Reklama

Po raz pierwszy po śmierci syna Sylwia Peretti przerwała milczenie i zgodziła się udzielić obszernego wywiadu, który pojawił się na łamach magazynu "Viva!". Celebrytka znana z kontrowersyjnego programu "Królowe życia" opowiedziała, jak przeżywa okres żałoby. Odniosła się także do zarzutów, jakie mogła przeczytać w sieci. Gwiazda nie ukrywa, że zamieszanie w mediach odebrało jej możliwość pożegnania Patryka w spokoju.

Reklama

Sylwia Peretti gorzko o tym, co działo się po śmierci syna

W rozmowie z magazynem "Viva!" Sylwia Peretti wspomina dzień śmierci syna. Zaraz po tym, jak temat tragicznego wypadku w Krakowie pojawił się w mediach, celebrytka całkowicie zniknęła z sieci. Najważniejsze informacje przekazywał jej menadżer. Gwiazda przyznaje w wywiadzie, że nie może pogodzić się z tym, co się stało. Uważa też, że przez medialne zamieszanie, Patryk nie może liczyć na spokój.

Zobacz także: Sylwia Peretti wróciła na Instagram. Przekazała coś bardzo ważnego. "Otworzyłam niezagojone rany"

Sylwia Peretti
Sylwia Peretti
Odwiedzam wszystkich chłopaków. Każdego dnia jadę do Patryka na cmentarz, siadam przy jego grobie i mówię do niego. Opowiadam mu o bólu, który rozrywa mnie na strzępy, i o wielkiej dziurze, która powstała w moim życiu. Czuję jego obecność obok, czuję, że chciałby, abym uporała się ze swoją stratą. Ale jak ja mam przejść do codzienności, gdy najważniejsza dla mnie istota na ziemi odeszła, zostawiła mnie samą? Jako matka nie spocznę do chwili, gdy dusza mojego syna nie uwolni się. Wiem, że jeśli Patryk patrzy na to, co dzieje się dookoła mnie teraz, nie jest spokojny. Może sięgnę po pomoc duchownego, bo tylko taka osoba jest w stanie mi doradzić, jak mogę pomóc duszy Patryka
— mówi.

W dalszej części rozmowy Sylwia Peretti przyznała, że wciąż jest atakowana w mediach po wypadku syna. Jednak celebrytka może liczyć na ciepłe słowa i wsparcie ze strony obcych, których spotyka na ulicy. Szczególną więź czuje z osobami, które przeżyły podobną tragedię.

Sylwia Peretti
Sylwia Peretti
Żałoba pragnie ciszy i ja też o niej marzę. Dookoła mnie jest tabun, wręcz horda hien cmentarnych, a wina za to, co się stało, spada na mnie, bo ja wychowywałam Patryka. O innych wypadkach media mówią przez dzień, może dwa, ale zawsze pojawia się nawiązanie do mnie i mojego syna. Inaczej zachowują się obcy mi ludzie na ulicy. Podchodzą do mnie, przytulają się i płaczą. Często słyszę wyznania, że przeżyli podobną tragedię, więc wiedzą, co czuję. Czuję jedność z nimi i wsparcie, jestem szczególnie wdzięczna tym, którzy zamawiają mszę świętą w intencji Patryka
— opowiada.

Sylwia Peretti nawiązała także do nagrania z monitoringu, które pojawiło się w mediach zaraz po wypadku. Gwiazda zobaczyła materiał i prawdopodobnie nie zapomni go do końca życia. Scena śmierci Patryka i jego przyjaciół wraca do niej, gdy tylko zamyka oczy.

Sylwia Peretti
Sylwia Peretti
W mediach po trzech godzinach od wypadku pojawił się film z monitoringu miasta, gdzie samochód roztrzaskuje się na moście. Film wrzucili do sieci jako rzekomą przestrogę dla innych kierowców, żeby ich przestrzec przed brawurą na drodze. A dla mnie? To nie jest przestroga, to największy koszmar. Za każdym razem, gdy zamykam oczy, widzę Patryka, jego kolegów i pieszego, czuję ich przerażenie, słyszę krzyki, a następnie głuchą ciszę. Domyślam się, że pozostałe rodziny czują dokładnie to samo. Nikt, kto tego nie przeżył, nie zrozumie, jak to jest widzieć ostatnie sekundy życia swojego dziecka
— tłumaczy.

Zobacz także: Sylwia Peretti widziała się z synem tuż przed wypadkiem. Teraz wyznała, co od niego usłyszała

Reklama

Cały wywiad z Sylwią Peretti przeczytacie w najnowszym wydaniu magazynu "Viva!".

Sylwia Peretti
Sylwia Peretti
Reklama
Reklama
Reklama