Michał Wójcik wspomina tragicznie zmarłą partnerkę. Zdradził, co go uratowało. „Stoczyłbym się”
W najnowszym wywiadzie Michał Wójcik poruszył temat partnerki, która zmarła w marcu ubiegłego roku. Kabareciarz Ani Mru-Mru przyznał, że gdyby nie nowy związek, mógłby nie pozbierać się po stracie. „Był to dla mnie potężny szok i cios”, powiedział.
Znany z kabaretu Ani Mru-Mru Michał Wójcik latem 2020 roku ujawnił, że jego partnerka walczy z nowotworem. Wówczas w sieci ruszyła zbiórka pieniędzy na leczenie Janiny, która zakładała zgromadzenie 150 tys. zł. Po ośmiu dniach zebrano już blisko 245 tys. zł. Niestety kobiety nie udało się uratować. Ukochana artysty zmarła w marcu 2023 roku. Para doczekała się syna, który przyszedł na świat w 2019 roku. Wójcik był zaręczony ze swoją partnerką. Niemal rok po wielkiej stracie udzielił wywiadu, w którym przyznał, że gdyby nie wsparcie, mógłby się nie podnieść po tym doświadczeniu.
Michał Wójcik mówi o śmierci partnerki: „Płaczę. To jest smutna sytuacja”
W kwietniu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że partnerka Michała Wójcika nie żyje. Te doniesienia potwierdził naszej redakcji przyjaciel komika Krzysztof Ferdyn. Prawie rok po tej tragedii kabareciarz udzielił obszernego wywiadu Andrzejowi Sołtysikowi, w którym opowiedział o trudnym doświadczeniu. Nie ukrywał, że po śmierci Janiny zaczął zachowywać się autodestrukcyjnie. Jak sam twierdzi, mógł spotkać go przykry los, gdyby nie Ania, która pojawiła się w jego życiu.
Jestem już w związku. Aniu, pozdrawiam, kocham cię. Osoba, bez której bym się nie podniósł po tym, co się stało ostatnio. Pilnuje mnie. Mówię otwarcie, że stoczyłbym się, a może i nawet dalej, bo sytuacje autodestrukcyjne bywały. Nie oszukujmy się, był to dla mnie potężny szok i cios. Takie jest życie
Zapytany o żałobę komik stwierdził, że to bardzo indywidualna kwestia, ponieważ niektórzy przeżywają stratę przez rok, a inni odczuwają ją przez całe życie. Zaznaczył, że Janina była dla niego bardzo ważną osobą. Teraz Michał Wójcik chce rozpocząć kolejny etap. Dlatego pracuje nad tym, by uporządkować wszystko w swojej głowie. Wie też, że tego wymaga od niego zawód kabareciarza.
Niektórzy mogą być w żałobie rok, niektórzy mogą być pięć lat i całe życie. Zależy, jak się tę osobę już po śmierci usytuuje w swojej głowie i w swoim sercu. Wiele dla mnie znaczyła, wiele dla niej zrobiłem, ale chcę iść do przodu
Pracuję nad tym bardzo mocno. Chcę, żeby się to skończyło. Tym bardziej, że jestem taką osobą, a nie inną. Ja jestem od tego, żeby przekazywać ludziom tę pozytywną energię, więc muszę oczyścić swoją głowę. Tak życie pokazuje, że im więcej upadek u mnie, tym większa energia i bardziej się podnoszę
W dalszej części Michał Wójcik przyznał, że nadal płacze. Jednak ten płacz pozwala mu się oczyścić i daje mu więcej energii. Zauważył, że nie wszyscy mężczyźni przyznają się do przeżywania smutku ze względu na wciąż obecne w naszej kulturze stereotypy.
Płaczę. To jest smutna sytuacja. Ale ten płacz mnie bardzo dopinguje. I oczyszcza. Nie wszyscy się przyznają do tego, ale to też jest trudne. Mamy w naszym kraju taki status niepisany mężczyzny, który ma przynieść tego dzika do domu
Gdy ukochana Michała Wójcika walczyła z nowotworem, komik mógł liczyć na ogromne wsparcie fanów. Artysta nie ukrywał wzruszenia w związku z zaangażowaniem Polaków w zbieranie środków na leczenie Janiny. Nagrał poruszające wideo, w którym zwrócił się do interautów.
Dziękuję. Naprawdę bardzo szczerze dziękuję za każdy grosz
W 2020 roku Wójcik pojawił się też w studiu "Pytania na śniadanie", w którym opowiedział o pomocy, jaką razem z narzeczoną otrzymał od fanów. Był zaskoczony tym, jak zareagowali na jego historię.
Dobro wraca. Chciałem podziękować. Ja bez państwa nie istnieję. Taka moja praca i pozycja w tym kraju. Liczy się każdy czas, każda minuta, sekunda i grosz. Nie spodziewaliśmy się. Czuję wsparcie. Natomiast jeszcze większe wsparcie czuje Jani
Zobacz także: Michał Wójcik o zdradach: "Nie jestem wierny. Mam czwórkę dzieci z czterema partnerkami"