Tina Turner nie żyje. Piosenkarka przeżyła koszmar z byłym mężem
Media obiegła wiadomość o śmierci Tiny Turner. Piosenkarka na początku kariery występowała z mężem, Ikiem Turenerm. Mężczyzna zgotował jej piekło.
W środę, 24 maja rzecznik Tiny Turner potwierdził, że piosenkarka nie żyje. Znana na całym świecie gwiazda odeszła w wieku 83 lat. Wokalistka pierwsze kroki na scenie stawiała ze swoim mężem. Ich wspólne utwory królowały na listach przebojów w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Z czasem okazało się, że małżeństwo z Ikiem Turnerrm miało mroczną stronę, o której początkowo nikt nie wiedział. Mężczyzna znęcał się nad wokalistką zarówno psychicznie, jak i fizycznie. O piekle, jakie jej zgotował, dowiedzieliśmy się z autobiografii legendy.
Nie żyje Tina Turner. Przeżyła piekło ze swoim mężem
Od rzecznika piosenkarki dowiedzieliśmy się, że Tina Turner nie żyje. Wokalistka ostatnie chwile spędziła w swojej szwajcarskiej posiadłości niedaleko Zurycha. Choć królowa rocka miała na swoim koncie pasmo spektakularnych sukcesów, w jej życiu osobistym nie brakowało dramatów. Po szesnastu latach rozwiodła się z mężem, który zmienił jej codzienność w koszmar.
Zobacz także: Nie żyje mama Deynn. Influencerka jest w rozpaczy: "Mój świat się zawalił"
W 1962 roku Tina Turner wyszła za Ike'a Turnera. Wówczas już artystka miała syna z poprzedniego związku, a jej wybranek był ojcem dwóch chłopców. Para szybko doczekała się wspólnego dziecka. Para zaczęła odnosić sukcesy na scenie, jednak ich życie nie przypominało historii z bajki.
Ike Turner stawał się coraz agresywniejszy i z czasem chciał zniszczyć karierę żony. Ataki na tle psychicznym i fizycznym doprowadziły do tego, że Tina Turner w pewnym momencie próbowała odebrać sobie życie. Po jednej z awantur wokalistka zalana krwią zjawiła się w hotelu Ramada. Zrozumiała wówczas, że musi odejść.
Mężczyzna jednak robił wszystko, by zatrzymać przy sobie artystkę. Zarejestrował jej imię i nazwisko jako znak towarowy, przez co stał się właścicielem marki "Tina Turner". Był apodyktyczny i nie tolerował sprzeciwów. Uciekał się do wyzwisk i wielokrotnie podniósł rękę na wokalistkę.
Ike miał niewyparzony jęzor, a ja musiałam słuchać najgorszych inwektyw. Potem wziął drewniane prawidło do butów, podszedł do mnie i dał mi lekcję, której miałam długo nie zapomnieć — wspomina Tina w swojej książce.
Bił ją także przed koncertami:
Używał mojego nosa jako worka treningowego tak wiele razy, że czułam smak krwi spływającej do gardła, kiedy śpiewałam. Nie mogłam sobie przypomnieć, jak to jest nie mieć podbitego oka
W pewnym momencie artystka zaczęła się obronić. Postanowiła oddać. Małżonkowie bili się poza domem. Później Ike Turner twierdził, że para miała wypadek, stąd tyle krwi i opuchlizna. Wokalistka jednak czuła, że zbliża się koniec. Po jednej z awantur postanowiła, że odejdzie od oprawcy.
Cóż, dokładnie tak zrobiłam. Gdy tylko Ike zasnął, wzięłam małą kosmetyczkę, zawiązałam chustę na pulsującej od bólu głowie i zarzuciłam pelerynę na ramiona. A potem spieprzyłam z tego pokoju i z tego życia — pisze gwiazda.
Tina Turner znalazła schronienie w hotelu. Uczynny recepcjonista zabrał ją do apartamentu, przysłał jej krakersy i zupę. Pozwolił jej spędzić noc w noclegowni. To był wieczór, który zadecydował o dalszym życiu wokalistki.
Kiedy zamknęłam drzwi, w końcu do mnie dotarło, co zrobiłam. Ugięły się pode mną kolana i prawie zemdlałam. Pulsowało mi w uszach — wspomina.
Zobacz także: Nie żyje Ray Stevenson, aktor znany z seriali "Rzym" i "Star Wars". Miał tylko 58 lat
Warto też przypomnieć, że Tina Turner przeżyła osobisty dramat w ubiegłym roku. W grudniu 2022 media poinformowały o śmierci jej drugiego syna, Ronniego. Cztery lata wcześniej, w 2018 roku artystka straciła pierwsze dziecko. Raymond Craig popełnił samobójstwo.