Reklama

Rafał Maserak ma na swoim koncie kolejny wyczyn godny miana celebryty. Jak się okazało, tancerz pobił kobietę, która próbowała uspokoić go przed klubem. Według relacji "Super Expressu", do którego poszkodowana zgłosiła się sama, Maserak cały czas nie przyznaje się do winy i sugeruje, że chciał jej pomóc, podając rękę, a ta odmówiła. Sprawa ma trafić na policję.

Reklama

Poszkodowana, 31-letnia Anita, zdarzenie relacjonuje w następujący sposób:

- 13 września zostałam pobita przez Rafała Maseraka przed klubem Enklawa w Warszawie. Po chwili pan Maserak w przypływie szału skierował swój cios wprost w moją twarz. Upadłam na chodnik, straciłam na chwilę przytomność i zalałam się krwią. Gdy odzyskałam przytomność, była przy mnie kobieta, która pomogła mi wstać, otarła mi twarz z krwi, zawiadomiła policję i pogotowie. Rafała Maseraka nie było już na miejscu. Stchórzył i uciekł, jak twierdzą świadkowie napaści. Zrobiłam obdukcję, na której wypisane zostały takie obrażenia, jak: stłuczenie głowy, wstrząśnienie mózgu, zasinienie obu oczodołów, rana grzbietu nosa, i konieczność powtórzenia tomografii w celu wykluczenia dalszych konsekwencji

Nie dość, że zachował się jak damski bokser i tchórz, bo uciekł z miejsca napaści, to nawet nie poczuwa się do przeprosin. Obecnie chcę, żeby pan Maserak odpowiedział za swój czyn w sądzie, tym bardziej że ten cios mógł okazać się śmiertelny, gdyby był zadany w skroń, kilka centymetrów wyżej.

Z Maserakiem w tej sprawie skontaktowali się dziennikarze "Super Expressu". Celebryta zaprzecza całęmu zdarzeniu.

- Nie uderzyłem tej kobiety. Wychodząc z klubu, zobaczyłem ją skuloną i podszedłem do niej zobaczyć, czy wszystko w porządku. To jest jakaś prowokacja z jej strony

Reklama

Po czyjej stronie jesteście?

Reklama
Reklama
Reklama