Reklama

Ten wywiad zszokował wszystkich. Ponad rok temu, w marcu, Weronika Rosati (36) przyznała w „Wysokich Obcasach”, że jej były partner stosował wobec niej przemoc psychiczną i fizyczną.

Reklama

„Byłam niszczona jako człowiek, kobieta, aktorka, partnerka. O przemocy milczałam, ale mniej ze strachu, bardziej ze wstydu. (...) Uderzał wielokrotnie. W twarz, w rękę. Uderzył mnie też, jak byłam w zaawansowanej ciąży, a potem, gdy trzymałam córeczkę na rękach”, powiedziała w wywiadzie prof. Magdalenie Środzie.

Wyznanie wywołało burzę: jedni wspierali aktorkę, podziwiając jej odwagę i szczerość, inni hejtowali, broniąc znanego ortopedy.

– Miałam świadomość, że narażę się na skrajne reakcje i na własnej skórze odczułam niesprawiedliwe i skandaliczne reakcje niektórych osób – mówi „Party” Weronika. – W okrutny sposób potępiano mnie, szykanowano i próbowano zastra- szyć i uciszyć. Jednak udzieliłam tego wywiadu po latach upokorzenia, lęku i zniszczeniu mojego poczucia własnej wartości, bo tylko w taki sposób mogłam zawalczyć o swoją godność – dodaje.

W grudniu prokurator postawił ortopedzie zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad aktorką. Podejrzany nie przyznał się do winy, sprawa jest w toku.

Było nieciekawie...

Weronika jest dziś z córką w Los Angeles. Poleciała tam w lutym, po zakończeniu zdjęć do serialu „Zawsze warto”, i tam zastała ją pandemia. Czy nie chciała wracać, żeby być bliżej rodziny?

– Moja córka urodziła się i mieszka większość życia w Los Angeles, tu jest jej drugi dom. A pandemia jest dla niej szczęśliwym czasem, bo ma mamę na wyłączność – śmieje się.

Rosati w opiece nad dzieckiem może liczyć teraz na pomoc amerykańskich przyjaciół. Dlatego nie narzeka na zawieszone plany filmowe, tylko cieszy się wspólnym czasem z córką. Podkreśla, że zdecydowała się wyznać prawdę również dla Eli.

– Chcę, by wyrosła na świadomą swoich praw, silną kobietę – mówi.

Gdy wywiad się ukazał, wielu fanów martwiło się, że wyznanie może zniszczyć Weronice karierę. I rzeczywiście, aktorka niemal od razu straciła kontrakty reklamowe. – Na początku było nieciekawie – wspomina. Ale to tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że mentalność polskiego społeczeństwa w odniesieniu do przemocy wobec kobiet wymaga zmiany.

– Teraz polskie firmy zmieniają swoje strategie na lepsze. Zaczynają postępować jak branża na całym świecie, a zwłaszcza w USA, gdzie osoby silne i odważne są bardziej cenione niż pozornie idealne celebrytki – opowiada Rosati.

Czy zauważyła, że środowisko filmowe się od niej odsunęło?

– Na pewno większa część branży mądrze podchodzi do tematu. Wiem, że szanują moją odwagę i walkę w słusznej sprawie. Ale są też tacy, którzy mają... chore kolana – ironizuje Weronika.

Nie narzeka jednak na brak propozycji, ostatnio dostała np. główną rolę w nowym filmie cenionej reżyserki Małgośki Szumowskiej. Nadal gra w „M jak miłość” i ma nadzieję, że kiedy w lecie ruszą zdjęcia do serialu, będzie mogła przylecieć do Polski.

– Nie mogę się doczekać, bo stęskniłam się za moją ekipą i pracą – dodaje.

Instagram

Trauma nie mija

Bilans zysków i strat? Rok po wywiadzie dla Rosati liczą się już tylko te pierwsze.

– Chciałam wywołać narodową dyskusję na temat przemocy domowej. I to się udało. Dzięki wywiadowi w końcu zwrócono uwagę na ten ogromny i przemilczany w Polsce problem. Założyłam też fundację pomagają- cą ofiarom i mam nadzieję, że uda nam się zmienić ich sytuację – wylicza.

Czy dzisiaj zdobyłaby się na tę samą szczerość?

– Niczego bym w tej rozmowie nie zmieniła. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym dalej żyć w milczeniu. Żałuję tylko, że długo pozostawałam w przemocowym związku. To jest trauma, która nie mija – mówi aktorka.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama