Warszawskie centrum handlowe. Zaintrygowani klienci oglądają się za Agnieszką Radwańską. Kim jest tajemniczy brunet, z którym czule się obejmuje? Z którym patrzą sobie w oczy… To Dawid Celt, starszy o cztery lata jej sparingpartner. Ich wspólne zdjęcia pojawiły się w prawie wszystkich polskich mediach. Jeszcze niedawno Agnieszka – Isia – zarzekała się: „Żadnych chłopaków. Tylko tenis!”. Skąd ta zmiana? Czyżby ojciec miał rację, twierdząc, że romanse córek szkodzą nie tylko im, ale także ich karierze? „Córki nie są jeszcze dojrzałe”, woła w „Gazecie Wyborczej” Robert Radwański. „Niektórzy przy córkach widzą tylko pieniądze i aż przebierają nogami”. Choć nie jest już trenerem, pozostał ojcem. Wciąż pragnie wychowywać Isię i Ulę. A to właśnie główna przyczyna rodzinnego konfliktu.

Reklama

Nerwowa Isia
Konflikt zaczyna się cztery lata temu. Ojciec irytuje na korcie 21-letnią Agnieszkę, złośliwie komentując jej zagrania. Dziewczyna w końcu nie wytrzymuje. Świat obiega jej słynne „Spier…!”. To nie pierwsze ich starcie, oboje mają silne osobowości, ale pierwsze, na które zwraca uwagę międzynarodowa publiczność. W 2010 roku, podczas wielkoszlemowego turnieju Roland Garros, Isi znów puszczają nerwy. Nie wytrzymuje uwag ojca i obraża go publicznie. Potem przeprasza. I usprawiedliwia się: „To nie były uwagi trenera, ale zwykłe docinki. Tata po prostu nie wytrzymuje ciśnienia, kiedy tylko coś nie idzie po jego myśli. Pytam go czasem, po co właściwie przychodzi na mecz”. Wytrzymują ze sobą 17 lat. Ale coś się zmienia. Autorytarny ojciec nie dostrzega, że jego małe dziewczynki wyrosły na zadziorne kobiety. I chcą przegryźć pępowinę.

Separacja
Agnieszka przyznaje, że często myślała o ojcu jak o „treserze”.Wie, że dużo mu zawdzięcza, ale potrzebuje oddechu. Rozstanie następuje na początku 2011 roku. Agnieszka postanawia, że ojciec nie będzie
z nią jeździł na turnieje. „Tata nie umie oddzielić roli rodzica od szkoleniowca. Na korcie jest jednocześnie rodzicem i trenerem”, wyjaśnia swoją decyzję w „Gazecie Wyborczej”. „Czasem sprawy tenisowe wynosi poza kort. Tego jest za dużo. Dlatego zdecydowaliśmy się na odpoczynek”. To bolesne dla ojca. Ale nic nie może zrobić. „Cóż, nie jesteśmy z drewna. Oboje należymy do impulsywnych osób i doszliśmy do wniosku, że czas coś zmienić”, skomentuje sytuację Radwański. Układ jest taki, że on trenuje dziewczyny w Krakowie. Na turnieje jeździ ktoś inny.

Trener playboy
Odsunięty ojciec uważa, że córki nie potrafią wybrać dobrych trenerów. „Agnieszka zdecydowała, że zmieni starego ojca na młodego, przystojnego trenera”, ocenia zgryźliwie. Sugeruje, że dziewczyny wybierają takich, z którymi…mogą romansować. Na początku sezonu 2012 w loży trenerskiej Agnieszki i Uli pojawia się Chorwat Borna Bikić. Jest przystojny, dobrze zbudowany. Prasa pisze o nim dziwne rzeczy. Jedni uważają go za playboya i hochsztaplera, inni za geniusza, który uratował karierę Jeleny Dokić, australijskiej tenisistki, czwartej w rankingu WTA. Zdaniem mediów Bikić gra w tenisa półamatorsko. A ojciec Dokić oskarża go o handel narkotykami i łamanie karier tenisistek, którymi się zajmuje. Na szczęście Chorwat na turniejach swoich nowych podopiecznych pojawia się rzadko.

Rozwód
2012 rok, olimpiada w Londynie. Publiczność na Wimbledonie i przed telewizorami przeciera oczy. Agnieszka wygląda na rozkojarzoną, uderza rakietą o stopę. Gra słabo. Przegrywa i odpada z turnieju. O co chodzi? Może o to, że w loży siedzi jej ojciec z młodą kobietą u boku? Może w ten sposób Agnieszka daje do zrozumienia, że to dla niej dyskomfort. Rodzina Radwańskich rozpada się. Rodzice wzięli rozwód w 2011 roku. A ojciec układa sobie życie od nowa. Dziennikarze piszą, że dla córek jest to wielki wstrząs. Agnieszka kupuje mieszkanie w Krakowie, do którego przeprowadza się z Urszulą. Związek sióstr jest bardzo mocny. Lata morderczych treningów zbliżyły je do siebie. Ojciec twierdzi, że jego odejście od żony nie wpłynęło na jego sportowe relacje z córkami. Ale fakty są takie, że obie dziewczyny coraz bardziej zawodowo oddalają się od niego. Chcą żyć po swojemu. „Wyjazdowym” trenerem Agnieszki zostaje w połowie 2012 roku Tomasz Wiktorowski, od września jest już jej osobistym coachem. Urszula wybiera Macieja Synówkę.

Zobacz także

Fala sukcesów
Właśnie z Tomaszem Wiktorowskim Agnieszka Radwańska osiąga swoje największe sukcesy. W marcu 2012 roku w Miami wygrywa w finale z Marią Szarapową, pierwszą rakietą świata. Kilka miesięcy później dochodzi do finału Wimbledonu. Pokonuje ją tylko legendarna Serena Williams. Agnieszka wspina się na czwarte miejsce w rankingu WTA. Nigdy żadna Polka nie dotarła tak wysoko. Internauci na całym świecie kochają ją i wybierają najbardziej popularną tenisistką. Furorę robi film z jej „baletem”, bardzo oryginalną zagrywką na meczu z Samanthą Stosur w Carlsbad. Urszuli powodzi się również dobrze. Z pomocą Synówki awansuje z 90. na 30. miejsce w rankingu WTA. Chwali osobowość trenera: „Jest niesamowicie pozytywny. Czuję, że mam wsparcie”. Nie musi już kłócić się, jak z ojcem.

Bez Smoleńska
Różnica między pokoleniami dotyczy też świata wartości. Ojciec uważa się za patriotę i konserwatystę. Zabrał córki na pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego, chciał, żeby grały z logo „Solidarności”. Na oficjalnej stronie Agnieszki zamieszczał informacje dotyczące katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem. Zachęcał do obejrzenia filmu „Mgła”, krytykował raport MAK. Agnieszka po rozstaniu odcina się od tego zdecydowanie. „Nie mieszam sportu z polityką. Nie trzymam żadnej strony, nie interesuje mnie to”, mówi. Chce być światową, nowoczesną zawodniczką. Dlatego latem zeszłego roku z dumą pokazuje się nago w amerykańskim magazynie ESPN. Dwudziestu jeden sportowców z całego świata promuje w ten sposób zdrowy styl życia. Na Agnieszkę rzucają się polscy katolicy z Krucjaty Młodych. Wyrzucają ją z akcji „Nie wstydzę się Jezusa”. Dla nich Jezus i piękno ludzkiego ciała gryzą się. O atakach na siebie Agnieszka powie w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”: „W Polsce nie wyleczy się ludzi z nienawiści. Na nią chyba brakuje lekarstwa”.

To naprawdę koniec
Córki definitywnie odsuwają ojca od treningów na początku 2013 roku. Mają zupełnie inną wizję swojego bycia w przemyśle, jakim jest międzynarodowy tenis. Robert Radwański nie załatwił Agnieszce żadnego lukratywnego kontraktu. Nie chciał podpisać umowy z agencją menedżerską. „Nie zamierzam oddawać pieniędzy panom z brzuszkiem”, złości się. Dopiero gdy córki wyzwalają się spod jego kurateli, sypią się umowy reklamowe. Pojawia się sponsor Lotto, potem Lexus, Amica. Właśnie Agnieszka została ambasadorką marki Rado. Lecz ojciec wciąż jest niezadowolony. „Podpisanie umowy z Lagardere Unlimited (amerykańską agencją menedżerską) było błędem”, mówi w „Gazecie Wyborczej”. „Ta wielka firma nie załatwiła nic”. Uważa, że wie lepiej, co jest dobre dla córek. „One wpadły w złe towarzystwo”, przekonuje. „Muszą się jednak sparzyć, wtedy szybciej dostrzegą problem”. I deklaruje pomoc. „To nie był dobry czas dla rodziny”, ocenia miniony rok. „Musimy się wylizać z ran i wziąć za siebie”. Agnieszka szybko odpowiada na łamach prasy: „Współpraca z ojcem? To zamknięty rozdział. Na zawsze”. Po raz pierwszy tak zdecydowanie odcina się od ojca trenera. Czy dobrze, że zamyka sobie i siostrze tę drogę?

Wielki sprawdzian
A jeżeli ojciec ma rację? Agnieszka, mimo że w ostatnim roku zarobiła na kortach ponad dwa miliony dolarów, spadła z czwartego na piąte miejsce w rankingu WTA. Urszula właśnie pozbyła się trenera. Na miejsce Macieja Synówki ma przyjść Czech Martin Fassati. Coś sypie się w doskonałym mechanizmie. Początek sezonu Agnieszka miała fatalny. W Sydney odpadła po pierwszym meczu w turnieju WTA. Pokonała ją Amerykanka Bethanie Mattek-Sands, która w rankingu WTA jest zaledwie na 48. miejscu! Co dalej? Czy sprawdza się klątwa ojca, który twierdzi, że o błędach trenerów córek można napisać książkę? Co czuje Robert Radwański, gdy patrzy na potknięcia swoich pupilek? Poświęcił ich karierze kawał życia. To on kupił im pierwszą rakietę. Latami woził po całej Europie na młodzieżowe turnieje. Spali na kempingach, jedli obiady ze słoików. Wyszkolił je i wychował. A teraz nie może nic zrobić. Czy dziewczyny dadzą sobie bez niego radę? Przekonamy się już niedługo. 19 stycznia przed Agnieszką wielki sprawdzian. Zagra w Melbourne w turnieju Australian Open. Tam już nie ma żartów. Jeżeli chce być najlepsza, musi wygrać.

Reklama

Roman Praszyński

Reklama
Reklama
Reklama