Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa pomiędzy Kamilem Durczokiem a magazynem Wprost. Dziennikarz chce, aby tygodnik zapłacił mu odszkodowanie w łącznej wysokości 9 mln złotych, za publikowanie artykułów na temat rzekomego mobbingu i molestowania seksualnego jego współpracownic. To właśnie o mobbing i molestowanie kilka miesięcy temu Wprost oskarżał Kamila Durczoka. Magazyn opublikował również zdjęcia mieszkania w którym rzekomo miał przebywać dziennikarz. Znaleziono w nim ślady "białego proszku" oraz jego prywatne rzeczy. Zobacz: Komisja TVN: Były przypadki molestowania. Durczok w trybie natychmiastowym odchodzi z TVN!

Reklama

Sprawą Durczoka zajęła się wówczas prokuratura, która ostatecznie odmówiła wszczęcia śledztwa z powodu braku dowodów. Kamil Durczok zniknął z życia publicznego i zapowiedział, że będzie walczył w sądzie o odszkodowanie od magazynu Wprost. Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa. Jak donosi Super Express były szef Faktów nie pojawił się jednak w sądzie. Była żona dziennikarza zdradziła dlaczego był nieobecny, oraz jakie są jego dalsze plany.

- Wyjechał na urlop. Musi się zresetować, oczyścić głowę. On ciężko pracował ponad 20 lat, nie mając zbyt dużo czasu dla siebie. Teraz należy mu się odpoczynek. Czy jeszcze będzie dziennikarzem, czy biznesmenem, za wcześnie mówić. Jeśli chodzi o plany zawodowe, to jeszcze potrzebuje czasu- zdradziła Marianna Dufek- Durczok.

Co więc działo się na wczorajszej rozprawie?

- Na tej rozprawie sąd zapoznał się ze wstępną wizją procesu- zdradził w rozmowie z Faktem prawnik reprezentujący magazyn Wprost.

Okazuje się również, ze zostały zaplanowano już 10 kolejnych rozpraw, co może oznaczać, że sprawa Durczoka przeciwko magazynowi może trwać wiele lat.

Reklama

Zobacz na Polki.pl: Afera dziennikarska: Kamil Durczok odpiera zarzuty o molestowanie!

Zobacz także

Reklama
Reklama
Reklama