Była partnerka Kreta: Jarek zniknął na dwa tygodnie po porodzie
"Ociepla synem wizerunek". Wstrząsające wyznania Kosturkiewicz
Od momentu upublicznienia związku przez Jarosława Kreta i Beatę Tadlę przez kolorową prasę przeszła prawdziwa burza. Z jednej strony słuchaliśmy miłosnych uniesień świeżo upieczonej pary, z drugiej zaś pojawiały się informacje, które sam Kret wolałby pewnie przemilczeć. Przypomnijmy: "Nie jestem złym ojcem"
W całym tym medialnym zgiełku jedyną osobą, która nie zabrała głosu, była Małgorzata Kosturkiewicz - była partnerka pogodynka i matka jego syna. Postanowiła jednak w końcu przerwać milczenie i udzieliła wywiadu najnowszemu numerowi magazynu "Show" i musimy przyznać, że jego lektura jest wstrząsająca. Wyłania się z niej obraz Jarosława Kreta jako nieodpowiedzialnego ojca, mającego problemy z zaakceptowaniem ojcostwa i obowiązków związanych z byciu w relacji z drugą osobą i posiadania rodziny.
Czerwony dywan nie jest dla mnie, co było dla Jarka dużym rozczarowaniem. Rozstanie rodziców to traumatyczne przeżycie dla dziecka. Dlatego nie wolno go traktować przedmiotów, bo ładnie wygląda się z nim na zdjęciach, bo ociepla wizerunek, bo jego widok uśmierza wyrzuty sumienia. Dla dobra Franka chce uporządkować jego kontakty z ojcem - tłumaczy decyzję o skierowaniu sprawy do sądu o uregulowanie kontaktów Kreta z synem.
Kosturkiewicz twierdzi też, że Kret nie angażował się w życiu ich syna i praktycznie nie uczestniczył w jego dotychczasowym wychowywaniu:
Nie rozumiem, dlaczego ojciec, który do tej pory mało czasu spędzał z synem, nie angażował się w jego wychowanie, nigdy sam z nim nie wyjechał, nawet nie zabrał go sam na rower, walczy jedynie o to, żeby syn zobaczył, jak tata kocha inną panią i nocował w nieznanym mu domu czy w domach - wylicza.
Kosturkiewicz wspomina również dramatyczną sytuację tuż przed porodem dziecka, gdy jego ojciec... zniknął bez słowa:
Kompletnym zaskoczeniem było dla mnie zachowanie Jarka, który dwa dni przed porodem Franka zniknął. Pojawił się dopiero po dwóch tygodniach. Prosił o wybaczenia, obiecał pójść do psychologa. Wybaczyłam mu, bo twierdził, że się zmieni.
Do rozmowy została również zaproszona mama Jarosława, Dorota Kret. Jej wyznania o zachowaniu syna są równie przejmujące i szokujące:
Jarek nie był taki. Wychowywaliśmy go z mężem zupełnie inaczej. Wpajaliśmy ważne, życiowe zasady. Jarek był dobrym, bardzo uczynnym człowiekiem. Niezwykle serdecznym... Ale przyszedł pewien moment, w którym zaczął się zmieniać. Ja sądzę, że na zmianę jego zachowania miała wpływ nieustanna potrzeba poklasku, bycia popularnym - wyznała matka dziennikarza.
Ciężko skomentować tego typu wyznania, ale jedno jest pewne - ten wywiad otworzy prawdziwa puszkę pandory i w najbliższych tygodniach możemy spodziewać się kontynuacji tej medialnej telenoweli. Jak w tej sytuacji powinien zachować się Jarosław Kret?