Radosław Majdan: "Zgadnijcie, kogo kocham!"
Zdradził Dodę – nie zdradził? Dlaczego tak naprawdę się rozwiedli? Co ich łączy teraz?
Czy oświadczyłby się byłej żonie po raz drugi? Spekulacje na temat jego życia osobistego nie milkną. Co on na to? „Powiem to tylko raz”.
– Powiedz mi uczciwie: rozstaliście się z Dorotą czy nie?
Radosław Majdan: Uczciwie to mogę tylko powiedzieć, że czeka nas poważna rozmowa, w której wiele rzeczy musimy sobie wyjaśnić.
– Do tej pory ich nie wyjaśniliście?
Radosław Majdan: Do tej pory grały między nami emocje, które przeszkadzają w takich rozmowach. A teraz, mam nadzieję, trochę się wyciszyło i nastał klimat do poważnych ustaleń. Bo jeśli się kogoś spotyka i na jego widok serce mocniej bije, to znaczy, że warto taką rozmowę odbyć.
– A co Wam przeszkadzało?
Radosław Majdan: Warunki od nas niezależne. Że nie mogliśmy stworzyć normalnego domu, takiego na co dzień.
– Ale także media?
Radosław Majdan: Ich zainteresowanie nami na pewno, wyciąganie jakichś spraw, które wyglądały całkiem inaczej.
– Nie zaprzeczysz, że spotykałeś się z jakąś kobietą, zrobiono zdjęcia…
Radosław Majdan: Ta sytuacja została wyrwana z kontekstu. Pomyśl, spotykasz kogoś, witacie się i nagle paparazzi z ukrycia robi zdjęcie, podpisując na przykład: „Znana dziennikarka ze swoim kochankiem”. Co wtedy robisz? Jak reaguje na to twój mąż?
– Każdy facet czułby się urażony. Ale kobieta tym bardziej, widząc na fotkach swojego męża z inną.
Radosław Majdan: Sytuacja, sądząc po zdjęciach, mogła być stresująca, ja jednak niczego złego nie zrobiłem.
– Nie zdradziłeś Doroty?
Radosław Majdan: Nie.
– Ale milczałeś potem przez miesiąc, a tego żadna żona nie zniesie.
Radosław Majdan: Znowu nieprawda. Natychmiast próbowałem wyjaśnić, co się stało. Że to zdjęcie było przypadkowe, że to nie tak. Ale proszę, nie wracajmy do tego. Życie idzie dalej.
– Ale nic się nie skończy, skoro, jak mówisz, jest bicie serca?
Radosław Majdan: Ja zwykle bardziej kieruję się sercem niż głową. Nie umiem na chłodno kalkulować, chociaż czasami powinienem.
– Zwłaszcza w miłości?
Radosław Majdan: W miłości serce wykłada się na talerzu. Dla mnie miłość powinna być czysta. Tylko taka ma sens.
– A może Ty i Dorota nie możecie żyć bez siebie, i ze sobą też nie?
Radosław Majdan: Nie masz racji, że nie możemy być ze sobą. Przecież byliśmy razem pięć lat. I były to wspaniałe chwile. Uważam jednak, że facet nie powinien mówić za wiele o uczuciach, bo to wasza domena – kobiet.
– Dlaczego więc teraz mówisz?
Radosław Majdan: Zdecydowałem się na taki wywiad raz i później nie mam zamiaru do tego wracać. Mogę powiedzieć ci jedno: bez siebie cierpimy. Nasza miłość jest bardzo emocjonalna. I wydaje mi się bardzo rzadkim zjawiskiem.
– Taka miłość się nie zdarza?
Radosław Majdan: Moim zdaniem jest wyjątkowa. A że darzymy siebie dużym uczuciem, ono rodzi między nami niepotrzebne nieporozumienia. Do tego ta cała nagonka na nas, presja sprawiły, że nie zawsze radziliśmy sobie z ciśnieniem. Teraz więc pora, by to wszystko jakoś poukładać.
– Popełniliście dużo błędów.
Radosław Majdan: Jeśli się żyje spontanicznie, nie da się ich uniknąć. Tylko że ja już całkiem inaczej patrzę na życie niż jeszcze kilka lat temu. I uczę się, ciągle się uczę. I wiem, że biorąc ślub, chciałem być z Dorotą do końca, bo w gruncie rzeczy jesteśmy bardzo podobni do siebie. Śmiejemy się z tych samych żartów, oboje mamy swoje pasje i takie tajne klimaty. Sądziłem, że jakoś się do siebie dopasowaliśmy, mimo wszystko. A gdy patrzę na nasze zdjęcia, powraca do mnie to, co przeżyliśmy, i jak było cudownie. Przypominam sobie fantazję, wariactwa Doroty. Jest ona wspaniałą świruską. W dodatku utalentowaną.
– Czemu więc dopuściłeś do rozwodu?
Radosław Majdan: Nic nie można robić na siłę. Dla mnie papier nie jest czymś wiążącym. Poza tym jeżeli mielibyśmy dojrzeć do tego, żeby pobrać się po raz drugi, zrobimy to.
– Ukazuje się dużo zdjęć Dody z nowymi narzeczonymi. To Cię nie studzi?
Radosław Majdan: Nie mogę mieć do niej o to pretensji. Nie byliśmy ze sobą jakiś czas, a wtedy każdy ma prawo robić to, co chce.
– Nie jesteś zazdrosny?
Radosław Majdan: Jestem. Bez zazdrości nie ma miłości, ale ona nie może być chorobliwa, bo wtedy może zamęczyć.
– Umiesz iść na kompromis?
Radosław Majdan: Wydaje mi się, że tak, bo mam już 36 lat i trochę doświadczenia. Uważam, że w miłości musi być miejsce i czas na kompromis, a ludzie powinni zdawać sobie sprawę z tego, kiedy dają sobie szczęście, ale i z tego, kiedy się ranią. Ja chciałbym widzieć obok siebie kobietę, która rano budzi się uśmiechnięta, która oddaje ci tę miłość, napełnia pozytywną energią, jest zabawna, wesoła, przytula się.
– Kochasz Dorotę? Powiedz wprost…
Radosław Majdan: Nie mogę mówić „kocham” w gazecie. Nie umiem wyrzucać z siebie publicznie takich słów.
– Ale kobiety lubią, gdy Wy się im oświadczacie. To dobrze na nie działa.
Radosław Majdan: Być może, jeśli jednak kocham, mówię to tej osobie. Ale nasza rozmowa już jest jakąś deklaracją. Powiem więc tak: nie jestem łatwy w uczuciach, kochałem w życiu dwie kobiety. Jedną z nich jest Dorota.
– Boisz się deklaracji?
Radosław Majdan: Nie. Tylko by je składać, muszę mieć nadzieję na poukładane życie.
– Ale przecież to Ty nie chciałeś mieć dziecka?
Radosław Majdan: Kto ci to powiedział? Chciałem i chcę. Tylko nie było na to pory. Dorota zaczęła robić karierę. Była młoda i chciała wejść na szczyt. Gdybyśmy mieli dziecko, byłoby to za dużym dla niej obciążeniem. Miała 22 lata i ten czas chciała wykorzystać. Udało jej się. A mnie cieszyło, że ona pnie się do góry.
– Też robiłeś karierę. Byliście rozdzieleni. A małżeństwo powinno być razem.
Radosław Majdan: Powinno. Przez jakiś czas mieszkaliśmy razem w Krakowie. Na początku pod Łodzią – wydawało mi się, że to bardzo blisko Warszawy i będziemy dużo czasu ze sobą. Ale nawet 130 kilometrów stanowi jakąś odległość i przeszkodę. A później nasz klub przeniesiono do Szczecina i, prawdę mówiąc, wtedy zaczęło się psuć między nami. Nie widywaliśmy się tyle, ile powinno widywać się małżeństwo. Ta rozłąka nie była dobra.
– Rodziła nieufność?
Radosław Majdan: Tak. To była sytuacja stresogenna. Nie wystarczy opowiadać sobie o naszym wspólnym życiu przez telefon albo podczas krótkich spotkań. Wspólne życie powinno się razem przeżywać.
– A Dorota była jak żona marynarza?
Radosław Majdan: Mój tata jest marynarzem. Mama wychowała trójkę dzieci. Zawsze dla mnie byli przykładem małżeństwa. Może więc to porównanie nie jest zbyt trafne. W każdym razie nasze drogi się jakoś rozjeżdżały. Dorota koncertowała, miała sesje dla gazet, nagrania w telewizji. A ja… Co mogłem zrobić? Jestem piłkarzem, musiałem być z moim klubem. Zagubiliśmy się wtedy.
– Bałeś się jej kariery?
Radosław Majdan: Wręcz przeciwnie. Nigdy nie miałem kompleksu, że może być bardziej popularna ode mnie czy więcej zarabiać. Pieniądze dla mnie w ogóle się nie liczą. Łatwo mi przychodziły od najmłodszych lat. Uważam tylko, że jest fajnie, gdy się je ma. Ale gdybym miał miliardy, a nie miał miłości, byłbym nieszczęśliwy. Pieniądze nigdy nie były dla nas powodem rozdźwięków, chociaż gazety nam to wmawiały.
– Teraz piszą, że jesteś na rozstaju, nie wiesz, co będzie z graniem i że też dlatego rozsypało Ci się życie prywatne.
Radosław Majdan: Znowu jakaś bzdura. To prawda, że będę musiał wymyślić jakiś sposób, by funkcjonować zawodowo, bo sportowiec mający 36 lat dobiega wieku emerytalnego. Ale tego się nie boję – mam kilka pomysłów. Za wcześnie je teraz zdradzać. I na pewno życie prywatne nie ma wpływu na moją karierę.
– Ale na irytację ma? Czytam co chwilę, że wchodzisz w jakieś zatargi, uderzyłeś dziennikarza.
Radosław Majdan: No widzisz, piszą… Piszą, a potem nie prostują. Dziennikarza nie uderzyłem, wygrałem sprawę w sądzie, który mnie uniewinnił. Lecz o tym już nie napisano, bo to nie podnosi nakładu pism. Proszę cię, nie przytaczaj plotek.
– Musieliśmy jednak je sobie wyjaśnić.
Radosław Majdan: Ja nie mam w sobie agresji. I zostałem tak wychowany, aby nie robić krzywdy innym. Ci, co mnie znają, wiedzą, jaki jestem. Staram się ludzi rozumieć i szanować. Inaczej działałbym wbrew sobie. A poza tym, kiedy mam negatywną energię, jaką miewa każdy człowiek, rozładowuję ją na treningach.
– Spędziliście z Dorotą bez siebie trzy miesiące. Jakie one były dla Ciebie?
Radosław Majdan: No cóż, wydawało mi się, że zacznę inne życie. Że możliwe, iż tak już zostanie, bo trudno nam się dogadać. Ja wyjadę za granicę, poznam nowych ludzi, zapomnę. Ale z drugiej strony myślałem, czy zbyt łatwo nie odpuszczam, że szkoda tych pięciu lat i tego daru, który dostaliśmy od Boga – miłości. Że być może już nic się nam podobnego nie zdarzy. I ja po 10 latach dojdę do wniosku, że straciłem coś bardzo cennego, bo nie zawalczyłem, bo się uniosłem honorem. Będę żałować. A potem spotkaliśmy się i resztę już wiesz…
– Wiem: mocne bicie serca. Trzeba więc walczyć?
Radosław Majdan: Trzeba. By sobie nie wyrzucać potem, że szansa została zaprzepaszczona. Dlatego będę rozmawiał z Dorotą. Żebyśmy odwrócili proporcje – więcej szczęścia niż cierpienia.
– To jest możliwe?
Radosław Majdan: Skoro przez pięć lat dawaliśmy sobie szczęście? To chyba tak. W rzeczywistości tylko od nas zależy, ile sobie i czego dajemy.
– Czy Wy potraficie tak normalnie żyć? Śmieci, zakupy, gotowanie?
Radosław Majdan: No pewnie. A jak żyliśmy dotąd? Właśnie tak. I wspólne wyjazdy.
– Czego oczekujesz od kobiety?
Radosław Majdan: Żeby nie robiła niczego, co sprawia jej przykrość. Żeby była ze mną szczęśliwa. Ale o tym już ci powiedziałem. W każdym razie wspólne życie nie może się składać wyłącznie z zawirowań, szaleństwa. Wszystko musi być wypośrodkowane. Najważniejsze jednak to świadomość, że mamy siebie i niezależnie od tego, co się stanie, jesteśmy razem. Nie może być tak, że przy każdej kłótni związek wisi na włosku. Tak się nie da żyć.
– Uda się Wam to? Dasz radę?
Radosław Majdan: Ja pragnę stabilizacji, nie chcę żyć w niepewności, nieprzewidywalności. Każdy dzień pragnę dzielić z kimś, kogo kocham. Chociaż wiem, że potrafię żyć też sam – kiedy przez kilka lat grałem za granicą, nie byłem z nikim na stałe. Ale uważam, że skoro znaleźliśmy się, skoro wszystko między nami było takie szalone, niespotykane, fajne, to… Nie był to przypadek, raczej przeznaczenie. Ja nie idę na łatwiznę. Nie szukam przygód. Jestem silnym facetem.
– Upartym?
Radosław Majdan: W słusznych sprawach tak.
– Jak wyobrażasz sobie przyszłość?
Radosław Majdan: Trójka dzieci, dwa psy. Rodzina totalnie zwariowana, ale wesoła, pozytywnie nastawiona do świata. I wiem, że mój syn będzie dla mnie królem, a córka królową.
– Ważne, żeby Wasze oczekiwania się spotkały?
Radosław Majdan: Jeżeli będziemy mieli podobne nastawienie co do związku, co do tego, co chcemy dalej robić, czy chcemy być ze sobą, to właśnie o nic innego mi nie chodzi. Sukces to widzieć w sobie wzajemnie ojca i matkę naszych dzieci. I dawanie sobie poczucia bezpieczeństwa. Ja umiem je zapewnić – wiem o tym. Myślę, że to teraz najważniejsza nauka przed nami.
– Walcz więc, będę trzymała kciuki. Najlepiej byłoby wszystko zamknąć i zacząć od nowa?
Radosław Majdan: Tak, chociaż to nie jest proste. Zapomnieć to wybaczyć i nie wracać do tego. Facetowi przychodzi to łatwiej.
Rozmawiała Krystyna Pytlakowska
Zdjęcia Piotr Porębski/Metaluna
Stylizacja Jola Czaja
Asystentka stylisty Agnieszka Dębska
Makijaż Izabela Wójcik/Metaluna
Fryzury Lukas Mazolewski/D’VISION ART
Scenografia Piotr Czaja
Produkcja sesji Ewa Kwiatkowska