"Sprzeczne z prawem człowieka". Roman Giertych wyjawił prawdę o sytuacji Buddy i jego partnerki
Ostatnio cała Polska żyje wydarzeniami związanymi z zatrzymaniem jednego z najpopularniejszych youtuberów, czyli Buddy i jego partnerki. W sprawę zaangażował się nawet Roman Giertych, jednak pojawił się pewien problem. Mecenas mówi o decyzji "sprzecznej z prawem człowieka".
Kamil L. pseudonim Budda oraz jego partnerka Aleksandra K. posługująca się w sieci pseudonimem Grażynka, 14 października zostali zatrzymani w jednym z Warszawskich hoteli, przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP). Oprócz nich zatrzymano również osiem innych osób. Podejrzani usłyszeli już zarzuty, jednak nie przyznają się do winy. Decyzją sądu Budda i Grażynka oraz trzy inne osoby najbliższe miesiące spędzą w areszcie. Sprawa jest bardzo medialna i postanowił zaangażować się w nią były minister edukacji i popularny wśród polityków mecenas Roman Giertych. Tu pojawił się jednak problem.
Roman Giertych o sytuacji Buddy i jego partnerki
Kamil L. czyli Budda zasłynął w sieci, organizując loterie, w których do wygrania były m.in. luksusowe samochody. Youtuber angażował się również w cele charytatywne - to on stał za podłożeniem skrzyni pieniędzy pod dom dziecka, a także zorganizował domy dla powodzian, czy wrzucił imponującą sumę na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Jego działania znalazły się jednak pod lupą służb, które widząc pewnie nieścisłości, zaczęły mocnej przyglądać się działalności Buddy.
Youtuber od dłuższego czasu zapowiadał, że 13 października odbędzie się ostatnia loteria, którą organizuje dla swoich fanów. Mężczyzna już wcześniej zapowiadał swoje zniknięcie, argumentując to tym, że nie czuje się zbyt dobrze w social mediach. Nikt jednak nie spodziewał się, że zaledwie dzień później dojdzie do wydarzeń, które wstrząsnęły całą Polską. Kamil L. i jego ukochana Aleksandra K. z samego rana zostali zatrzymani przez CBŚP, prokuratura postawiła też zarzuty.
Zarzuty ogłoszone podejrzanym dotyczą kierowania oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było organizowanie gier losowych, które to loterie z uwagi na warunki ich uczestnictwa były w istocie grami hazardowymi. Celem działania podejrzanych było uzyskanie wpływów ze sprzedaży losów i omijanie przepisów o grach hazardowych
Decyzją sądu Kamil L. "Budda", Aleksandra K. "Grażyna", Tomasz Ch., Adam U. oraz Bartosz G. zostali aresztowani na trzy miesiące. W sieci pojawiły się spekulacje, że Buddę ma reprezentować Roman Giertych i Jacek Dubois. O ile Giertych nie skomentował tych doniesień, to Dubois stwierdził, że:
Jesteśmy w trakcie rozmów, ale nie zostały sfinalizowane, także na razie nie reprezentuję, ale jest to prawdopodobne
Roman Giertych ma za to bronić dziewczyny Buddy - Aleksandry K. O pomoc prawną do mecenasa zgłosiła się rodzina dziewczyny. Pojawiły się jednak pewne problemy. Były minister edukacji kilka dni temu miał złożyć w Prokuraturze Krajowej pismo stwierdzające jego pełnomocnictwo, jednak wciąż nie otrzymał zgody na widzenie się z "Grażynką".
Czekam na to, aż łaskawie prokuratura wyrazi zgodę na widzenie. I uważam, że wstrzymywanie takiej zgody jest sprzeczne z prawem człowieka
Oprócz tego Aleksandra K. ma już trzech prawników, którzy nie chcą zrezygnować ze sprawy, a zgodnie z polskim prawem podejrzany może mieć maksymalnie trzech obrońców. Sprawa jest więc rozwojowa.
Śledzicie nowe wiadomości dotyczące Buddy i Grażynki?
Zobacz także: Ujawnił, co dzieje się z Buddą w areszcie. Szczegóły przyprawiły mnie o ciarki