Reklama

Relacja matki i córki należy do najbardziej oczywistych, a tym samym najbardziej skomplikowanych. Grażyna Szapołowska i jej córka, Katarzyna Jungowska, coś o tym wiedzą. Nawet bardzo dużo! Pierwszy raz w tak szczerym wywiadzie opowiedziały o tym, co je łączy, a co kiedyś poróżniło.

Reklama

– Relacje między Wami nie były łatwe.

Grażyna Szapołowska: Były bardzo trudne. Kasia wcześnie została matką. Miała 21 lat. To było tak, jakbym ja miała dwójkę dzieci. Wydawało mi się, że muszę nimi pokierować, być silna jak mężczyzna. A ponieważ Kasia wcześnie została sama z córką, to ja musiałam pełnić rolę i matki, i ojca. A ona się buntowała. Ostro się czasem kłóciłyśmy. Często płakałam, a potem się okazywało, że ona też płakała. I w tej samej sekundzie dzwoniłyśmy do siebie, żeby ten spór załagodzić. Kasia chciała być od razu bardzo samodzielna, ciągle czegoś szukała, a ja nie mogłam jej w tym biegu zatrzymać.
Katarzyna Jungowska: Do dzisiaj wydaje ci się, że powinnaś być silna jak mężczyzna i musisz nami kierować. Ja Karolinie niczego nie narzucam.

Dokąd uciekałaś? Przed czym?

Katarzyna Jungowska: Nie uciekałam. Przecież nie mogłam uciec od mamy, bo mieszkałam u niej w domu, gdy wróciłam ze Stanów. Wydaje mi się, że ona za bardzo przeżywa to, że musiała mnie zostawiać, bo cały czas grała w filmach, i to w niej tkwi jak zadra. Teraz próbuje sobie to jakoś zrekompensować.
Grażyna Szapołowska: Myślę, że chodziło o coś innego. Mam wyrzuty sumienia, że nie uchroniłam jej od błędów, jakie niosło życie. Żałuję na przykład, że wyjechałam do Stanów, nie myślałam, ile ją będzie kosztowało rozstanie ze szkołą, z przyjaciółmi. Dla mnie taki wyjazd to jak przeskoczenie z jednego filmu do drugiego, a dla Kasi... Musiała znaleźć się w innym świecie. Cierpiała, była samotna. Ale potem pomału zyskiwała przyjaciół.
Katarzyna Jungowska: Rzeczywiście przez rok w Stanach nie miałam kolegów. Tam nie było podwórek, wszyscy wyjeżdżali do szkoły i wracali samochodami.
Grażyna Szapołowska: W zamian za to pisałaś wiersze po angielsku, a cała klasa biła ci brawo. Ja mam te wszystkie wiersze.
Katarzyna Jungowska: A pamiętasz, jak kiedyś napisałam ci cały zeszyt wierszy i położyłam ci go pod choinkę?

Byłaś w sumie słodkim dzieckiem?

Katarzyna Jungowska: Dorastając, przechodziłam przez ostry okres buntu. Denerwowało mnie, że ktoś mi mówi, co mam robić. Zawsze byłam samotnym dzieckiem. Tata gdzieś tam sobie mieszkał, miał rodzinę, a mama, zajęta filmami, przyjeżdżała odwiedzać mnie do babci, która się mną opiekowała. Zawsze musiałam mieć w sobie takie silne dziecko, odporne na żal do świata.

To dlatego Twój film jest taki prawdziwy. Wszystko z siebie wyrzuciłaś?

Katarzyna Jungowska: Trochę tak. Moja bohaterka czuje się zazdrosna o ojca, tak jak ja się czułam. Chciałam mieć mamę tylko dla siebie. Byłam nieznośna, ale to nie moja wina. Tak jak bunt nie jest winą Romy, mojej bohaterki.

Powiedziałaś to Grażynie?

Katarzyna Jungowska: Myślę, że ona wie.
Grażyna Szapołowska: Wielu rzeczy o tobie nie wiem. Tak jak ty nie wiesz wielu o mnie. Pora usiąść i porozmawiać.
Katarzyna Jungowska: Jeżeli nie wiem o tobie czegoś, to dlatego, że mi o tym nie mówisz. Ja niczego nie ukrywam. Wiesz, jeszcze nie przeczytałam twojej książki "Ścigając pamięć", bo ona jest o odchodzeniu babci. Zaczęłam czytać i nie mogłam, popłakałam się. Ale teraz może już będę w stanie ją skończyć. Przeczytam i dowiem się o tobie czegoś nowego.
Grażyna Szapołowska: Piszę następną książkę złożoną z listów do przyjaciela i jego do mnie. Opowiadałam mu dużo o Kasi. Mam dowód na to, jak bardzo się o nią troszczyłam i przeżywałam te swoje filmy, swoje odejścia, rozwody. Każdy rozwód był dla mnie traumą. Bo wszystko, co się działo w moim życiu, było też zmianą dla Kasi, a matki bardzo się o córki boją, jak one to zniosą. Myślę, że uważałaś mnie za złą matkę, bo twój tata odszedł i nie odzywał się przez tyle lat. Teraz się zaprzyjaźnili. Zrozumiała ojca i mnie.
Katarzyna Jungowska: Ja nigdy nie sądziłam, że byłaś zła. Dla dzieci rodzic to miłość. Nie miałam do ciebie żalu, że się rozstałaś z tatą. Pamiętam tylko, że ty byłaś zawsze, a tata nie zawsze. A teraz jest i tata, i mama.

Kasia jest Twoją nieodrodną córką? Ty też zawsze szukałaś.

Grażyna Szapołowska: Wydaje mi się, że Kasia jest ode mnie lepsza, bardziej cierpliwa. I tak wiele rozumie. Pamiętasz, Kasiu, jak śpiewałaś mi "Czerwone maki na Monte Cassino" w stanie wojennym?
Katarzyna Jungowska: Zepsuł nam się samochód i utknęłyśmy w lesie. Pamiętam, choć może bardziej z opowiadań.
Grażyna Szapołowska: Miałaś trzy lata i widziałaś, jak się denerwuję tą sytuacją. Żeby odwrócić moje myśli, zaczęłaś śpiewać. Rozbawiłaś mnie wtedy.
Katarzyna Jungowska: Nie jestem lepsza od ciebie. Ty jesteś dobra. Ja walczę ze swoimi wadami. Myślę, że jestem tylko bardziej ugodowa, spokojniejsza. Mama to gwiazda, ale to wynika z jej zawodu, kariery. Gdyby była zła, nie wyrzucałaby w dzieciństwie srebrnych łyżeczek za okno dla biednych dzieci.

Reklama

Rozmawiała: Krystyna Pytlakowska

Reklama
Reklama
Reklama