Reklama

26 lipca zmarł Jacek Ochman, były partner Sylwii Bomby. Kilkanaście dni później odbył się pogrzeb 51-letniego mężczyzny. Gwiazda programu "Gogglebox" pojawiła się na uroczystości, jednak w mediach pojawiły się informacje, że nie weszła do kościoła i nie przywitała się z rodziną zmarłego. Bomba w najnowszym wywiadzie zdementowała wszelkie plotki, nie kryjąc łez, ale i oburzenia.

Reklama

Sylwia Bomba o pogrzebie byłego partnera

Sylwia Bomba i Jacek Ochman byli parą przez kilka lat, doczekali się córki, trzyletniej dziś Antosi. Jednak już w połowie 2021 roku gwiazda "Gogglebox" ogłosiła rozstanie z partnerem, nie zdradzając powodów. W kolejnych wywiadach czy wpisach na Instagramie Sylwia zdradziła fanom, że nie utrzymuje kontaktów z eks partnerem.

W lipcu tego roku w mediach pojawiła się dramatyczna informacja o śmierci Jacka Ochmana. Mężczyzna miał walczyć z nałogiem alkoholowym. Jego pogrzeb odbył się 10 sierpnia w Markach pod Warszawą. Bomba pojawiła się na uroczystości, ale jak zapowiadała kilka dni wcześniej przed ostatnim pożegnaniem Ochmana, nie wzięła ze sobą córki Antosi, uznając, że jest na to za mała. Na miejscu pojawili się paparazzi, którzy spotkali Sylwię przed kościołem, wysuwając wniosek, że Bomba nie weszła do środka i nie przywitała się z rodziną zmarłego - m.in. mamą Ochmana czy jego synem z poprzedniego związku. W rozmowie z Filipem Borowiakiem dla serwisy gwiazdy.wp.pl celebrytka postanowiła zabrać głos w tej sprawie:

Weszłam do kościoła, to jest oszustwo! Zaraz będziemy to prostować. Media napisały, że ja nie podeszłam do rodziny. Ja nie byłam z tatą Antosi 16 miesięcy, więc podeszłam do mnie osoba z bliskiego grona jego rodziny i powiedziała „Chodź do nas”. Tam siedziała jego mama, syn, wszyscy siedzieli na środku. Ja sobie nie wyobrażałam, że mogę tam siedzieć, to by było nieuczciwe - mówiła Bomba.

Bomba była bardzo zdziwiona obecnością paparazzi na pogrzebie swojego byłego partnera - to dla niej przekroczenie wszelkich granic. Czuła na sobie wzrok fotoreporterów, którzy ukrywali się m.in. w krzakach czy między karawanami. Sylwia jednak zachowywała się tak, jak czuła - nie udawała ani twardzielki, ale też nie chciała płakać na pokaz. Na pogrzebie pojawiła się z kwiatem od córki, Antosi, który chciała położyć w przeznaczone miejsce. Idą po niego do auta, spotkała rodzinę Jacka Ochmana. Bomba nie kryła łez w wywiadzie:

Spotkałam się z rodziną Jacka, synem, miałam z nimi kontakt wcześniej. Jego mama bardzo mocno mnie przytuliła i powiedziała: "Wychowaj sobie Antosię w szczęściu, tylko odblokuj mnie na Instagramie, żebym mogła ją oglądać, bo wiem, że ona jest super. Sylwia, zrobiłaś to, co mogłaś". Jego syn też mnie przytulił. Mamy dobrą relację, a w mediach napisano, że nie przywitałam się z rodziną, takie rzeczy budzą moją niezgodę - mówiła z łzami w oczach Bomba.

Instagram/Sylwia Bomba

Bomba w wywiadzie nie chciała mówić o powodach rozstania z Jackiem ani o przyczynach jego śmierci. W ich związku już dawno pojawiły się poważne problemy. Sylwia chciała je rozwiązać, robiąc wszystko, by pomóc partnerowi.

Nie chcę mówić o jego śmierci, o tym co się działo przed. Ja zawsze, to co robię w życiu, robię na 120 procent. Jak byłam z nim, to moja mama miała pretensje, że to trwa od pierwszych poważniejszych problemów 2,5 roku i że wcześniej nie zdecydowałam się na odejście. A ja powiedziałam: "mamo, ja chciałam mieć poczucie, że zrobiłam wszystko co mogłam". Ale doszłam do ściany, wyczerpałam wszystkie możliwości, dałam z siebie 150 procent i się nie udało - mówiła Bomba.

Reklama

Bomba w pewnym momencie doszła do wniosku, że ważniejsze jest dziecko, dlatego zdecydowała odejść od partnera. Kiedy dziennikarz WP Gwiazdy zapytał czy rzeczywiście chodziło o alkohol, Sylwia zdecydowała się na milczenie:

Tak to zostawmy - zakończyła wywiad z łzami w oczach gwiazda

ADAM JANKOWSKI/REPORTER/East News
Reklama
Reklama
Reklama