Świadkowa Anity ze "ŚOPW" przerwała milczenie: "Miejmy w sobie pokorę"
Adrian Szymaniak i jego żona Anita, znani z programu „Ślub od pierwszego wejrzenia”, wzięli ślub kościelny w Szczecinie. Gdy w sieci pojawiły się zdjęcia z uroczystości, na parę spadła fala hejtu. Internauci skomentowali m.in. trwającą zbiórkę na leczenie Adriana. Głos ws. zabrała świadkowa Anity.

Adrian Szymaniak i Anita, którzy poznali się w trzeciej edycji programu „Ślub od pierwszego wejrzenia”, postanowili przypieczętować swój związek ślubem kościelnym. Ceremonia odbyła się w rodzinnej miejscowości Adriana - w Szczecinie. Para nie ukrywała, że spełniła swoje wielkie marzenie. Wesele było huczne, a atrakcje przygotowano z ogromną starannością, co uchwycono na zdjęciach opublikowanych w mediach społecznościowych.
Lawina krytyki po publikacji zdjęć z wesela
Choć uroczystość była dla pary ogromnym i wzruszającym wydarzeniem, nie wszyscy internauci podzielili ich radość. Po publikacji relacji z ceremonii w sieci pojawiły się dziesiątki krytycznych komentarzy. Fala hejtu dotyczyła przede wszystkim zarzutów wobec kosztownego charakteru wesela, zestawionego z faktem trwającej zbiórki na leczenie Adriana Szymaniaka. Komentujący nie szczędzili gorzkich słów, podważając sens zbiórki w obliczu „luksusowego” ślubu i przyjęcia.
Świadkowa odpowiada hejterom
Świadkowa pary nie pozostała obojętna na negatywne komentarze. W mediach społecznościowych stanowczo odpowiedziała na falę hejtu:
Zazwyczaj milczę. Nie biorę udziału w publicznych dyskusjach i rzadko zabieram głos w sprawach, które budzą emocje w sieci. Ale są chwile, w których lojalność i serce nie pozwalają mi stać z boku.
Wśród gości, którzy uczestniczyli w ślubie kościelnym Adriana i Anity Szymaniaków, znalazła się wyjątkowa osoba ich świadkowa sprzed lat. Tydzień po ceremonii podzieliła się wzruszającym wpisem, w którym opisała swoją relację z Anitą i emocje towarzyszące wydarzeniom ostatnich miesięcy.
Z Anitą znamy się od 20 lat. Widziałam ją w wielu rolach, ale to, jak radzi sobie teraz, budzi mój najwyższy podziw. W lipcu świat się zatrzymał - diagnoza Adriana: glejak IV stopnia. Do dziś trudno mi w to uwierzyć. Większość zna Anitę z pięknych sesji i rodzinnych relacji. Ale kiedy znika instagramowa otoczka, pojawia się „dziewczyna z sąsiedztwa”. W dresach, bez idealnej fryzury i makijażu. To mama i żona, która przechodzi przez piekło z uśmiechem na twarzy, walcząc o każdy dzień. Jest dla mnie przykładem odwagi i niezłomności. Tak jak Adrian. Oboje uświadamiają mi, że życie jest tylko jedno i trzeba mu stawiać czoła, nawet gdy świat wali nam się na głowę
Autorka wpisu otwarcie przyznaje, że przy Anicie stara się być silna, spokojna i dawać jej oparcie. Ale kiedy zostaje sama, emocje, które w niej buzują, muszą znaleźć ujście. Pisze szczerze: każdy z nas toczy własne bitwy, jednak warto choć na chwilę zatrzymać się i spojrzeć na drugiego człowieka - bo często, mimo ogromnego ciężaru, ten drugi po prostu idzie dalej.
Dlatego tak trudno mi znieść złośliwe komentarze o „ukartowaniu” czy „żerowaniu na chorobie”. Powiem tylko tyle: jeśli ktoś jest chętny, Adrian z pewnością chętnie odda zebrane pieniądze wraz z całym swoim ciężkim bagażem.Miejmy w sobie pokorę. Jeśli nie szło się w czyichś butach, nie powinno się oceniać ich drogi. Ja wybieram wsparcie i bycie obok.#ślubodpierwszegowejrzenia #wsparcie #przyjaciele #walkaozdrowie #stophejt
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby Instagram i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.