Roman Polański - To jeszcze nie koniec
„Pan Polański zgwałcił mnie. Zaprosił do pokoju hotelowego. Był szampan. Powiedział: Albo się ze mną prześpisz, albo koniec z filmem”. Oświadczenie brytyjskiej aktorki Charlotte Lewis,wstrząsnęło opinią publiczną.
Jest koniec maja, gdy 42-letnia brytyjska aktorka Charlotte Lewis zwołuje w Los Angeles konferencję prasową. Powód? Twierdzi, że podczas kręcenia „Piratów” została zgwałcona przez reżysera. Mówi: „Ja też jestem ofiarą Romana Polańskiego. Pan Polański wiedział, że mam tylko 16 lat. Zmusił mnie do stosunku w swoim apartamencie w Paryżu. Wykorzystał mnie. Musiałam z tym żyć. Jedyne, czego pragnę, to sprawiedliwości”. Gloria Allred, prawniczka aktorki, znana z prowadzenia spraw O.J. Simpsona i Tigera Woodsa, potwierdza, że Lewis złożyła stosowne zeznania na policji i w kalifornijskiej prokuraturze. Dzień po konferencji Lewis zdradza także szczegóły gwałtu. Mówi, że reżyser zaprosił ją do apartamentu, w którym było mnóstwo szampana. I od razu zapytał ją o wiek. Po kilku kieliszkach próbował pocałować. Gdy zaczęła się bronić, powiedział: „Jeśli jesteś za młoda, żeby się ze mną przespać, jesteś też za młoda, żeby zagrać w »Piratach«”. Charlotte, która przypłynęła do Francji promem jako 15-latka, by wziąć udział w castingu, i traktowała tę rolę jak przepustkę do sławy, poddała się.
Kto nie lubi dziewczyn?
W prasie znów burza. Oświadczenie Lewis nie dziwi. Zapewne przeszłość reżysera kryje więcej takich historii. Lata 60. i 70. charakteryzują się ogromną swobodą obyczajową. Wieloletni przyjaciel Polańskiego, producent Gene Gutowski, tak na łamach VIVY! wspomina ich londyński okres: „Roman, prawdziwy tytan pracy, wieczorami zamieniał się w bon vivanta. Pędzonego testosteronem zapalonego łowcę dziewcząt i miłośnika zabaw. Był (i nadal jest) bystrym i czarującym kompanem, toteż wkrótce zdobył grono młodych wielbicielek. Kadencja niektórych trwała tylko jedną noc”.
I nic się w tym względzie nie zmienia, gdy w 1968 roku Polański rusza na podbój Hollywood. Jest w tamtych czasach stałym gościem w rezydencji właściciela „Playboya” Hugh Hefnera. Romansuje niemal z każdą aktorką, którą angażuje do swoich produkcji. Wśród kobiet Polańskiego nie brakuje też modelek i starletek, które marzą o karierze w filmie.
Podobnie jest w Europie, po ucieczce reżysera ze Stanów. Jego nazwisko łączono z Isabelle Adjani, która grała w „Lokatorze”, Nastassją Kinski („Tess”), dekadę wcześniej z Catherine Deneuve („Wstręt”). Jeden z takich romansów, z Emmanuelle Seigner, gwiazdą „Frantica” (1988 rok), skończy się zresztą trzecim ślubem reżysera.
Niektóre z jego kochanek, jak 15-letnia Kinski, są bardzo młode. Polański nie zaprzecza zresztą, że takie lubi, bo „zwykła miłość jest nudna”. Gutowski tłumaczy: „Kiedy spytano Romana, dlaczego lubi młode dziewczyny, on odpowiedział: »Kto nie lubi młodych dziewczyn?«. Nie wtrącam się, nie oceniam. Jak ktoś chce z dziewczynką, rybką, konikiem, owieczką – jego sprawa. Byle nie krzywdził”. W podobnym tonie w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wypowiada się przyjaciel Polańskiego z czasów jego pobytu w USA, Witold Kaczanowski. Artysta mówi: „To były zupełnie inne, rozwiązłe czasy. Nikt nie zwracał uwagi na wiek dziewcząt. Byli znani aktorzy amerykańscy, którzy za kontakty z nieletnimi powinni dostać dwa tysiące lat więzienia, ale nie dali się złapać. Roman jako obcokrajowiec stał się ofiarą tamtych czasów”.
Jak królik z kapelusza
Tym, co dziwi, jest moment, w którym Lewis decyduje się na złożenie zeznań. Od domniemanego gwałtu minęło przecież 26 lat. Gdyby więc cierpiała aż tak bardzo, jak twierdzi (to głosy sceptyków), miała tysiąc okazji do wyznań. Tym bardziej jeśli chciała zaistnieć medialnie. Jej życie nie potoczyło się przecież, jak planowała. Po „Piratach” dostała kilka niewielkich ról w Hollywood: w „Złotym dziecku”, „Tripwire” oraz „Storyville”. W 1993 roku pojawia się na okładce „Playboya”. Ale potem jej kariera się załamuje. Jej oryginalna uroda nie przyciąga widzów. Zaczyna pić, brać narkotyki. W 1997 roku rzuca aktorstwo ostatecznie i idzie na odwyk. Potem wraca do Wielkiej Brytanii, gdzie wiedzie jej się jeszcze gorzej. Dziś mieszka w londyńskiej dzielnicy Hampstead z pięcioletnim synem Milesem. Nie wiadomo, z czego się utrzymuje. Sąsiedzi Charlotte mówią, że trzyma się z dala od ludzi. Wychodzi z domu na całe noce. Wraca w towarzystwie mężczyzn. Można się tylko domyślać, z czego żyje.
Obrońcy Polańskiego przypominają także, że kilkanaście lat temu Lewis mówiła coś zupełnie innego. Jeden z nich, Herve Timme, w rozmowie z rozgłośnią France Info twierdzi, że oskarżenia aktorki są „całkowicie kłamliwe i zupełnie skandaliczne”. I na dowód przytacza wywiad, jakiego Charlotte udzieliła bulwarówce „News of the Word” w 1999 roku. Lewis opowiada w nim, jak w wieku 14 lat rozpoczęła karierę call-girl. Rok potem rzuciła szkołę, by szukać szczęścia w filmie. I była gotowa na wszystko, byle zaistnieć. Przyznaje, że to ona uwiodła Polańskiego, chociaż nie było potrzeby, bo i tak dostała rolę w „Piratach”. „Wiedziałam, że Roman Polański zrobił coś złego w USA, ale bardzo chciałam zostać jego kochanką”, przyznała wówczas. Herve Timme wraz z drugim prawnikiem Polańskiego Georges’em Kiejmanem uważają więc, że może chodzić o szantaż. Zamierzają złożyć pozew przeciw Lewis, jeśli ta nie wycofa oskarżenia z sądu.
Złap mnie, jeśli potrafisz
Zauważają też, że dziwnym zbiegiem okoliczności zeznania Lewis pojawiają się w chwili, gdy wniosek o ekstradycję Polańskiego zaczyna się chwiać, a 33-letnie starania prokuratury kalifornijskiej o sprowadzenie reżysera do USA mogą skończyć się klęską. Polowanie na Polańskiego trwa przecież od lutego 1978 roku, po oskarżeniu go o seks z 13-letnią Samanthą Geimer, gdy sekcja do spraw ekstradycji otwiera postępowanie. Wydaje wtedy list gończy za zbiegiem. I zaczyna zastawiać pułapki na całym świecie. W grudniu 1986 roku Polański ma się pojawić na festiwalu filmowym w Kanadzie. W ostatniej chwili odwołuje przylot. Udaje mu się także wymknąć organom ścigania dwa lata potem, gdy kursuje między Niemcami, Danią i Szwecją. Także w październiku 2005 nie dochodzi do aresztowania reżysera w Tajlandii. Gdy prokuratura w Los Angeles przekazuje tamtejszej policji za pośrednictwem Interpolu prośbę o zatrzymanie zbiega, on jest już poza krajem. Podobna sytuacja ma miejsce w Izraelu dwa lata później. Polańskiemu wciąż udaje się zbiec, bo albo procedury związane z przesłaniem dokumentów trwają zbyt długo, albo zostaje ostrzeżony w porę. Dopiero w 2009 roku, kiedy korzystając ze strony Google Alerts, prokuratorzy dowiadują się, że Polański będzie niebawem na festiwalu filmowym w Zurychu, dochodzi do aresztowania. Szwajcarzy, którzy odmówili właśnie amerykańskiemu fiskusowi ujawnienia danych bankowych 52 tysięcy klientów UBS, nie mogą sobie pozwolić na dalsze drażnienie USA. 26 września Polański trafia do więzienia. Dopiero 4 grudnia, po wpłaceniu horrendalnej kaucji, zostaje zwolniony. Od tamtej pory przebywa w areszcie domowym w swoim szwajcarskim domu w kurorcie Gstaad.
Nie mogę dłużej milczeć
Po siedmiu miesiącach aresztu domowego sytuacja Polańskiego zaczyna się jednak poprawiać. Jego ostatni film „Autor widmo”, ukończony już po aresztowaniu, święci triumfy w całej Europie. Zmęczony reżyser, który jest w coraz gorszym stanie psychicznym, przerywa milczenie. Wydaje oświadczenie. Zamieszczone na stronie La Regle du Jeu (z fr. zasady gry), należącej do jego przyjaciela, francuskiego filozofa Bernarda-Henriego Lévy’ego, ma tylko 900 słów. Jest jednak bardzo ostrym oskarżeniem prokuratury kalifornijskiej.
Tekst nosi tytuł „Nie mogę dłużej milczeć”. Polański pisze: „Nie mogę dłużej milczeć, ponieważ Stany Zjednoczone nadal domagają się mojej ekstradycji. Zależy im bardziej na tym, by rzucić mnie na pastwę światowych mediów, niż aby wydać wyrok w sprawie, w której osiągnięto porozumienie 33 lata temu”.
W obronę reżysera angażuje się coraz więcej osób. Podczas festiwalu filmowego w Cannes artyści chodzą w koszulkach z napisem „Uwolnić Polańskiego” i piszą petycję do władz szwajcarskich. Jednym z niewielu, którzy odmawiają jej poparcia, jest Michael Douglas. Pytany o przyczyny, wyjaśnia: „Nie sądzę, by było właściwe, gdybym jako Amerykanin podpisał petycję w obronie kogoś, kto złamał prawo USA”. O uwolnienie Polańskiego apeluje Woody Allen.
W sprawę Polańskiego angażują się także politycy francuscy: były i obecny minister kultury, czyli Jacques Lang, oraz Frédéric Mitterand, a także minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner. Ten bez ogródek stwierdza w rozmowie z rozgłośnią Radio J, że oskarżenie Polańskiego po 25 latach wydaje mu się co najmniej osobliwe. Lang mówi jeszcze ostrzej: „Szwajcaria nie powinna go wydać Stanom Zjednoczonym. To, co wyprawia prokuratura w Los Angeles, jest nową jawną manipulacją”. Prezydent Nicolas Sarkozy bezpośrednio rozmawia ze szwajcarską prezydent. Doris Leuthard obiecuje zdawać mu regularnie relacje z przebiegu postępowania. Do władz szwajcarskich docierają też poufne dokumenty, które mogą mieć kapitalne znaczenie w odrzuceniu wniosku Amerykanów o ekstradycję.
Prawnicy Polańskiego zapowiadają, że jeśli Charlotte Lewis nie wycofa oskarżeń, oni oskarżą ją o zniesławienie. Lewis nie zamierza jednak zmieniać zeznań. A na pytania, dlaczego tak długo zwlekała z wyjawieniem prawdy, twierdzi, że bardzo wstydziła się przeszłości. „Podtrzymuję swoje oświadczenie, które złożyłam przed policją i prokuratorem okręgu Los Angeles. Będę szczęśliwa z konfrontacji z Romanem Polańskim, kiedykolwiek i gdziekolwiek na świecie, ponieważ powiedziałam prawdę i on o tym wie”. Nie ma wątpliwości, że zaprawiona w bojach Gloria Allred wie, jak pokierować swoją klientką i ta nie wycofa zeznań.
Za wszelką cenę
Wniosek o ekstradycję Polańskiego pozostaje więc nadal w mocy. Na razie nie wiadomo, kiedy Federalne Biuro Sprawiedliwości w Szwajcarii wyda decyzję. Jeśli Szwajcaria zaakceptuje żądanie ekstradycji Polańskiego do USA, ten będzie miał 30 dni na odwołanie się do szwajcarskiego Federalnego Trybunału Karnego. Widać jednak wyraźnie, że sąd amerykański nie zrezygnuje z przykładnego ukarania kogoś, kto nie wykazał skruchy i gotowości poddania się karze. Rzecznik prokuratury w Los Angeles nie pozostawia wątpliwości: „Pan Polański życzyłby sobie załatwić sprawę na własnych warunkach. Ale ona zostanie rozstrzygnięta zgodnie z naszym planem”.
Magda Łuków