Reklama

Widzowie kojarzą Martynę Wojciechowską jako kobietę, która jest gotowa wybrać się na koniec świata, żeby podzielić się wspaniałą historią; która nie boi się wyzwań i zawsze radzi sobie z przeciwnościami losu. W wywiadzie, który pojawi się w magazynie "VIVA!" 31 sierpnia, dziennikarka opowiedziała jednak o swoich porażkach, a także najgorszym okresie, w którym nie miała siły podnieść się z łóżka. Ujawniła, że to właśnie tragiczne wydarzenia, a nie sukcesy ją ukształtowały.

Reklama

Martyna Wojciechowska wspomina traumatyczne przeżycia

Dla wielu kobiet Martyna Wojciechowska jest wzorem niezłomności. W rozmowie z Beatą Nowicką prezenterka przyznała jednak, że w pewnym momencie znalazła się pod ścianą. W 2004 roku, gdy na Islandii powstawały zdjęcia do programu "Misja Martyna", doszło do tragicznego wypadku samochodowego. Dziennikarka uniknęła śmierci, ale wylądowała w szpitalu ze złamanym kręgosłupem. Zdarzenia nie przeżył jeden z operatorów, który był też przyjacielem gwiazdy. Mężczyzna osierocił trójkę dzieci.

Zobacz także: Martyna Wojciechowska sfotografowana na plaży. Dziennikarka nie ukrywa oburzenia. Jest oświadczenie

PIOTR KAMIONKA/REPORTER

Tak. W 2004 roku. W dniu, w którym zginął mój przyjaciel, operator kamery, a ja złamałam kręgosłup. Upadłam na samo dno, myślałam, że już nigdy się nie podniosę. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że Rafał osierocił trójkę dzieci. Miałam złamany kręgosłup, ale nikomu nie mówiłam, że mam złamaną psychikę. Nie widziałam powodu, żeby rano wstać z łóżka. Nie chciałam żyć. Słyszałam: „Martyna się skończyła”. Mama wpakowała mnie razem z wózkiem inwalidzkim do samochodu, zawiozła do sanatorium i zamieszkała tam ze mną. Któregoś dnia – nadal byłam w fatalnym stanie, na wózku – lekarz powiedział, że nie wrócę już do pełnej sprawności i muszę się nauczyć żyć inaczej — wyznała Martyna Wojciechowska.

Nie po raz pierwszy dziennikarka musiała zmierzyć się z trudnym doświadczeniem. W młodości prezenterka przeszła dwie poważne operacje. Poddała się też chemioterapii. Mimo to Martyna Wojciechowska nie straciła wiary w siebie i swoje możliwości. Dziennikarka przyznała, że takie przeżycia wiele ją nauczyły.

Artur Zawadzki/REPORTER

Słyszałam to już jako młoda dziewczyna, kiedy przeszłam dwie ciężkie operacje i chemioterapię, ale wtedy, w sanatorium coś we mnie pękło. Odpowiedziałam mu, że w przyszłym sezonie zdobędę Mount Everest. I tak się stało. A potem dokończyłam projekt „Korona Ziemi”, na który składa się siedem najwyższych szczytów na siedmiu kontynentach. To była walka o siebie. Patrząc z perspektywy czasu na swoje życie, mam wrażenie, że najgorsze momenty były dla mnie najbardziej przełomowe. Jestem stworzona z porażek, z tego, co mi w życiu nie wyszło albo co sama spieprzyłam — wyjaśniła.

Obecnie Martyna Wojciechowska otwiera się na temat macierzyństwa. Po rozstaniu z Przemysławem Kossakowskim gwiazda nie ukrywa, że małżeństwo jej nie wyszło, ale szczęście czerpie z bycia mamą dwóch córek: nastoletniej Marysi i adoptowanej, dorosłej już córki Kabuli. Wiele znaczy dla niej także zespół, z którym pracuje i który cały czas wspiera ją w trudnych sytuacjach.

Zobacz także: Martyna Wojciechowska gorzko o związku z Przemysławem Kossakowskim: "Małżeństwo mi nie wyszło"

Reklama

Cały wywiad znajdziecie w magazynie "VIVA!". Wiedzieliście o tragicznych doświadczeniach podróżniczki?

Artur Zawadzki/REPORTER
VIPHOTO/East News
Reklama
Reklama
Reklama