Reklama

"Basia (…), jesteś najwspanialszą i najdzielniejszą Mamą! Kocham Was! No, to mamy już komplet”, napisał na Instagramie pod koniec września Rafał Szatan (32), ogłaszając światu narodziny synka. Zarówno dumny tata, jak i zakochana mama, Barbara Kurdej-Szatan (35), wyczekiwali tego momentu od jakiegoś czasu, bo chłopiec urodził się dziewięć dni po spodziewanym terminie. – Synek jet boski! – zachwyca się Barbara, a jej szczęście jest tym większe, że na Henia czekała znacznie dłużej niż te dziewięć dni…

Reklama

Wyczekane szczęście

Gwiazda już kilka lat temu mówiła, że marzą z mężem o rodzeństwie dla Hani, starania o dziecko trwały jednak dwa długie lata. Barbara chorowała też wtedy na boreliozę, ale to nie ona musiała być przyczyną problemów aktorki. „Nie wiem, czy na to, że tyle to trwało, miała wpływ choroba. Trudno powiedzieć. Może bardziej chodziło o stres albo nawał pracy?”, mówiła Barbara w „Vivie!”.

– Za każdym razem, kiedy już mi się wydawało, że jestem w ciąży, nic z tego nie wychodziło. Aż w końcu postanowiłam się wyluzować. (…) Na nic się nie nastawiałam i w końcu… udało się! – opowiadała gwiazda latem w „Party”.

Na szczęście ciąża minęła spokojnie, choć Barbara przyznaje, że w ostatnich tygodniach było jej ciężko, miała spuchnięte kostki i naprawdę spory brzuszek. Mówiła nawet o sobie przekornie, że przypomina Fionę z bajki o Shreku.

– Synek jest duży, po porodzie ważył ponad cztery kilogramy, więc miałam co dźwigać – mówi.

Do ostatnich chwil ciąży aktorka starała się jednak zachować dobry nastrój i być aktywna. Chodziła do teatru, a kilka dni przed porodem nawet wybrała się z Anną Muchą do kawiarni na słodką bezę o północy.

– Hanię urodziłam tydzień przed terminem, więc i tym razem już na dwa tygodnie „przed” byłam w pełnej gotowości. Czułam, jakby miało to nastąpić wcześniej. Tymczasem małemu było w brzuszku dobrze i wcale się nie spieszył – opowiada Barbara „Party”. – Nie chciałam wywoływać porodu oksytocyną, a że wszystko było dobrze z maluszkiem, czekałam spokojnie, aż Henio sam zdecyduje, kiedy przyjść na świat – dodaje.

Aktorka razem z mężem postanowiła, że nie będzie rodzić w prywatnej klinice. Wybrała warszawski szpital przy ulicy Inflanckiej i jest z tej decyzji bardzo zadowolona. Jak mówi, miała świetnego lekarza, pokój tylko dla siebie, a przy porodzie towarzyszyli jej położna Magda i mąż Rafał.

– Był bardzo pomocny i kochany, przygotował nawet zestaw utworów jazzowo-soulowych, które mnie relaksowały – wspomina gwiazda. – Zależało mi, żeby urodzić naturalnie – dodaje.

Tak przy wsparciu taty i położnej Henio urodził się szybciej niż jego siostra, bo w kilka godzin. W szpitalu został już tylko z mamą, bo przez pandemię odwiedziny są niemożliwe.

Słodki rodzinny czas

Przyjazdu Barbary i Henia do domu najbardziej nie mogła się doczekać 8-letnia Hania, która właśnie została starszą siostrą. To ona wybrała dla braciszka imię Henryk. Choć aktorka, jeszcze będąc w ciąży, mówiła „Party”, że „tak naprawdę dopiero gdy spojrzymy w oczka naszemu brzdącowi, może okazać się, że pasuje do niego zupełnie inne”, to decyzji nie zmienili.

– Hania zabawnie mówi do synka „Hendryk” i tak się u nas przyjęło! – zdradza Barbara i dodaje, że córeczka jest bardzo przejęta i stara się pomagać w opiece nad maleństwem.

Razem z mamą na dwa głosy śpiewają Henrykowi kołysanki. „Totalne nicnierobienie i odpoczywanie. Uwielbiam”, napisał o tych pierwszych dniach z synkiem Rafał. Niedługo później rodzice poszli tylko we dwoje na pierwszy spacer z Heniem. „Mogłabym tak spacerować sobie przez najbliższe pół roku”, powiedziała wtedy Barbara. Po tym, jak urodziła Hanię, szybko wróciła do pracy. Teraz obiecała sobie, że z synkiem spędzi więcej spokojnego czasu.

Instagram
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama