Mąż Idy Nowakowskiej był zazdrosny o Olka Sikorę! "Rzadko go takim widzę"
Czy przez Olka Sikorę, Ida Nowakowska miała konflikt z mężem? Prowadzący "Pytania na Śniadanie" wyjątkowym wywiadzie z okazji urodzin "Party".
Poznali się w pracy i od razu zaprzyjaźnili. Przy okazji wygranej w plebiscycie „Party” Ida Nowakowska i Aleksander Sikora opowiedzieli nam, dlaczego czują się jak brat i siostra, oraz zdradzili, czy w telewizji ze sobą rywalizują. W naszym plebiscycie byli bezkonkurencyjni! Ida Nowakowska (31) zdobyła ponad 28 tys. głosów i wygrała w kategorii Gwiazda Magazynu „Party”, Aleksander Sikora (30) uzyskał 33 tys. głosów i zwyciężył w kategorii Debiut.
Te nagrody to dla nas wielkie wyróżnienie i cieszymy się, że oboje znaleźliśmy się na liście laureatów. Wspólny sukces smakuje lepiej – cieszą się gwiazdy TVP.
Ida i Aleksander znają się od dwóch lat, ale czują, jakby byli przyjaciółmi od zawsze. Tematów do rozmów i wspólnych żartów im nie brakuje, co udowodnili podczas naszej urodzinowej sesji. Co jeszcze ich połączyło?
Zobacz także: Ida Nowakowska, Doda i Klaudia El Dursi na urodzinowej okładce "Party"! Oto laureatki naszego plebiscytu
Ida Nowakowska o zazdrości męża o Olka Sikorę
Pamiętacie swoje pierwsze spotkanie?
Aleksander Sikora: Było to na planie pierwszego sezonu „Dance Dance Dance”. Ida w roli jurorki, ja wówczas w roli reportera „Pytania na śniadanie”. Przeprowadzając wywiad, zwróciłem się do niej per Iga. Nie mam pojęcia dlaczego. Przecież wiedziałem, jak ma na imię. Przejęzyczenie wyłapałem dopiero podczas montażu. Tłumacząc się myślą, że „błąd jest przywilejem filozofów, a tylko głupcy nie mylą się nigdy”, postanowiłem napisać do Idy prywatną wiadomość na Instagramie. Poprosiłem, żeby się nie gniewała za powyższą pomyłkę. Rozbawiłem ją tą wiadomością, lecz dowiedziałem się o tym dopiero pół roku później. Bo po tym czasie mi odpisała…
Po pół roku?!
Ida Nowakowska: Naprawdę minęło aż tyle? Fakt faktem, moje poczucie czasu rzeczywiście bywa… artystyczne.
A.S.: Tak było. Naszą przyjaźń zaczęliśmy jednak budować podczas wspólnych podróży pociągiem do miast, w których prowadziliśmy koncerty w ramach Wakacyjnej Trasy Dwójki.
I.N.: Podczas jednej z tych podróży dołączył do nas mój mąż Jack.
Czyżby był zazdrosny o Olka?
I.N.: Miał taki moment. Pamiętam, że rozmawialiśmy o koncercie i mówiłam mu, że poprowadzę go z Olkiem Sikorą. Staliśmy na peronie, patrzyliśmy na ruchome schody i nagle wyłonił nam się Olek – złocista skóra, nienaganny ubiór i fryzura. Wyglądał jak gwiazda! Wtedy zobaczyłam w oczach Jacka zazdrość. To było bardzo śmieszne, bo rzadko go takim widzę.
A.S.: Tydzień później, ten sam projekt, sytuacja się powtarza. Znów spotkaliśmy się na dworcu, czekając na pociąg do Torunia. Jack miał tylko odprowadzić Idę, tymczasem…
I.N.: Jak na filmie! Mój mąż, słysząc gwizdek konduktora, nagle wskakuje do pociągu i mimo że ma ze sobą tylko plecak na siłownię, postanawia nam towarzyszyć. I dobrze! Bo wtedy poznał Olka bliżej, bardzo go polubił i zrozumiał, że nie ma powodów do zazdrości. Rzeczywiście może na pierwszy rzut oka Olek wygląda jak lowelas, ale jest bardzo normalnym i kulturalnym mężczyzną.
Olku, a twoja dziewczyna nigdy nie była zazdrosna o Idę?
A.S.: Zazdrość to zła cecha. Uważam, że nikt nie powinien być zazdrosny o kogokolwiek ani cokolwiek, jeśli nie ma ku temu poważnych powodów. Zarówno Ida, jak i większość moich koleżanek z pracy to bardzo atrakcyjne kobiety. Idąc zatem tropem wcześniej wspomnianej zazdrości, ich drugie połówki musiałyby codziennie rwać sobie włosy z głowy (śmiech).
I.N.: Dokładnie. Dlatego zależało mi, żeby Jack też poznał moich kolegów z pracy: Tomasza Wolnego czy Łukasza Nowickiego. Bardzo się polubili. To szczęście, że mam wyrozumiałego męża, który bardzo mi kibicuje i mnie wspiera. Może dlatego, że sam wywodzi się z tego środowiska – jest z wykształcenia aktorem, ma artystyczną duszę i doskonale zna specyfikę naszej pracy. Jack szybko złapał z Olkiem świetny kontakt i to bardzo mnie ucieszyło.
Zobacz także: Ida Nowakowska o "kłótni" z Michałem Pirógiem. "Szacunek w rozmowie, nie hejt"
Za co najbardziej cenisz Olka?
I.N.: Potrafi pięknie komplementować kobiety. Jest eleganckim mężczyzną, bardzo dobrze wychowanym, grzecznym i szarmanckim wobec kobiet. To dziś już rzadko spotykane, a przez niektórych uważane wręcz na oldskulowe. Wychowałam się w domu, w którym mój tata w taki sam sposób traktował moją mamę, więc tym bardziej to lubię i doceniam, bo czuję się z nim trochę jak w domu… Wiesz, co jest w naszej przyjaźni cenne? Nie ma między nami rywalizacji, żadne z nas nie czuje presji. Przeciwnie – nakręcamy się wzajemnie pozytywną energią, a to sprawia, że moglibyśmy spędzać razem 24 godziny na dobę.
Olku, zawstydziły cię te komplementy Idy?
A.S.: Być może zabrzmi to jak banalnie proste twierdzenie matematyczne, ale kiedy spotyka się dwoje ludzi o podobnych cechach charakteru, poczuciu humoru i spojrzeniu na świat, to suma działania może być tylko jedna: przyjaźń. Wiele osób porównuje ją do tej bratersko-siostrzanej. Byliśmy wychowywani w podobnym systemie wartości. Może dlatego tak dobrze się dogadujemy.
Czy Ida Nowakowska i Olek Sikora czują się gwiazdami?
Czy dzięki pracy w telewizji czujecie się gwiazdami?
A.S.: Absolutnie nie! Nie czuję się gwiazdą. Jestem prezenterem telewizyjnym. Dwanaście lat w tym zawodzie i wiele etapów, które przeszedłem, pozwalają mi nazywać się dziennikarzem naturszczykiem. Ukończyłem biologię, geografię i zarządzanie. Dziennikarstwo „studiowałem” w pracy, którą podjąłem zaraz po maturze. Wygrana w plebiscycie „Party” nagroda za debiut nadal pozwala mi zachować zawodową świeżość. Tytuł debiutanta nie jest dziełem przypadku, ponieważ dopiero się rozkręcam. Mimo że jadę już na piątym biegu, wciąż czekam na moment, kiedy wrzucę szósty.
I.N.: Moja nagroda w plebiscycie w kategorii Gwiazda Magazynu „Party” jest dla mnie symboliczna. Jeśli jestem jakąkolwiek gwiazdą, to tylko dzięki temu, że odbijam światło moich wspaniałych fanów.
Dlaczego? Przecież śmiało mogłabyś już odcinać kupony od popularności.
I.N.: To kwestia wychowania i wykształcenia, które odebrałam. Zarówno w szkole aktorskiej, jak i baletowej kładziono nacisk na ciężką pracę i rozwój. Uczono mnie, żebym nie osiadała na laurach i ciągle doskonaliła umiejętności, dlatego nieustannie dążę do bycia najlepszą wersją siebie, a to praca do końca życia. Kiedy np. podczas rozmów z dzieciakami słyszę, że jestem dla nich inspiracją i dzięki mnie nie boją się walczyć o swoje marzenia, traktuję to jako najpiękniejszy komplement.
Bycie idolem młodego pokolenia to odpowiedzialna rola. Oboje inspirujecie ludzi.
A.S.: Nigdy nie spodziewałem się, że ktoś tak o mnie powie. Bycie inspiracją to potężna odpowiedzialność. Dlatego nadal się rozwijam. Robię to nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla tych, którym mogę dać przykład. Popchnąć do działania. Nigdy nie stałem w miejscu, czekając na przysłowiowy autobus. Wolałem biec przed siebie, nie zważając na rozkład jazdy. Praca w telewizji daje mi możliwość samorealizowania się i pielęgnowania pasji, ale nie czyni mnie lepszym od tych, którzy w niej nie pracują.
Ido, słyszałam, że też masz spory fanklub!
I.N.: To prawda. Mam wierne grono fanek, które poznały się przez mój Instagram. To wspaniałe, mądre i dobre dziewczyny, niemal wszystkie już studiują. Przez te wszystkie lata bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Łączy nas jedno: misja w poszukiwaniu dobra. Wiem, że jeszcze wiele wspaniałych rzeczy uda nam się zrobić wspólnie. Chcę być liderką, która daje im możliwość spełniania marzeń, bo każda z nich ze swoimi umiejętnościami może podbić świat.
A.S.: Jesteś nie tylko liderką! Jesteś ich przyjaciółką, powierniczką tajemnic. Ba, często radzą się ciebie jak mamy.
Zobacz także: Ida Nowakowska szczerze o relacjach z teściami. Na pierwszym spotkaniu nie obyło się bez stresu!
Ida Nowakowska czule o synku: "Jest integralną częścią wszystkiego, co robię"
Zatem masz niezły trening przed dorastaniem Maksa. Wiesz, z jakimi problemami przyjdzie ci się mierzyć.
I.N.: To prawda! Czasami są to bardzo prywatne i delikatne rzeczy, dlatego staram się dać im odpowiedź z serca. Sama byłam nastolatką i wiem, że to wiek, w którym jedno słowo potrafi niezwykle zranić. Staram się sprawić, żeby uwierzyły w siebie i nie pozwoliły podciąć sobie skrzydeł…
A tobie ktoś próbował podciąć skrzydła?
I.N.: Tak, całe szczęście bezskutecznie. W kryzysowych momentach zawsze miałam rodziców, którym zwierzałam się ze swoich problemów. Wbrew pozorom mam wiele dni, kiedy sporo rzeczy mnie przytłacza, nie mogę pogodzić się ze złem tego świata. Moją tajną bronią jest uśmiech, którym potrafię storpedować złe myśli.
Max ma go po tobie. Dawno już nie widziałam tak spokojnego i uśmiechniętego malucha.
I.N.: Ten jego zawadiacki uśmiech skradł moje serce! Bycie mamą to najpiękniejsza rola mojego życia. Mogę patrzeć na syna godzinami, bawić się z nim. Zabrzmię pewnie mało wiarygodnie, ale nawet gdy wielokrotnie budził się w nocy, wstawałam do niego szczęśliwa, bo wiedziałam, że tylko dzięki mnie ta kochana istota będzie zaopiekowana i radosna.
Macierzyństwo dało ci nową moc?
I.N.: Zdecydowanie! Kiedyś miałam wątpliwości, czy na pewno dam sobie ze wszystkim radę, i myślę, że jest to dylemat wielu kobiet. Dziś już wiem, że kobiety mają moc i są w stanie dokonać niemożliwego. I nawet jeśli zdarzały się gorsze momenty, były one po to, bym zrozumiała, że nadchodzi nowe, lepsze. Jestem w najszczęśliwszym momencie swojego życia. Mam wspaniałego synka, który towarzyszy mi cały czas i jest integralną częścią wszystkiego, co robię. Mam też kochanego, wspierającego mnie męża, który jest bardzo zaangażowany w opiekę nad Maksem. Dzięki niemu i pomocy mojej mamy nie musiałam rezygnować z pracy, którą uwielbiam.
Zobacz także: Ida Nowakowska o imionach synka: "To hołd dla taty"
Aleksander Sikora o życiu prywatnym: "Media nie są konfesjonałem, w którym chcę się spowiadać"
Olku, ty na razie skupiasz się na karierze.
A.S.: Tak, ale to nie znaczy, że nie mam innej przestrzeni, w której mogę złapać oddech. Wręcz przeciwnie. Po prostu czuję, że to dobry czas nie tylko zawodowo, ale także prywatnie. Doceniam swoją młodość i przypisany jej apetyt na życie. Co do zawodu – to także moje hobby. Od dziecka kochałem telewizję. Miałem zaledwie kilka lat, kiedy prosiłem rodziców, by nagrywali moje amatorskie programy dziecięce na – dziś archaiczne – kasety VHS. Kiedyś je opublikuję jako prywatny relikt przeszłości. Co ciekawe, moja praca przysparza mi tyle samo radości, co dziecięce zabawy. To dla mnie ważne, bo symbioza życia zawodowego z prywatnym jest kluczem do szczęścia.
Głośno jest o twoich sukcesach, ale twoje życie prywatne wciąż pozostaje tajemnicą. Dlaczego?
A.S.: To świadome działanie. Dom jest moją opoką i oazą bezpieczeństwa, wewnętrznym wentylem. W swoich czterech kątach odpoczywam, wyciszam się i nabieram sił przed kolejnymi wyzwaniami. Zamierzam proponować od siebie coś więcej na tle zawodowym, niż sięgać po najcięższe działo w postaci szeroko rozumianej prywatności. Media nie są konfesjonałem, w którym chciałbym się spowiadać.
Jeśli zdecydujesz się założyć rodzinę, zwolnisz tempo?
A.S.: Apetyt zawodowy zawsze rośnie w miarę jedzenia, jednocześnie czekam na odpowiedni moment, kiedy poczuję gotowość, aby zwolnić i umocnić zaplecze życia niewidocznego na pierwszych stronach gazet. To moje wewnętrzne przekonanie. Może z czasem je zmienię?
Ida założyła rodzinę. Czy odkąd została mamą, wasz kontakt osłabł?
A.S.: Po narodzinach Maksa Ida musiała mocno przeorganizować swoje życie i ja to rozumiem. Jest dla mnie przykładem, że sukcesów zawodowych nie trzeba odnosić kosztem życia rodzinnego. Cały czas jesteśmy umówieni na wspólny spacer i… moją słynną zupę czosnkową, która jest hitem w moim kulinarnym repertuarze.
I.N.: Olek jest też mistrzem kuchni azjatyckiej, więc na jednym spotkaniu i spacerze na pewno się nie skończy.
Czego wam życzyć na kolejne lata?
I.N.: Siły, żebym mogła wychować syna na dzielnego, dobrego mężczyznę, który będzie dumnie szedł przez świat. Chcę mu przekazać to, co dostałam od swoich rodziców. To moja misja.
A.S.: Po prostu tych kolejnych lat. To już dobry kapitał. Jeszcze jak będą one w zgodzie z klasyką gatunku, czyli w zdrowiu i szczęściu, to podskoczę z radości.
Rozmawiała: Magdalena Jabłońska-Borowik