Michael Schumacher: Tragiczna historia mistrza. Dzisiaj żyje w ukryciu
Po tragicznym wypadku na nartach Michael Schumacher nigdy nie wrócił do zdrowia. Jego rodzina, która od ośmiu lat ukrywa go przed światem, po raz pierwszy przerwała milczenie. „Tęsknimy za nim”, mówi żona Corinna. Co teraz dzieje się z mistrzem świata Formuły 1?
Fani Formuły 1 oraz Michaela Schumachera, (53 lata) największej legendy tych wyścigów, nie mogli się doczekać filmu dokumentalnego, który w ostatnim czasie miał premierę na Netfliksie. Wielu z nich liczyło, że poznają prawdę o tym, jaki jest stan zdrowia byłego kierowcy wyścigowego. Niestety na te pytania film nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Żona Schumachera Corinna wytłumaczyła jedynie, że przez lata mąż chronił prywatność ich rodziny, a teraz ona chroni przed mediami męża: „Michael mówił: »Prywatność musi być prywatna« i ja chcę spełnić jego wolę”, powiedziała. Dlatego wszystkie informacje na temat stanu zdrowia sportowca jego fani muszą wyczytać między wierszami.
Feralny dzień
Michael Schumacher dostał dwa ostrzeżenia od losu. Pierwszy raz, gdy dopiero rozpoczynał karierę w Formule 1 i uczestniczył w wyścigu, w którym śmiertelnemu wypadkowi uległ Brazylijczyk Ayrton Senna da Silva. Michael przez wiele lat nie mógł się pogodzić z tą śmiercią. Po raz drugi, kiedy sam wypadł z toru Silverstone w 1999 roku. Nie był w stanie o własnych siłach wyjść z bolidu, a wskutek wypadku miał złamaną nogę. Wtedy też z jego ust padły znamienne słowa: „Nie będę rezygnował z rzeczy, które bardzo lubię, tylko dlatego, że coś może się wydarzyć. Jeżeli pewnego dnia coś mi się stanie, będzie to znak od losu”.
Zobacz także: Uzależnienia, dramaty i nieudane związki - żona i córka Elvisa Presleya przeżyły koszmar
Ten znak niestety nadszedł 29 grudnia 2013 roku. Schumacher razem z rodziną spędzał czas w swoim domu w Alpach Francuskich i wybrał się na narty w dolinie Méribel. Pędził w dół kilka metrów obok wytyczonej trasy, nie wiedział, że ten fragment stoku jest pokryty cienką warstwą śniegu, pod którą znajdują się ostre skały. O tym, co się dokładnie wydarzyło, rodzina dowiedziała się, odtwarzając nagranie z kamery zamocowanej na jego kasku. Na jednym z kamieni stracił równowagę, wyrzuciło go w powietrze i kilkanaście metrów leciał głową do przodu. Upadając, uderzył głową o skałę. Gdyby nie kask, zginąłby na miejscu.
Początkowo wydawało się, że wypadek nie jest taki groźny, bo Schumacher był przytomny. Został przetransportowany helikopterem do szpitala w Grenoble, jednak tam w ciągu kilku godzin jego stan gwałtownie się pogorszył. Przeszedł operację usunięcia krwiaka mózgu, a potem kilka kolejnych operacji głowy. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, w której był utrzymywany przez kilka miesięcy, niestety tomografia komputerowa nie dawała większych nadziei. Wiadomo było, że Michael nigdy nie wróci do zdrowia.
Informacja ściśle tajna
Od tego momentu rodzina przestała informować opinię publiczną o jego stanie, stało się to wręcz obsesyjnie strzeżoną tajemnicą. Tylko od czasu do czasu zachodnie media podawały doniesienia o tym, co się dzieje z Schumacherem, jednak albo były one bardzo zdawkowe, albo mało wiarygodne. W 2014 roku pojawiła się wiadomość, że kierowca po wybudzeniu ze śpiączki jest sparaliżowany, nie może mówić i ma kłopoty z pamięcią. Rok później menedżerka Schumachera Sabine Kehm powiedziała, że jego stan powoli się poprawia, a w 2019 roku Jean Todt, były menedżer Ferrari, wyznał w jednym z wywiadów, że Michael ma kłopoty z komunikacją. Potwierdziła to była żona związanego z Formułą 1 Flavia Briatorego, modelka Elisabetta Gregoraci, która zdradziła, że Michael porozumiewa się jedynie za pomocą ruchu powiek. Najmniej optymistyczna jest opinia neurologa Ericha Riederera, który stwierdził, że sportowiec jest w stanie wegetatywnym, nie śpi, ale nie ma z nim kontaktu. O tym, że były mistrz świata nie mówi, powiedzieli także w dokumencie Netflixa członkowie jego rodziny. Syn Mick Schumacher, który w tym sezonie zadebiutował jako kierowca Formuły 1, łamiącym się głosem opowiedział, jak bardzo brakuje mu wsparcia ojca i jego rad dotyczących startów w wyścigach. Żona Schumachera Corinna wyznała: „Tęsknię za nim każdego dnia, ale nie tylko ja. Tęsknią wszyscy: dzieci, rodzina, jego ojciec… Po prostu wszyscy. Tęsknimy, ale on jest tutaj. Odmieniony, ale jest obecny. To daje nam wszystkim siłę”, mówiła. „Jesteśmy ciągle razem. Mieszkamy wspólnie w domu, prowadzimy terapię. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby stan Michaela był lepszy, aby czuł się komfortowo. Tak, żeby czuł wsparcie naszej rodziny”, przekonywała.
I rzeczywiście Corinna wiele poświęca, żeby jej mąż miał najlepsze możliwe warunki. Wiadomo, że na leczenie i rehabilitację Schumachera jego rodzina wydaje fortunę. Jak podał brytyjski „Daily Mail”, przez pierwsze cztery lata od wypadku było to 191 tys. euro tygodniowo, czyli prawie 10 mln euro rocznie. Z informacji podawanych w innych mediach wynika, że żona byłego mistrza Formuły 1 sprzedała ich dom w Alpach, kolejny w Norwegii, a pieniądze przeznaczyła na leczenie męża. Z kolei willę nad Jeziorem Genewskim, gdzie sportowiec mieszka razem z rodziną od czasu wyjścia ze szpitala, poddała kosztownym przeróbkom, by miał wszelkie niezbędne udogodnienia. Do opieki nad nim zatrudniła sztab lekarzy i pielęgniarek. Sama także rzadko opuszcza dom i większość czasu spędza z Michaelem. Czy jego stan kiedykolwiek się poprawi na tyle, by mógł pokazać się publicznie? Niestety, nic tego nie zapowiada. W dokumencie Netflixa żona Schumachera przyznaje również, że tragedii można było uniknąć, bo sam Michael narzekał tego dnia na warunki na stoku. „Śnieg nie jest idealny. Moglibyśmy polecieć do Dubaju, żeby skoczyć ze spadochronem”, miał powiedzieć żonie.
Skazany na sukces
Michael Schumacher dostał od losu wszystko, by dotrzeć na szczyt: talent, pasję, determinację, niezwykłe predyspozycje fizyczne. Tę szansę wykorzystał w stu procentach. Zanim kilkanaście miesięcy przed wypadkiem wycofał się z wyścigów, miał na koncie 91 zwycięstw na torach Formuły 1 i siedem tytułów mistrza świata. Tego osiągnięcia nie udało się przebić żadnemu kierowcy bolidów do dziś, a dokument Netflixa pokazuje, jak tego dokonał.
Pierwszy raz za kierownicę gokarta, skonstruowanego przez jego ojca Rolfa, wsiadł jako 4-latek. Gdy miał kilkanaście lat, był w zawodach gokartowych nie do pokonania. Zaczął występy w wyścigach Formuły 3, a jego trener wykorzystał nadarzającą się w 1991 roku okazję, by Michael mógł zadebiutować w wyścigu Formuły 1. Od jego pierwszego występu było wiadomo, że ma nieprzeciętny talent. Pokazał go, zdobywając dwukrotnie mistrzostwo świata w teamie Benettona, a następnie pięciokrotnie jako zawodnik Ferrari. Później przez kilka lat startował także w ekipie Mercedesa. Przez cały czas był najlepszy. I choć ścigał się z takimi sławami jak Mika Häkkinen czy Damon Hill, osiągnięciami przyćmiewa innych kierowców Formuły 1.
Zobacz także: 14 lat temu Katie Piper została oblana kwasem i zgwałcona. Jak wygląda dziś? NOWE ZDJĘCIA
Sukcesy zawodowe nigdy jednak nie odciągały go od rodziny. Każdą wolną chwilę poświęcał dzieciom, dla których wymyślał szalone zabawy, co i syn Mick, i córka Gina wspominali w dokumencie Netflixa. Na archiwalnych rodzinnych nagraniach widać, jak jeżdżą bryczką po ogrodzie, bawią się w basenie, ścigają po plaży, tańczą, śpiewają, pieką kiełbaski przy ognisku, zawsze roześmiani, tryskający szczęściem. Widać też to, że Michael po każdym starcie szukał wzrokiem swojej żony Corinny, bo od ślubu w 1995 roku byli nierozłączni. W jednym z wywiadów tuż przed wypadkiem powiedział o niej: „Gdy się ścigałem, była moim aniołem stróżem”. I nie ulega wątpliwości, że jest nim do dziś.