Magda Gessler cieszy się dziś ogromną popularnością w Polsce i bez wątpienia jest jedną z najbardziej lubianych osobowości medialnych. Jest wesoła, konkretna, charyzmatyczna i szczera. Jej "Kuchenne rewolucje" wywołują u milionów widzów uśmiech na twarzy. Niewiele osób jednak zdaje sobie sprawę, że restauratorka zetknęła się w swoim życiu z wieloma dramatami, które mogą poruszyć nawet najbardziej nieczułe serca.

Reklama

Magda Gessler o śmierci pierwszej miłości

Gwiazda TVN przez lata w wywiadach ujawniała tylko część historii ze swojego życia. Zdecydowała się ujawnić wszystkie sekrety dopiero w swojej autobiografii pt. "Magda". To właśnie z tej książki można dowiedzieć się nie tylko o początkach kariery kulinarnej gwiazdy, ale także o jej partnerach, miłościach czy... wielkich stratach. Do pierwszej z nich doszło, gdy Magda Gessler była jeszcze nastolatką. W 1972 roku wyjechała z mamą na Sylwestra do Zakopanego. Na miejscu jej mama przypadkowo wpadła na koleżankę w towarzystwie dwójki pokłóconych, młodych ludzi. Okazało się, że koleżanka z córką wracają na Sylwestra do stolicy, natomiast narzeczony dziewczyny o imieniu Janek zostaje na miejscu i nie ma z kim iść na bal. Zaproponowano mu towarzystwo Magdy Gessler. Choć restauratorka początkowo nie była nim zainteresowana i podczas zabawy dała mu to dosadnie do zrozumienia, spędzając czas z innymi mężczyznami, to w późniejszym czasie Janek ujął ją determinacją, opiekuńczością i wytrwałością.

- To właśnie wtedy - co zaskoczyło nawet mnie samą - pierwszy raz się zakochałam. Pierwszy raz tez czułam się naprawdę kochana. Zostałam pełnoprawną i pełnoetatową dziewczyną Janka, który zdobył również przychylność rodziców. Dostrzegali, jaka jestem szczęśliwa, więc zaakceptowali mojego wybranka w stu procentach - wspominała Magda Gessler.

rtur Zawadzki/REPORTER/East News

Byli w siebie niezwykle wpatrzeni. Każdy też widział łączącą ich więź, dlatego też, gdy Magda Gessler miała udać się z nim na samotny wyjazd, rodzice nie zgłaszali sprzeciwu. Restauratorka planowała, czemu będą oddawać się pod osłoną nocy i nie mogła się tego doczekać. W dniu wyjazdu Janek przyszedł do niej z instrukcją, co dokładnie ma spakować. Ona z kolei poprosiła go, żeby przed podróżą się wykąpał, ponieważ palił papierosy, a ona nie przepadała za ich zapachem. Była przeszczęśliwa i nie mogła doczekać się wyprawy. Niestety o godzinie, w której miał odbyć się wyjazd, otrzymała telefon od mamy Janka, która poinformowała ją, że... chłopak nie żyje.

- W jednej chwili świat zwalił mi się na głowę. Nie mam pojęcia, co wtedy czułam - nawet nie rozpacz, a po prostu całkowitą przerażającą pustkę. Rozpadłam się na milion kawałków. Ból - ból nie do opisania - pojawił się dopiero po jakimś czasie. I został we mnie na długo. Do dzisiaj pamiętam wiązankę tulipanów, którą zamówiłam na pogrzeb Janka. Szłam obok jego mamy niczym wdowa i nie mogłam przestać płakać. Ceremonia odbyła się 6 marca - tego samego dnia wiele lat później otworzyłam U Fukiera. Dręczyło mnie poczucie winy, że kazałam mu się przed wyjazdem wykąpać. Co za niedorzeczność! O 13:00 wszedł do wanny, a o 14:00 już nie żył - z powodu ulatniającego się tlenku węgla. Nawet obecnie, po kilkudziesięciu latach, zdarza mi się myśleć, że gdybym zadzwoniła do niego o 13:30, to może bym go uratowała - dodała gwiazda.

Magda Gessler zdradziła, że do dziś nie pogodziła się ze śmiercią Janka. To właśnie odejście jej pierwszej miłości zaszczepiło w niej świadomość tego, jak kruche jest ludzkie życie. Obecnie przesadnie zamartwia się o kochane przez siebie osoby, a każda nieodczytana wiadomość czy nieodebrany telefon sprawia, że wraca myślami do tego, co stało się z jej pierwszym ukochanym.

Michał Zebrowski/East News

Zobacz także: Magda Gessler świętuje 70. urodziny gorącym tańcem: "Lepiej od Lewandowskiej"

Zobacz także

Śmierć córki i pierwszego męża

Wiele lat i wielu kochanków później, Magda ze wzajemnością zakochała się we Volkhartcie Müllerze, który - podobnie, jak jej ojciec - był korespondentem zagranicznym. Tworzyli udany związek i byli ze sobą niezwykle szczęśliwi, kiedy podczas jednej z podróży ze znamienia pod pachą zaczęła mu lecieć krew. Gdy udał się do lekarza, okazało się, że to czerniak, czyli najgroźniejszy rodzaj raka skóry. Magda Gessler miała 28 lat, kiedy usłyszała, że mężczyzna, z którym chce spędzić resztę życia, ma 50 proc. szans, że wyjdzie z tego cało. Po operacji wycięcia węzłów chłonnych Volkhart jednak szybko wrócił do pracy i normalnego funkcjonowania. W listopadzie 1981 roku poinformowała go, że zostanie ojcem, a kilka miesięcy później wzięli ślub cywilny.

Półtora roku po narodzinach Tadeusza zaszła ponownie w ciążę. Mieszkali wówczas w Hiszpanii. Okazało się, że tym razem na świat przyjdzie upragniona córka, więc bardzo się cieszyli. Niestety, ciąża była zagrożona, a Magda Gessler bardzo źle się czuła. Wody płodowe odeszły jej w 6. miesiącu. Gdy trafiła na 6 kolejnych tygodni do szpitala, bała się o swoje życie, ponieważ wówczas hiszpańska służba zdrowia w sytuacji zagrożenia życia matki i dziecka za priorytet uznawała uratowanie dziecka.

- Lęk towarzyszył mi przez cały czas: za dnia, gdy leżąc nieruchomo, wpatrywałam się przerażona w pustynię białego sufitu, i w nocy, kiedy ze snu wyrywały mnie regularnie koszmary. Wciąż czułam ruchy dziecka i potwornie bałam się o nas obydwie - pisała Magda Gessler.

Córeczka urodziła się żywa, jednak natychmiast została zabrana na oddział intensywnej terapii. Niestety dwa tygodnie później Anna Wanda Müller zmarła. Jej śmierć kompletnie ich zdruzgotała. Odbiło się to również na relacji Magdy z mężem, ponieważ kłębiło się w nich wiele złych emocji. Volkhart zaczął myśleć, że to jego partnerka jest winna śmierci ich drugiego dziecka. Urosło w nim przekonanie, że Magda dbała o swoje życie bardziej, niż o pociechy.

rtur Zawadzki/REPORTER/East News

Zobacz także: Magda Gessler myśli o rezygnacji z "Kuchennych rewolucji"? Zdradziła prawdę przed naszą kamerą

Reklama

Choć nie było między nimi awantur, było bardzo dużo smutku. Zanim zdążyli wydobrzeć po tej tragedii, stan Volkharta zaczął się pogarszać. Wówczas zaczął nalegać na ślub kościelny i wzięli go 13 lipca 1985 roku. Kilka tygodni później mężczyzna przeszedł operację wycięcia guza, a do Magdy Gessler dotarło, że niebawem może zostać ze wszystkim sama, dlatego zaczęła rozkręcać biznes cateringowy. Miała dobre przeczucie. Po trzech kolejnych operacjach, jego stan po chwilowej poprawie, znacznie się pogorszył. Volkhart Müller zmarł 19 lipca 1986 roku.

- Dostałam informację, że z Volkhartem jest bardzo źle. Popędziłam do szpitala jak szalona, niestety pojawiłam się za późno. Mój mąż bez mojej wiedzy i zgody został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Potem się dowiedziałam, że zadecydowała o tym jego siostra. Wyrządziła mi w ten sposób okrutną krzywdę. Nie miałam okazji porpzmawiać z mężem, nie mogłam zobaczyć po raz ostatni jego uśmiechu, nie mogłam poczuć jego uścisku. Ktoś pozbawił mnie tego jedynego ukojenia, jakiego może zaznać człowiek, któremu umiera najbliższa osoba na świecie. Nie pożegnałam się z Volkhartem, nie powiedziałam mu po raz ostatni, jak bardzo go kocham - opowiadała Magda Gessler.

Artur Zawadzki/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama