Reklama

W polskim show-biznesie coraz częściej możemy zobaczyć "inspirowane" zachodnimi gwiazdami stylizacje. Najczęściej to Beyonce, Angelina Jolie i Rihanna mają swoje fanki wśród rodzimych gwiazd, które chociaż w małej części chcą wyglądać tak samo zjawiskowo i spektakularnie jak one. Zazwyczaj efekty są różne, najczęściej rozczarowujące. W końcu budżet gwiazdy zza Oceanu na stylistę jest kilkanaście razy większy niż w przypadku polskiej celebrytki. Ale liczy się kreatywność.

Reklama

Kreatywnością właśnie wykazała się Anna Popek podczas finałowej gali akcji "Nie na ucho, mówię głośno - zrobiłam cytologię". Nie dość, że prezenterka TVP wybrała wyróżniającą się na tle czerwonych kreacji sukienkę w beżowo-czerwoną szachownicę to jeszcze zdecydowała się na fryzurę podobną do Rihanny. Barbadoska gwiazda uczesanie "na jeża" nosiła już dwa lata temu. RiRi postawiła wówczas na rozjaśnione końcówki i wycieniowane boki, których Popek chyba nie chciała zaryzykować.

Najważniejsze, że pozostał efekt drapieżności, ale czy jest lepiej?

Reklama

chimera

Reklama
Reklama
Reklama