Reklama

Paulina Smaszcz-Kurzajewska przyznaje, że dwa ostatnie lata były dla niej niełatwe. Poważnie chorowała, umarł jej tata, straciła pracę, a na początku tego roku rozwiodła się z Maciejem Kurzajewskim. Zostawiła piękny dom, w którym mieszkali kiedyś razem, wzięła kredyt i przeprowadziła się z młodszym synem Julianem do nowo kupionego mieszkania. Jej starszy syn Franek kończy studia za granicą. Kobieta petarda na zakręcie? Samotna i nieszczęśliwa? A może pokonała już kryzys? Ze starszym synem Frankiem rozmawia przez komunikatory internetowe, z młodszym Julkiem odrabia lekcje, wspólnie czytają książki. Czasem spotyka się nawet z byłym mężem Maćkiem Kurzajewskim na obiedzie. Rozwiedli się po 23 latach małżeństwa. "Party" spytało Paulinę Smaszcz Kurzajewską, jakim cudem udało się jej rozwieść po jednej rozprawie w sądzie.

Reklama

Jest jedna odpowiedź: szacunek! Mam do Macieja ogromny szacunek – przez 23 lata byliśmy małżeństwem, a w związku przez 25 lat. Nie zapominam o czasie, kiedy byliśmy bardzo szczęśliwi, i o tym, że Maciek jest ojcem moich dzieci. One go kochają. Nie widzę więc najmniejszego powodu, by ze sobą walczyć czy się nienawidzić", mówi Smaszcz -Kurzajewska.

Czy czas smutku w jej życiu już minął?

Paulina twierdzi, że złapała już dystans i zrozumiała, że straty muszą być wpisane w nasze życie. A żeby odnieść sukces, trzeba popełnić błędy, wziąć za nie odpowiedzialność i iść dalej.

Jacek Walkiewicz, który jest wybitnym psychologiem, powiedział mi kiedyś: „Paulina, jak się potkniesz, to się przewrócisz. A jak się przewrócisz, to trochę poleżysz”. Zadałam mu wtedy pytanie: „No tak, a jeśli nie będę miała siły wstać?”. On mi na to: „Spokojnie, poleżysz, odpoczniesz i znów wstaniesz”. Dałam sobie więc czas na przemyślenia i przeżycie smutku", mówi Smaszcz.

Więcej - w nowym "Party"!

Reklama

Więcej w najnowszym magazynie "Party" dostaniesz go bez wychodznia z domu! Zobaczcie naszą promocję >> Szczegóły TUTAJ

Party.pl
Reklama
Reklama
Reklama