Zaginął syn znanego polskiego dziennikarza. Od tygodnia nie nawiązano z nim kontaktu
25-letni Marcin Gajdamowicz tydzień temu zaginął we Wrocławiu. Jego telefon pozostaje nieaktywny. To syn dziennikarza "Gazety Wrocławskiej" Janusza Gajdamowicza.
Pod koniec czerwca do mediów trafiła informacja o tajemniczym zaginięciu 25-latka, do którego doszło we Wrocławiu. Mowa o Marcinie Gajdamowiczu, synu dziennikarza "Gazety Wrocławskiej". Po raz ostatni był widziany w środę 21 czerwca około godziny 16:00 przy ulicy Więziennej. Zaginiony zawiadomił swojego przełożonego, że musi zakończyć pracę i opuścił budynek. Od tego momentu nie ma z nim kontaktu. Nie wiadomo również, dokąd się udał.
Zaginięcie Marcina Gajdamowicza we Wrocławiu
Jak przekazała "Gazeta Wrocławska", w której pracuje ojciec Marcina Gajdamowicza, w dniu zaginięcia 25-latek miał przy sobie portfel z dokumentami oraz telefon. Niestety urządzenie pozostaje od tego czasu nieaktywne. Mediom przekazano też rysopis zaginionego.
Zobacz także: Nowe, szokujące fakty w sprawie morderstwa Anastazji. 27-latka została okaleczona
Zaginiony mężczyzna ma 170 cm wzrostu, szarozielone oczy oraz jasne włosy. Jest normalnej budowy ciała. W dniu, w którym widziany był po raz ostatni, miał na sobie dżinsowe spodenki, czarną koszulkę i buty marki New Balance. Nosił ze sobą czarny plecak taktyczny.
Każdy, kto posiada informacje mogące przyczynić się do odnalezienia zaginionego, proszony jest o kontakt z Komisariatem Policji Wrocław-Psie Pole pod numerem telefonu: 47 871 45 25 lub numerem alarmowym 112. Mogą również kontaktować się bezpośrednio z bliskimi Marcina pod numerem telefonu komórkowego 601 922 900 lub z redakcją "Gazety Wrocławskiej" wszelkimi dostępnymi kanałami.
Zobacz także: Cały świat szukał idola nastolatek. Drake Bell ujawnił absurdalny powód zaginięcia
Drodzy czytelnicy, jak wiecie, wielokrotnie piszemy tutaj o zaginięciach osób z naszego regionu. Tym razem dotyka to nas, naszego przesympatycznego redaktora, który początkowo nie chciał siać paniki, jednak sytuacja zrobiła się w końcu poważna. Sprawa została zgłoszona na policję, poszukiwania trwają. Prosimy o udostępnienia i dziękujemy za okazaną pomoc. Mocno wierzymy, że wszystko dobrze się skończy — czytamy na Facebooku "Gazety Wrocławskiej".