Reklama

Szymon Hołownia apeluje o pomoc. W sobotę około godz. 17, podczas spaceru nad rzeką, zaginął jego pies - Grafit. Niedawno zaadoptował go wraz z drugim psem z warszawskiego schroniska na Paluchu.

Reklama

Jak pisze dziennikarz na Facebooku, okoliczności zaginięcia Grafita były dramatyczne. Miało to miejsce po spotkaniu z watahą dzików, podczas spaceru brzegiem rzeki Świder.

Wygląda na to, że pies był mu bliski.

Przygotowania do adopcji Grafita trwały wiele miesięcy, bo to pies który nigdy nie mieszkał w domu, wciąż się aklimatyzował do relacji z człowiekiem (z powodzeniem), ale wciąż jest jeszcze w relacjach z ludźmi bardzo ostrożny (nie agresywny, to wielki pieszczoch, ale gdy kogoś nie zna - raczej najpierw wycofujący się na dystans) - napisał Szymon Hołownia.

Pies jest czarny z białymi wstawkami, wysokość - do kolana. Ma brązową skórzaną obrożę z fioletową adresówką w kształcie kostki i wygrawerowanymi danymi.

Od wczoraj praktycznie nie wychodzę z tutejszych lasów, gdyby Państwo mieli jakichś znajomych w Otwocku, Świdrze, Józefowie (może pies przeszedł przez płytką rzekę na józefowską stronę) - proszę, dajcie im znać, może udostępnią to u siebie na wallach i będziemy przynajmniej wiedzieć, gdzie Grafita szukać. Dziś jest dzień spacerów, w okolicy znów będą tłumy... A nuż ktoś coś... - apeluje Hołownia.

Przy okazji zwraca uwagę na bałagan jaki zostawiają po sobie ludzie w okolicznych lasach.

Nie dziwię się dzikom, że szukają tu żeru. Warto, żeby ci śmiecący wbili sobie może raz na zawsze do swoich nieprzepełnionych myśleniem głów, że śmiecenie w lesie może mieć tragiczne konsekwencje. Bo dziś zaginął pies, jutro może, dzik może wziąć na cel jakiegoś dzieciaka - ostrzega Szymon.

A oto cały wpis dziennikarza:

Reklama

Szymon Hołownia:

Reklama
Reklama
Reklama