Prześledziłem karierę Buddy. Niepokojących sygnałów było dużo
W poniedziałek znany youtuber Budda został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji. W wyniku decyzji sądu trafił do aresztu tymczasowego. Prokuratura zarzuca Kamilowi L. m.in. „pranie brudnych pieniędzy” i „kierowanie oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej”. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Jego działalność już wcześniej budziła wątpliwości.
14 października CBŚP i Krajowa Administracja Skarbowa na polecenie prokuratora zachodniopomorskiego pionu PZ PK zatrzymała dziesięć osób, wśród nich jednego z najpopularniejszych youtuberów znanego jako Budda. Podejrzanym przedstawiono poważne zarzuty „kierowania oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej”, „wystawiania nierzetelnych faktur” oraz „prania brudnych pieniędzy”. Dotyczą one działalności grupy od października 2021 roku do października br. W przypadku Kamilowi L., któremu grozi do 10 lat pozbawienia wolności, sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu. Akcja służb dowodzi, że Budda już od dłuższego czasu był obserwowany. Jego działania budziły szereg wątpliwości także wśród internautów.
Budda tymczasowo aresztowany
W środę, 16 października dowiedzieliśmy się, że Budda i jego partnerka trafią do aresztu tymczasowego. Prokuratura złożyła wniosek o zastosowanie tego środka zapobiegawczego także w przypadku trójki innych zatrzymanych. Jeszcze dzień przed przeprowadzeniem głośnej operacji przez CBŚP i KAS Kamil L. poprowadził ostatnią loterię internetową, podczas której potwierdził, że rezygnuje z działalności w sieci. Jak donosi serwis Onet, youtuber planował wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Służby zatrzymały go w Warszawie przed południem 14 października.
Organy zatrzymały łącznie dziesięć osób, a także zabezpieczyły majątek o szacowanej wartości około 140 mln zł. Oprócz tego zamrożono środki na kontach bankowych podejrzanych, łącznie ponad 77 mln zł. Według prokuratury słynne loterie internetowe Buddy tylko sprawiały pozory legalnych, by omijać prawo i wyprowadzać pieniądze poza granice kraju. Influecner nie przyznaje się do winy, podobnie jak pozostali zatrzymani.
Prześledziłem karierę Buddy. Budził wątpliwości internautów
Niedawno dowiedzieliśmy się, że nie tylko Budda, ale inny youtuber również został zatrzymany. Według nieoficjalnych źródeł chodzi o Bartłomieja G., który w sieci był znany jako MGP. Obaj panowie współpracowali już wcześniej, co wywołało duże kontrowersje w związku z poważnymi oskarżeniami, jakie padły pod adresem influencera. Internetowi twórcy promowali MGP Rent, czyli sieć franczyzowych wypożyczalni samochodów, która jednak nigdy nie powstała. Zgodnie z doniesieniami franczyzobiorcy stracili zainwestowane pieniądze. Wśród zarzutów pojawiły się też przywłaszczanie aut we Francji, kradzieży samochodów na myjni za pomocą duplikatów kluczyków i nadajników GPS, a nawet zastraszanie i próby przekupowania osób chcących nagłośnić sprawę. Trudno wobec takich informacji przejść obojętnie i mnie również one zaniepokoiły.
Co na to Budda? Youtuber odciął się od Bartłomieja G. Fanów zapewnił, że po przeprowadzeniu jednej loterii ich współpraca się zakończyła. Zdobył się też na przeprosiny osób, które miały zostać oszukane i stwierdził, że może ponieść wszelkie straty. Zapewnił, że sam nigdy nie okłamał żadnego ze swoich widzów.
Chcę zakończyć ten temat i zrobić to z klasą. W związku z tym, że ponad rok temu oznaczałem Instagrama MGP u siebie na socialach: jeśli ktokolwiek trafił tam za moim pośrednictwem, a następnie stracił jakiekolwiek pieniądze/został oszukany, a Bartek nie weźmie tego na siebie, to ja poniosę wszelkie straty i zwrócę te kwoty ewentualnym poszkodowanym. Decyzja ta jest podyktowana tym, że choć nie oznaczyłem nigdy bezpośrednio MGP RENT, to oznaczałem MGP. Nigdy nie oszukałem żadnego ze swoich widzów na jakiekolwiek pieniądze. Jeśli ktoś zrobił to, powołując się na mnie (bez mojej wiedzy), to dźwigam to na bary
Budda tłumaczył się również z jazdy z podmienionymi tablicami rejestracyjnymi. Internauci zauważyli, że samochody w jego loterii miały inne oznaczenia. Youtuber potwierdził, że Ford Focus RS i Porsche 911 GT3 RS miały nieprawidłowe tablice. Przekazał, że auta nie były jeszcze zarejestrowane w Polsce, natomiast nagranie było realizowane na terenie prywatnym. Ujawnił, że pojazdy zostały sprowadzone z Niemiec, dlatego proces rejestracji był wydłużony. Decyzja o podmienieniu tablic miała zostać podjęta przez ekipę filmową, by samochody nie wyglądały źle.
Budda stworzył fałszywy wizerunek?
Prawdziwa burza jednak miała dopiero nadejść. W połowie 2024 roku jeden z użytkowników serwisu Wykop zaczął publicznie sugerować, że Budda oszukuje fanów, kreuje fałszywy wizerunek człowieka bogatszego i bardziej wpływowego, niż jest w rzeczywistości. Założył nawet specjalną stronę budda777, na której podzielił się wynikami swojego śledztwa. Te doniesienia pokrywają się z nowymi informacjami ws. majątku Buddy. Dotyczy to m.in. samochodów, które youtuber prezentował jako własne. W rzeczywistości te zarejestrowane są na czeskie i słowackie spółki.
Mowa o Lamborghini Huragan STO (według czeskiego rejestru należy do spółki Roślin Corp s.r.o. z Pragi), Lamborghini Aventador (najpierw zarejestrowany na spółkę leasingową Ayvens s.r.o., następnie na Roślin Corp s.r.o.), Rolls-Royce Cullinan (zarejestrowany na spółkę Perfectmoto s.r.o. z Hawierzowa) oraz Bugatti Veyron i Lamborghini Urus. Autor sugeruje, że może być to próba ukrycia rzeczywistych dochodów.
Kolejny poważny zarzut dotyczył loterii internetowych, które przyniosły Buddzie ogromną popularność. Internauta, który przeprowadził własne śledztwo, wątpi w rolę youtubera jako organizatora akcji. Warto przypomnieć, że pierwsza loteria miała skończyć się grzywną za brak zezwolenia. Kara miała wynieść 40 tyś. zł. Obecnie za organizacją tych przedsięwzięć ma stać kilka firm. Natomiast Budda miał być jedynie twarzą tych akcji.
Wątpliwości budziła nie tylko znajomość z influencerem MGP, ale wizyta w Monako Buddy. Tam youtuber odwiedził Marcina K., którego oskarżono o wyłudzenie 80 mln euro podatku VAT. Zdaniem autora śledztwa takie spotkanie również może świadczyć o powiązaniach Kamila L. z przestępczym światem.
Budda mówił o szantażu
Pod koniec września br. Budda stwierdził, że był szantażowany przez grupę osób, która „groziła upublicznieniem rzekomych dowodów na jego nielegalne działania, takie jak pośredniczenie w wynajmie samochodów do Francji, oszustwa w biznesie fotowoltaicznym, a nawet groźby z użyciem broni, jeśli nie zapłaci im miliona złotych”.
Ostatecznie aresztowano i osadzono w więzieniu dwie osoby zamieszane w szantaż. Youtuber zaznaczył, że nie uległ i nie zapłacił grupie, która próbowała manipulować jego widzami. Budda pochwalił się też, że przeznaczył ponad milion zł na pomoc powodzianom. Po raz kolejny zyskał przychylne komentarze fanów. Natomiast w wywiadzie dla Żurnalisty zapowiedział, że zamierza pozywać do sądów hejterów.
Obecnie wobec Buddy toczy się postępowanie. Akt oskarżenia przygotowany przez prokuraturę liczy prawie 1800 stron. Influencer przekazał, że gdy pojawi się odpowiedni czas, ujawni zeznania oskarżonych i świadków. Warto zaznaczyć, że w śledztwie autora specjalnej strony znajduje się więcej dokumentów dotyczących wątpliwości co do działań Kamila L.
Czy macie podobne odczucia do moich?
Zobacz także: Na czym zarabiał Budda? Wszystkie biznesy zatrzymanego youtubera