Anna Mucha jest zdecydowanie najsurowszą jurorką w programie „Dance Dance Dance”. Aktorka dołączyła do obsady w drugiej edycji show, zastępując w fotelu jurorskim Ewę Chodakowską. Wcześniej to Ida Nowakowska uchodziła za tę „ostrą”, ale z porównaniu z Anną Muchą jest dla uczestników bardzo łaskawa. Mucha uwielbia prowokować dyskusje i słynie z kontrowersyjnych wypowiedzi. Są jednak tacy, którzy uważają, że w swoich ocenach stanowczo przesadza. Co na to gwiazda?

Reklama

„Taryfy ulgowej nie będzie”, zapowiadała jeszcze przed nagraniami show Anna Mucha.

I słowa dotrzymała. Już w pierwszym odcinku aktorka udowodniła, że od uczestników wymaga 100 procentowego zaangażowania. Solówkę Katarzyny Stankiewicz oceniła tak surowo, że niemal doprowadziła wokalistkę do łez. W kolejnym odcinku również nie odpuściła Stankiewicz. Do tego stopnia, że piosenkarka ucieszyła się, gdy odpadła z show. Prowadzący program Tomasz Kammel stwierdził nawet, że Anna z Muchy zmieniała się w... osę! Choć na Anię spłynęła za to fala krytyki, ona zdaje się tym nie przejmować. Czy na pewno?

Dzieje się, więc są emocje! Jest krew, jest pot i są łzy. Na tym polega show, a ja jako jurorka muszę być uczciwa. I wobec siebie, i wobec widzów. Zawsze byłam pikantna i nie zamierzam tego zmieniać. Jeśli to się komuś nie podoba, może sobie mówić, że jestem zła, stara, sfrustrowana. Jego problem – tłumaczy z rozbrajającą szczerością Anna.

Gwiazda podkreśla, że sama też potrafi się zmierzyć z krytyką. Co powiedziała? Czy tą wypowiedzią znów doleje oliwy do ognia?

Strzelanie łajnem zza węgła mnie nie interesuje. Zawsze mówię wprost, co mi się nie podoba, i tego samego oczekuję od innych. Krytyki nie da się uniknąć, pytanie tylko, jak ją przyjmujesz. Ja wyciągam z niej budujące wnioski – mówi gwiazda.

Więcej o Annie Musze przeczytasz w nowym "Party".

Zobacz także

Anna Mucha nie zamierza być łagodną jurorką.

Materiały prasowe
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama