Piękne widoki, historyczne samochody i nie tylko szybkość! Mille Miglia – wyścig inny niż wszystkie
Piękne widoki, historyczne samochody i nie tylko szybkość! Mille Miglia – wyścig inny niż wszystkie
Już niedługo w Brescii ponownie spotkają się miłośnicy szybkiej jazdy i zabytkowych samochodów sportowych. W tym roku legendarny wyścig Mille Miglia będzie świętował 90. rocznicę – dokładnie 90 lat temu zorganizowano pierwszy wyścig Czerwonej Strzałki. W tym roku również na linii startu stanie załoga Perlage Team, a w rękach uczestników pojawią się butelki i puszki Cisowianki Perlage – oficjalnej wody Mille Miglia.
Mille Miglia – wyścig Tysiąca Mil – to jedyny w swoim rodzaju wyścig. Na czym polega jego niezwykłość?
Wyścig z widokiem
Po pierwsze wyjątkowa jest trasa, którą jadą kierowcy. Pomysłodawcami wyścigu byli czterej Włosi rozczarowani decyzjami włoskich władz. W 1925 roku przeniesiono Grand Prix Italii z Brescii na nowo wybudowany tor Monza. Trudno się dziwić frustracji Włochów – do tej pory Brescia była motoryzacyjną stolicą Włoch. Miłośnicy rajdów samochodowych postanowili stworzyć własny, konkurencyjny wyścig.
Na miejsce startu i finiszu wybrali oczywiście swoją ukochaną Brescię, na półmetek Rzym – bo jak każdy wie, wszystkie drogi prowadzą właśnie do niego. Gdy rozrysowali trasę okazało się, że ma ona dokładnie 1600 km, czyli tysiąc mil – ‘mille miglia’. Tak właśnie powstała nazwa wyścigu.
Uczestnicy Mille Miglia nie jeżdżą po torze wyścigowym, ale drogami publicznymi Włoch. Nie ma monotonii toru, są przepiękne plenery północnej Italii!
Stare jest piękne
Po drugie, niezwykłe są także samochody, które stają na linii startu. W Mille Miglia nie zobaczymy typowych, współczesnych aut wyścigowych, ale piękne, historyczne pojazdy.
Wyścig, organizowany od roku 1927, po raz ostatni odbył się w 1957 roku. Z powodu trudności organizacyjnych, rajd Mille Miglia zniknął z kalendarza imprez sportowych na 20 lat. Gdy wrócił w 1977 roku, postanowiono, że mogą startować w nim tylko modele samochodów, które brały udział w historycznych edycjach wyścigu w latach 1927-1957.
Niebezpieczna prędkość
To jednak nie wszystko. W Mille Miglia wcale nie chodzi o szybkość. Trasa Brescia-Włochy-Brescia została podzielona na 4 etapy – każdy odbywa się w ciągu jednego dnia. Kierowcy muszą pokonać dane etapy w ściśle określonym czasie. Puchar zdobywa ten, który jest najbliżej ideału.
Wyścig Mille Miglia nie zawsze tak wyglądał. Dawniej liczyła się szybkość i to szybkość, jak na tamte czasy, niewątpliwie zawrotna. Rajdowcy pędzili jak szaleni wyboistymi drogami Włoch, aby dojechać do Rzymu i powrócić do Brescii. Z roku na rok rozwijali coraz większe prędkości.
Rekordzistą Mille Miglia był Stirling Moss, który w 1955 roku pokonał 1600 km trasy w zaledwie 10 godzin, 7 minut i 48 sekund. Oznacza to, że Moss jechał ze średnią prędkością 157,6 km/h. Trzeba jednak pamiętać, że wyścig nie odbywał się w warunkach rajdowych – kierowcy jechali drogami publicznymi Włoch, którym momentami daleko było od ideału.
Coraz bardziej szaleńcza i brawurowa jazda uczestników Mille Miglia doprowadziła w końcu do tragedii. W 1957 roku hiszpański markiz Alfonso de Portago stracił panowanie nad swoim rozpędzonym Ferrari i wjechał w grupę kibiców. W wypadku życie stracił kierowca, jego pilot i dziewięć innych osób. Podczas tego samego wyścigu doszło do kolejnego wypadku – Joseph Göttgens wypadł z trasy pod Florencją. Jego obrażenia były tak rozległe, że niemiecki kierowca zmarł zaraz po przewiezieniu go do szpitala.
Oba te wydarzenia wstrząsnęły zarówno organizatorami, jak i kibicami. Mimo to wyścigu nie przerwano. W 1957 roku Mille Miglia zwyciężył Piero Taruffi. Zwycięzca kilka miesięcy później opublikował jednak artykuł pt. „Powstrzymajcie nas, zanim znowu kogoś zabijemy”.
Niedługo potem władze zdecydowały, że wyścig jest zbyt niebezpieczny i zakazały organizowania kolejnych edycji w takiej samej formie.
Mille Miglia dziś
Trzydziestoletnia tradycja wyścigu, który pokochali miłośnicy szybkiej jazdy, sprawiła jednak, że Mille Miglia nie mogła tak po prostu zniknąć. Organizatorzy długo głowili się nad tym, jak przekształcić rajd, aby nie dochodziło do tragedii.
Idealną formę udało się wypracować w 1977 roku – wyścig Tysiąca Mil powrócił jako wyścig dla kierowców zabytkowych samochodów sportowych, w którym nie liczy się szaleńcza szybkość, ale samo doświadczenie.
Kierowcy mogą cieszyć się plenerami „najpiękniejszego wyścigu świata”, zabytkowymi autami i niesamowitą magią wyścigu stworzonego 90 lat temu.