Reklama

Chociaż po obejrzeniu dokumentu Netfliksa "Oszust z Tindera" widzowie zgodnie okrzyknęli Simona Levieva naciągaczem, który zniszczył życie wielu kobietom, antybohater produkcji przestawia zupełnie inną wersją historii. Obywatel Izraela, który sam siebie mianował "księciem diamentów", uważa, że to on jest ofiarą. Już wcześniej zaznaczył, że wersje zdarzeń przedstawione przez "partnerki" poznane na Tinderze zostały zmanipulowane, a bohaterki hitu Netfliksa - przekupione. Simon udzielił pierwszego wywiadu po premierze filmu dokumentalnego, w którym tłumaczył się przed widzami. Jego słowa z pewnością znów zbulwersują mnóstwo osób.

Reklama

"Oszust z Tindera": Simon Leviev tłumaczy się z zarzutów. "Nie jestem potworem"

W ostatnim czasie odbiorcy na całym świecie - w tym także Polacy - z wypiekami na twarzy śledzą historie o szokujących oszustwach, jak te pokazane w produkcjach "Oszust z Tindera" czy "Kim jest Anna?". Dokument Netfliksa o izraelskim naciągaczu, który zmanipulował kobiety poznane przez popularną aplikację randkową, obejrzało już ponad 50 milionów widzów. Chociaż większość z nich uważa, że Simon Leviev jest bezczelnym kłamcą, pozbawionym kręgosłupa moralnego, on ma własną wersję i nie czuje się winny.

Zobacz także: Netflix: "Kim jest Anna?": Anna Sorokin opowiedziała, czym zajmuje się w więzieniu. To dopiero początek kariery?

Instagram

Po premierze filmu "Oszust z Tindera" jego bohater zgodził się udzielić pierwszego wywiadu. Simon Leviev porozmawiał z redakcją "Inside Edition" i wytłumaczył się przed widzami. W dodatku towarzyszyła mu także obecna partnerka Kate Konlin. Fakt, że jakakolwiek kobieta była mu w stanie zaufać, również szokuje, ale to już inna historia. Podczas rozmowy podkreślił, że dokument Netfliksa nie pokazuje prawdy, a jego bohaterki zostały przekupione za "dziesiątki tysięcy dolarów".

Nie jestem tym potworem - stwierdził Simon Leviev na łamach "Inside Edition"

Byłem tylko samotnym facetem, który chciał poznać kilka kobiet na Tinderze - dodał.

Instagram

W obronie Levieva stanęła także jego partnerka. Warto przypomnieć, że Kate Konlin jest izraelską modelką i współpracowała z największymi magazynami jak "Vogue" i "Cosmopolitan". W trakcie wywiadu dla "Inside Edition" para nie szczędziła sobie czułości. Najwyraźniej kobieta wierzy w niewinność Simona Levieva.

Jest największym dżentelmenem na świecie - zaznaczyła Kate Konlin w rozmowie z "Inside Edition".

Widać, że po premierze hitu Netfliksa Simon Leviev zyskał przede wszystkim rozgłos. Nie należy się natomiast spodziewać, że spotka go jakakolwiek kara. Zwłaszcza że chce zarabiać na rozpoznawalności. Niedawno podpisał kontrakt z agencją i planuje podbój Hollywood.

Pernilla Sjoholm, która mówiła w filmie jak padła ofiarą izraelskiego naciągacza, przyznała, że gdy widzi, jak kolejne firmy oferują współpracę Simonowi, pęka jej serce.

SplashNews.com/East News

"Oszust z Tindera": Kolejny polski wątek w historii Simona Levieva. Jego ojciec działał w Polsce?

Reżyserka dokumentu "Oszust z Tindera" Felicity Morris i producentka filmowa Bernadette Higgins na łamach podcastu "Making of a swindler" ujawniły nieznaną dotąd historię rodzinną Simona Levieva, w której pojawia się kolejny polski wątek. Okazało się, że jego ojciec, rabin Yohanan Hayut miał oszukać duchownego z Nowego Jorku, Raymonda Badusha i wyłudzić od niego sporą sumę pieniędzy. Jak widać, niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Nowojorski rabin przyznał, że w żydowskiej społeczności wsparcie finansowe jest bardzo powszechne. Pewnego dnia ojciec Simona Levieva poprosił duchownego o pieniądze na leczenie chorej matki. Z czasem obaj rabini zaczęli się przyjaźnić, a Yohanan Hayut regularnie pożyczał od nowojorczyka środki. Pewnego razu potrzebował aż pół miliona dolarów. By zapewnić duchownego, że nie straci bajecznej sumy, ojciec "Oszusta z Tindera" miał pokazać mu czeki zarejestrowane na firmę, której siedziba była w Polsce.

Instagram

Przedsiębiorstwo miało znajdować się w Warszawie. Yohanan Hayut utrzymywał także, że trzymał ponad 10 milionów dolarów na koncie w polskim banku. Simona ojciec miał przedstawić jako zaprzyjaźnionego biznesmena z majętnej rodziny. Wiele wskazuje na to, że członkowie rodziny współpracowali ze sobą, chcąc wyłudzić pół miliona dolarów.

Po kilku dniach dostałem wszystkie czeki, które miał mi wysłać, z adnotacją "konto nie istnieje". Zrozumiałem, że ktoś chce mnie oszukać. Żądałem, by Hayut wysłał mi moje czeki, ja miałem odesłać mu swoje. Chciałem, żebyśmy zapomnieli o całej tej sprawie. Odpowiadał, że pieniądze zaraz będą! I tak codziennie sprzedawał mi historię, że pieniądze za moment wylądują na moim koncie - przyznał nowojorski rabin Raymond Badush w prowadzonym przez Felicity Morris i Bernadette Higgins podcaście "Making of a swindler".

Zobacz także: "Kim jest Anna?": Anna Sorokin znów wszystkich oszukała? Jej przyjaciółka przerwała milczenie

Reklama

Ostatecznie nadal nie rozsądzono, czy "Oszust z Tindera" rzeczywiście działał wraz z ojcem. Yohanan Hayut podobno był przekonany, że czeki można zrealizować. W dodatku miał też nie wiedzieć o tym, że jego syn używa fałszywego wizerunku. Wciąż nie wiadomo też, czy przeciw członkom rodziny obecnie toczy się śledztwo. Wiemy jednak, że Simon Leviev nie może narzekać. Liczba jego obserwatorów na Instagramie przekroczyła już 1,4 miliona. Teraz planuje wydanie książki, poprowadzenie autorskiego podcastu oraz randkowego show. Wywiadu dla "Inside Edition" najprawdopodobniej także nie udzielił za darmo...

Instagram
Reklama
Reklama
Reklama