Reklama

Najgłośniejsza produkcja tego roku, czyli "Wilk z Wall Street" przyciąga do kin prawdziwe tłumy. Historia barwnego życia Jordana Belforta, byłego nowojorskiego maklera giełdowego, skazanego za wielomilionowe oszustwa, korupcję i manipulację akcjami, oparta na faktach zarobiła już ponad 80 mln w kinach USA i prawie 40 mln na rynkach międzynarodowych.

Reklama

Produkcja jest także hitem na listach kin w Polsce, Danii, Finlandii i Szwecji, dodajmy, że w wielu krajach czeka jeszcze na oficjalną premierę. Z kolei w Malezji i Nepalu film nie trafi do kin w ogóle ze względu na zbyt dużą ilość wulgaryzmów.

Zobacz: DiCaprio zdradził Wendzikowskiej łóżkowy sekret

"Wilk z Wall Street" został ocenzurowany w kilku krajach Azji. Na przykład w Libanie i Indiach film okrojono o wątki homoseksualnej orgii, publicznej masturbacji oraz sekwencje, gdzie Leonardo DiCaprio wciąga kokainę z pośladów prostytutki. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich skrócono film aż o 45 minut, co podobno było decyzją dystrybutorów.

- "Wilk z Wall Street" jest spektakularny, wszystkie jego minuty w ciągu trzech godzin seansu. Dlatego szkoda, że niektóre konserwatywne kraje nie zezwalają na pokazanie go w całości - skwitował reżyser.

Jeszcze gorzej potraktowano produkcję w Singapurze. Tam trafiła tylko do siedmiu kin w centrum miasta-państwa i jest przeznaczona tylko dla widzów powyżej 21 lat, z multipleksów została wycofana. Wyeliminowano kilka scen, w tym tę, gdy DiCaprio w samolocie uprawia seks ze stewardesą.

Paradoksalnie kontrowersje przyczyniają się do dużych sukcesów filmu. "Wilk z Wall Street" zdobył już m.in. Złote Globy oraz pięć nominacji do Oscara, w tym dla najlepszego filmu roku. Zobacz: Ogłoszono nominacje do Oscarów 2014!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama