Reklama

Kilka dni temu na Warszawskich Powązkach przyjaciele i rodzina pożegnała Roberta Leszczyńskiego. Nagła śmierć znanego dziennikarza zaskoczyła wszystkich. Znajomi z branży poświęcili ku pamięci Roberta oddzielne wpisy, w których opisali jak wspaniałym był człowiekiem. Zobacz: Plejada gwiazd wspomina Roberta Leszczyńskiego. Nie mogą uwierzyć w jego śmierć

Reklama

Niestety już kilka godzin po smutnych informacjach w sieci pojawiło się wiele komentarzy, które sugerowały samobójstwo Roberta Leszczyńskiego. Jego przyjaciółka w rozmowie z "Twoim Imperium" zaprzeczyła tym rewelacjom i zdradziła jak wyglądało jego życie tuż przed śmiercią. Opisała to w bardzo dokładnych szczegółach.

- W dniu, w którym zmarł, a właściwie w nocy , dzwonił do mnie. O czwartej rano. Kilka razy. Nie słyszałam telefonu. Gdy rano zobaczyłam nieodebrane połączenia, uśmiechnęłam się . To było w jego stylu. Pewnie żart. Przecież był pierwszy kwietnia. Ale zaniepokoiłam się, gdy oddzwaniałam, a on nie odbierał. Minęło kilka dni od jego śmierci, a mnie wciąż dręczy to, że nie odebrałam tych telefonów. Potrzebował mnie. Wiele razy mówił mi, że ma dość imprezowania. Chciał się wyciszyć, zmienić coś w swoim życiu. Twierdził, że już się wyszumiał, przecież dobiega do pięćdziesiątki i czas się ustatkować. Nie lubił swoich słabości. Unikał rozmów o zdrowiu, zaraz ucinał temat. Tydzień przed śmiercią był u niego mój znajomy. Robert wyglądał fatalnie, jak człowiek po ciężkiej chorobie, zapadnięty na twarzy - zdradziła Mariola Raczkowska.

Raczkowska jednak pewna, że jej przyjaciel nie popełnił samobójstwa. Twierdzi, że była z nim umówiona na spotkanie kilka dni później.

Reklama

Zobacz: Gwiazdy pożegnały Roberta Leszczyńskiego

Reklama
Reklama
Reklama