pieniądze do puszek tekturowych i ten system się sprawdza.

Reklama
Reklama
Reklama